sobota, 12 stycznia 2013

25. Bezradność rodzi złość

Zamyślona blondynka siedziała na parapecie w Sowiarni obserwując Zamek i głaskając przy tym małą sówkę. Uczniowie, którzy zostali na święta w Zamku biegali w tą i z powrotem rzucając w siebie śnieżkami i lepiąc bałwana w kształcie profesora Snape'a. Nagle dostrzegła trójkę przyjaciół przedzierających się przez śnieg w kierunku chatki Hagrida. Od razu przypomniała sobie ostatnią chwilę z Harry'm i to jak ją pocałował. Westchnęła ciężko uświadamiając sobie, że naprawdę żałuje tego, że jest on takim wrogiem jej rodziny i że naprawdę chciałaby móc normalnie się z nim spotykać. Szkoda, że musisz go unikać, powiedziała w myślach do siebie i posmutniała.
Zeskoczyła z parapetu otrzepując tył szaty i ruszyła w kierunku wyjścia zastanawiając się jak się czuje Draco. Po przekroczeniu progu Zakmku spotkała profesor McGonagall, która od razu ją zaczepiła pytając dlaczego jej brat nie zjawił się rano u pani Pomfrey.
- Nie mam pojęcia pani profesor. - odpowiedziała zdziwiona tym faktem dziewczyna.
- Pani Pomfrey powiedziała, że wczoraj wieczorem też nie przyszedł po lekarstwa. Dzisiaj miał dostać zastrzyk, tabletki przeciwbólowe i eliksir wzmacniający. On chyba nie chce ponownie trafić do Św. Munga, prawda? Zdaje sobie chyba sprawę, że jego stan się pogorszy jak nie weźmie lekarstw.
- Na pewno nie chce tam wrócić... Porozmawiam z nim i przekażę mu wszystko co pani powiedziała..
- Nie ma takiej potrzeby. Znając pana Malfoy'a i tak by nie posłuchał. - powiedziała - Sama to zrobię. - dodała i odeszła.

- Hej Jasmin. - usłyszała nagle za sobą. Kiedy odwróciła się zobaczyła Ginny i Padmę - Co tu robisz?
- Wracałam z Sowiarni.. - odpowiedziała uśmiechając się.
- Idziemy właśnie do Hogsmeade. Idziesz z nami? - zapytała Padma - W Zamku praktycznie nikogo nie ma. - dodała.
- Jasne. Od początku roku byłam tam tylko raz, chętnie zobaczę co się zmieniło. Na pewno są świąteczne wystawy.
Ruszyły zaśnieżoną drogą śmiejąc się z wielkiego śniegowego Snape'a, któremu ktoś ubrał kociołek na głowę i rozmawiając o prezentach jakie kupią najbliższym.
* * *
- ..dobrze, że powiedzieliście, że się spieszymy. - powiedział Ron do dwójki przyjaciół kiedy wyszli z chatki Hagrida - W innym wypadku Hagrid kazałby nam zjeść to COŚ co pływało w jego kotle.
Harry i Hermiona zachichotali.
- Strach pomyśleć co to było. - zaśmiał się Harry ubierając czapkę i nagle zatrzymali się patrząc na wielkiego bałwana, który stał przed nimi.
- O kuuurwa! - krzyknął ze śmiechem Ron - Trzymajcie mnie! Czy to jest... - podbiegł z drugiej strony do bałwana i zaczął śmiać się tak bardzo, że przewrócił się na śnieg.
- Ciekawe czy Snape'owi będzie do śmiechu jak to zobaczy. - mruknęła Hermiona - Kto to zro... AŁA! - krzyknęła nagle odwracając się bo dostała śnieżką w głowę.
- Fred! George! Mogłam się domyśleć, że to wasza zasługa! - powiedziała oburzona - Lepiej stąd chodźmy zanim ktoś nas tu zobaczy i pomyśli, że to my zrobiliśmy!
- Nie spinaj Mionka. Saverus siedzi w swoim gnieździe w lochach.. - powiedział Fred śmiejąc się.
- ..na kociołku.. - dodał George.
- ..wysiadując jaja. - wtrącił znowu Fred na co wszyscy zaczęli się głośno śmiać.
Hermiona również nie mogła powstrzymać śmiechu ale ruszyła w kierunku Zamku kiwając głową, a reszta poczłapała za nią. Otworzyli drzwi Zamku chcąc wejść do środka, gdy nagle odezwał się Ron:
- Czekajcie chwilę. Zapomniałem o czymś.
Wszyscy spojrzeli na niego zdziwieni. Rudzielec schylił się, ulepił wielką, twardą kulę śniegu i rzucił w śniegowego Snape'a trafiając w sam środek kociołka, który aż zadzwonił na jego głowie. Harry, Fred i George zaczęli się śmiać, gdy usłyszeli za sobą bardzo dobrze znane chrząknięcie.
- Dzień dobry. - syknął Snape.
* * *
- Ten stary zgred dał mi karę! - powiedział oburzony Ron przysiadając się do przyjaciół podczas obiadu.
- W święta? - zapytała zdziwiona Hermiona.
- Tak! W święta! Co za kurwa wredny grzyb! - krzyknął Ron na co Harry wybuchnął głośnym śmiechem.
- Lepiej się uspokój bo zarobisz jeszcze jeden! - ostrzegła go Hermiona, która również lekko się zaśmiała - McGonagall idzie.
Profesorka przeszła obok nich i zatrzymała się nieco dalej przy stole Ślizgonów do, którego właśnie podchodził Draco z Zabinim.
- Dzień dobry panie Malfoy. - powiedziała.
Blondyn podniósł głowę zdziwiony po czym przywitał się.
- Może zechciałby mi pan wytłumaczyć z jakiego powodu nie zjawił się pan wczoraj u pani Pomfrey? I dzisiaj też nie?  - zapytała od razu przechodząc do rzeczy.
- Tak wyszło. - odpowiedział chłodno zdając sobie sprawę z tego, że wszyscy wokół słyszą.
- Jeśli nie będzie brał pan lekarstw, pana stan z powrotem się cofnie. - powiedziała - Po obiedzie proszę od razu udać się do pani Pomfrey. Bez dyskusji. - dodała widząc, że już otwiera usta by się sprzeciwić i odeszła.
- Zajebiście - mruknął chłopak.
- O czym ona mówiła? - zapytał Ray - Przecież byłeś wczoraj w Skrzydle Szpitalnym.
- No własnie rzecz w tym, że nie byłem.
- Mówiłeś, że idziesz! Stary dobrze wiesz co będzie jak nie będziesz brał lekarstw. - powiedział Zabini.
- Draco kochanie musisz zażywać lekarstwa! - wtrąciła Pansy, która siedziała przy stole - Nie chce żeby stała ci się krzywda.
- Musisz..
- Tyle, że ja nie chce!! - krzyknął nagle chłopak, a na sali zrobiła się cisza - Nie rozumiecie, że to mi nie pomaga?! - zawołał wkurzony.
- Draco kochanie nie denerwuj się bo.. - powiedziała Pansy łapiąc go za rękę.
- Daj mi spokój - powiedział już spokojnie po czym wyrwał rękę i wyszedł.
* * *
- Śledzisz mnie Granger? - zapytał widząc Gryffonkę zmierzającą w jego stronę. Siedział na ziemi w Wieży Zegarowej oparty o ścianę, a wokół niego leżały porozrzucane kartki pergaminu i książki. - Tak, byłem w Skrzydle Szpitalnym i wziąłem leki, możesz już uspokoić swoje sumienie i odejść.
Był wściekły i bezradny. Nienawidził kiedy ktoś kazał mu coś robić, a tu proszę, wszyscy wokół mówią mu, że musi brać te głupie lekarstwa. Z jednej strony wiedział, że to ma mu pomóc chociaż z drugiej szczerze w to wątpił. Najgorsze było to, że nawet nie mógł powiedzieć "nie" bo z powrotem wylądowałby w Szpitalu Św. Munga. Nie czuł się najlepiej, a wręcz przeciwnie. Kolejna dawka lekarstw osłabiła go tak bardzo, że nie był wstanie podnieść ręki, a do tego pojawienie się Gryffonki jeszcze bardziej go zirytowało i poczuł chęć wyładowania na niej swojej złości.
- Nie przyszłam tu po to żeby uspokoić swoje sumienie. - odpowiedziała.
Blondyn pokręcił głową i prychnął.
- Może mi powiesz, że polubiłaś moje towarzystwo? - zakpił patrząc na nią ze złością - Odejdź Granger bo wcale się nie zmieniłem i jeśli mnie zdenerwujesz, przysięgam zrobię ci krzywdę. To, że jeszcze nie wstałem to tylko i wyłącznie wina tego gówna, które mi wciskają i które zamiast mi pomagać osłabia mnie jeszcze bardziej.
- Oh zamknij się Malfoy. McGonagall poprosiła mnie żebym pomogła ci z tymi pracami, które masz do nadrobienia.
- Nie chcę twojej pomocy. Sam sobie poradzę.
- Nie wątpię. Dlaczego więc jeszcze nic nie zrobiłeś? - zapytała.
- Skąd wiesz, że nic nie zrobiłem?
- A zrobiłeś?
Nie odpowiedział.
- Tak myślałam. - powiedziała siadając obok niego i biorąc do ręki książkę.
- Jesteś strasznie irytująca Granger. - powiedział cicho z rezygnacją.
Jednak chwilę później cała złość z niego uleciała. Przyglądał się dziewczynie z zaciekawieniem kiedy tłumaczyła mu technikę wróżenia z liczb i uśmiechał się duchu widząc z jaką pasją to robi. W głębi duszy wiedział, że jej towarzystwo ani trochę mu nie przeszkadza jednak ani myślał przyznać się przed sobą do tego.
- ..potem wychodzi suma liczb, dodajesz je do siebie i masz wynik. Dobra. To teraz sprawdzimy twoją liczbę ekspresji zewnętrznej. Bierzemy pod uwagę spółgłoski z twojego imienia i nazwiska czyli to będzie.. cztery, plus dziewięć, plus trzy, plus cztery, plus znowu trzy, plus sześć - mówiąc to zapisywała wszystko na kartce pergaminu - i.. plus sześć.. hmm.. nie pomyliłam się? - zapytała i nie czekając na odpowiedź ciągnęła dalej - Nie. Świetnie. No to teraz musimy wszystko do siebie pododawać.. wychodzi trzydzieści pięć, więc dodajesz te dwie liczby i masz osiem. Osiem, okej. Teraz szukamy w znaczeniu liczb co to znaczy... - powiedziała otwierając wielką książkę - I.. jest... Indywidualność, niezale... - urwała czytając resztę w myślach.
- No czytaj, czytaj. - powiedział zaciekawiony chłopak.
Spojrzała na niego.
- Niezależność i samodzielność, brak współpracy i dominacja..
- Wszystko się zgadza.
- ..oprócz tego samotność i.. egoizm. - doczytała po czym podniosła głowę i spojrzała na niego.
- Coś pokręciłaś. Dawaj to. - powiedział zabierając jej z ręki pióro i doszukując się błędu.
Po piętnastu minutach spojrzał na nią z udawaną złością i z bólem serca stwierdził, że wszystko się zgadza.
- Nie ciesz się Granger. Zaraz zobaczymy co tobie wyjdzie...
Ani się obejrzeli, a był już wieczór. W końcu kiedy Hermiona sprawdziła jego wypracowanie na Zielarstwo, które właśnie napisał i stwierdziła, że nie ma w nim błędów postanowili, że na dzisiaj wystarczy.
* * *
- Gdzieś ty była tyle czasu?! - zdenerwował się Ron na przywitanie zaraz kiedy przekroczyła próg Pokoju Wspólnego Gryffonów.
- Musiałam załatwić coś, o co poprosiła mnie profesor McGonagall. - odpowiedziała Hermiona dochodząc do wniosku, że skoro nie pytają to nie ma co informować ich o tym, że była z Malfoy'em - Coś się stało?
- Nie było cię na kolacji, już myśleliśmy, że coś się stało. Dumbledore przemawiał. - powiedział Harry.
- Tak? - zdziwiła się - Co mówił?
- Powiedział, że po świętach w końcu pojawi się u nas nauczyciel Obrony Przed Czarną Magią. Już widzę jak będziemy lecieć z materiałem skoro od września nikogo nie było.. - mruknął Ron.
- Kto? - zapytała Gryffonka.
- No właśnie nie powiedział. Wspomniał tylko, że możemy być mile zaskoczeni. Byłbym mile zaskoczony gdyby Umbridge wróciła.. - zarechotał Ron.
- Jestem bardzo ciekawa kto to będzie. Mówił coś więcej?
- Nie, tyle tylko. A i wspomniał coś o tym całym obozie, który będzie organizowany pod koniec roku.. coś, że trzeba powoli dobierać grupki.
- No.. my nie mamy tego problemu. - skrzywił się Harry przypominając sobie skład swojej grupy - To będzie piękny wyjazd, nie ma co...

3 komentarze:

  1. Szkoda, że nie opisałaś, co wyszło Hermionie :P

    OdpowiedzUsuń
  2. BARDZO MAŁO PISZESZ O TYM CO JEST MIĘDZY MIONĄ A SMOKIEM !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ona pisała,że to nie jest Dramione -.-

      Usuń

Pochwal albo skrytykuj, klnij jeśli trzeba i szanuj innych komentujących:)