- - - - - - - - - -
- Opuść różdżkę - odezwał się męski, melodyjny głos jednej z postaci kiedy tylko Teodor wyjął z kieszeni kawałek drewienka. Chwilę później ów postać wyszła z cienia i w świetle księżyca mogli dokładnie się jej przyjrzeć.
Długie, szpiczaste uszy przysłonięte krótkimi czarnymi włosami, jasno niebieskie oczy, delikatna karnacja, zielony, dość dziwny ubiór ze śmiesznie zakręconymi na szpicach butami, a na plecach skórzany kołczan z wystającymi ze środka strzałami. Wyglądał młodo, a w ręce trzymał opuszczony łuk i w przeciwieństwie do swoich towarzyszy nie celował w nikogo.
- Kim jesteście i dlaczego wtargnęliście na nasz teren zakłócając spokój? - zapytał spokojnie choć nie dało się wyczuć jego nastawienia.
- Jesteśmy tylko uczniami... - powiedziała drżącym głosem Ginny, ponieważ nikt inny nie kwapił się do odpowiedzi. Kiedy mężczyzna nie odpowiedział zrobiła niepewny krok w jego stronę. - Zostaliśmy tutaj wysłani na obóz szkolny...
- Tutaj? - rozległy się pytania i szepty, a mężczyzna, który przemawiał zmarszczył brwi.
Hermiona rozejrzała się. Nie tak wyobrażała sobie elfy, o których tyle mówili na zajęciach. Ten dziwny ubiór i krótkie włosy sprawiły, że wyglądali raczej jak normalni ludzie. Nawet wzrost mieli przeciętny. Dopiero kiedy przyjrzała się im dokładniej, zdała sobie sprawę, że inni wcale nie są elfami tylko zwykłymi ludźmi.
Hermiona rozejrzała się. Nie tak wyobrażała sobie elfy, o których tyle mówili na zajęciach. Ten dziwny ubiór i krótkie włosy sprawiły, że wyglądali raczej jak normalni ludzie. Nawet wzrost mieli przeciętny. Dopiero kiedy przyjrzała się im dokładniej, zdała sobie sprawę, że inni wcale nie są elfami tylko zwykłymi ludźmi.
- Nie, to znaczy.. nie tutaj. - zmieszała się Ginny - Zgubiliśmy się kilka dni temu. Nie wiemy gdzie idziemy. Chcemy tylko się stąd wydostać...
- Nie mieliśmy zamiaru zakłócać waszego spokoju. - powiedział szybko Harry - I jeśli to zrobiliśmy to bardzo przepraszamy..
- ..Błądzimy od kilku dni, było nas więcej ale się pogubiliśmy... - kontynuowała Ginny - Nasza przyjaciółka została zaatakowana przez zwodnika i...
- Zwodnika? - powtórzył mężczyzna i popatrzył po innych.
- Proszę, nie róbcie nam krzywdy.. - powiedziała niemal z płaczem.
- Nie krzywdzimy tych, którzy nie mają złych zamiarów. - powiedział spokojnie i machnął ręką do swoich towarzyszy, którzy opuścili łuki - Zabierzcie swoje rzeczy, przyjaciółkę i chodźcie za nami.
Przez chwilę trochę się wahali, aż doszli do wniosku, że gdyby rzeczywiście chcieli im coś zrobić, już dawno by to zrobili. Jak najszybciej złożyli namiot, wzięli swoje rzeczy, zabrali Jasmin i poszli za resztą nic nie mówiąc. Szli przez kilka minut, aż znaleźli się pod ogromnym drzewem, które miało niesamowicie gruby pień.
- Tutaj mieszkamy. - odezwał się jeden wskazując palcem w górę, a następnie krzyknął i spuszczona została gruba, sznurowana drabina - Zapraszam. - dodał z lekkim uśmiechem na twarzy.
Drzewo okazało się nie tylko bardzo grube ale również wyjątkowo wysokie. Z trudem i ze zmęczeniem wspięli się na górę, gdzie znajdywała się drewniana platforma i drewniany mostek łączący ze sobą kilka drzew za pomocą lian. Na sąsiednich drzewach zobaczyli drewniane domki oświetlone lampami naftowymi. Całe mnóstwo. Wszystko wyglądało przepięknie. Prawdziwe miasto na drzewach.
- Tutaj mieszkamy. - odezwał się jeden wskazując palcem w górę, a następnie krzyknął i spuszczona została gruba, sznurowana drabina - Zapraszam. - dodał z lekkim uśmiechem na twarzy.
Drzewo okazało się nie tylko bardzo grube ale również wyjątkowo wysokie. Z trudem i ze zmęczeniem wspięli się na górę, gdzie znajdywała się drewniana platforma i drewniany mostek łączący ze sobą kilka drzew za pomocą lian. Na sąsiednich drzewach zobaczyli drewniane domki oświetlone lampami naftowymi. Całe mnóstwo. Wszystko wyglądało przepięknie. Prawdziwe miasto na drzewach.
- Chodźcie za mną, opowiecie co się wydarzyło. - powiedział czarnowłosy elf i pokazał im gdzie mają iść.
Chwilę później znaleźli się w okrągłym, bardzo ładnie urządzonym domku, w którego środku był gruby pień drzewa. Elf pokazał im dłonią żeby usiedli przy stole, po czym wyszedł, a kiedy wrócił towarzyszyła mu piękna, wysoka kobieta z długimi brązowymi włosami i jeszcze jeden mężczyzna w zielonym płaszczu i z zarzuconym na głowę kapturem. Nie widzieli jego twarzy tylko wystającą spod kaptura fajkę, którą palił.
- Nazywam się Aen. - powiedział czarnowłosy - To jest Loaksenya i Artemis. Jesteśmy jedynymi elfami, które się tutaj znajdują.
- Ykhym. - zakaszlał mężczyzna w kapturze.
- My, to znaczy ja i Loaksenya. Artemis jest człowiekiem.
- Było was więcej? - zapytał trochę niegrzecznie Ron.
- Tak. - odpowiedziała Loaksenya - Całe mnóstwo, dawno, dawno temu. Niestety las nie należy już tylko do nas. Przekonaliście się na pewno co można tutaj spotkać. Dawniej mieszkaliśmy na ziemi, za wodospadem. Niestety zostaliśmy zaatakowani, a nasze tereny zajęte. Musieliśmy się przenieść, niestety nigdzie nie było dla nas miejsca... Aż natrafiliśmy na małą wioskę. Ludzie potraktowali nas niesamowicie przyjaźnie. Przez pewien czas żyliśmy z nimi, aż wioska została zaatakowana przez stworzenia, o których nikt wcześniej nie słyszał. Tylko ci, którzy się tutaj znajdują przeżyli. Zrezygnowaliśmy z walki i po prostu uciekliśmy. Uciekliśmy do lasu, gdzie postanowiliśmy zamieszkać. Tutaj na górze jesteśmy bezpieczni.
- Schodzimy na dół tylko po to, by na coś zapolować.. lub kiedy coś zakłóci nasz spokój... Was usłyszeliśmy z daleka. - dodał Aen uśmiechając się pod nosem - Pod nami znajduje się rzeka, z której wyciągamy do góry wodę. - powiedział machając ręką i wskazując na okno, przez które zobaczyli drewniane bale i duże wiadra zawieszone na linach - Staramy się jak najrzadziej schodzić na dół, a tutaj, naprawdę dobrze się urządziliśmy. - dodał domyślając się jakie pytanie chce zadać Ron.
- Powiedzcie nam jak to się stało, że się tutaj znaleźliście. - powiedział Artemis zdejmując kaptur i pokazując im tym samym swoją wielką, na pół twarzy bliznę.
- Ykhym. - zakaszlał mężczyzna w kapturze.
- My, to znaczy ja i Loaksenya. Artemis jest człowiekiem.
- Było was więcej? - zapytał trochę niegrzecznie Ron.
- Tak. - odpowiedziała Loaksenya - Całe mnóstwo, dawno, dawno temu. Niestety las nie należy już tylko do nas. Przekonaliście się na pewno co można tutaj spotkać. Dawniej mieszkaliśmy na ziemi, za wodospadem. Niestety zostaliśmy zaatakowani, a nasze tereny zajęte. Musieliśmy się przenieść, niestety nigdzie nie było dla nas miejsca... Aż natrafiliśmy na małą wioskę. Ludzie potraktowali nas niesamowicie przyjaźnie. Przez pewien czas żyliśmy z nimi, aż wioska została zaatakowana przez stworzenia, o których nikt wcześniej nie słyszał. Tylko ci, którzy się tutaj znajdują przeżyli. Zrezygnowaliśmy z walki i po prostu uciekliśmy. Uciekliśmy do lasu, gdzie postanowiliśmy zamieszkać. Tutaj na górze jesteśmy bezpieczni.
- Schodzimy na dół tylko po to, by na coś zapolować.. lub kiedy coś zakłóci nasz spokój... Was usłyszeliśmy z daleka. - dodał Aen uśmiechając się pod nosem - Pod nami znajduje się rzeka, z której wyciągamy do góry wodę. - powiedział machając ręką i wskazując na okno, przez które zobaczyli drewniane bale i duże wiadra zawieszone na linach - Staramy się jak najrzadziej schodzić na dół, a tutaj, naprawdę dobrze się urządziliśmy. - dodał domyślając się jakie pytanie chce zadać Ron.
- Powiedzcie nam jak to się stało, że się tutaj znaleźliście. - powiedział Artemis zdejmując kaptur i pokazując im tym samym swoją wielką, na pół twarzy bliznę.
Zaczęli opowiadać, starając się o niczym nie zapominać. Trwało to dobre kilka minut i było niesamowicie męczące. W tym czasie kilku z nich zabrało gdzieś Jasmin, a oni kontynuowali swoją opowieść. Loaksenya siedziała na krześle przed nimi słuchając ich bez mrugnięcia okiem natomiast Aen i Artemis przechadzali się po pomieszczeniu co jakiś czas zadając pytania.
- Cud, że udało wam się dotrzeć, aż tutaj. To naprawdę bardzo niebezpieczna okolica. Żaden człowiek nigdy wcześniej tutaj nie dotarł... Jesteśmy tylko my.
- Możecie nam pomóc? - wypalił nagle Ron.
- I tak.. i nie. - powiedział Artemis wzdychając lekko.
- To znaczy? - zapytał Teodor przyglądając mu się uważnie.
- Możemy pomóc wydostać wam się z lasu. Dalej niestety będziecie musieli iść sami.
- Dlaczego?
- Nigdy nie wychodzimy poza leśne tereny. - powiedziała Loaksenya - Możemy wskazać wam drogę, gdzie powinniście iść.. ale nic więcej. Nie możemy iść z wami.
Ron jęknął. Nadzieja, że uda im się wydostać z tego cholernego kraju została właśnie rzucona na ziemię i dokładnie zdeptana niczym najbardziej paskudny karaluch.
- Czeka was droga długa i niebezpieczna.. a na przeszkodzie na pewno spotkacie jeszcze dużo niebezpieczeństwa. Musicie się przygotować... - mówił Aen - Jednak proponuję porozmawiać o tym rano, kiedy odpoczniecie. Żadne z was nie wygląda za dobrze.
Nawet nie protestowali. Aen wskazał im domek, w którym znajdowały się łóżka i łazienka, a potem pożegnał się i odszedł. Hermiona została jednak na zewnątrz opierając się o drewnianą barierkę i patrząc w dół na szumiące liście drzew. Czuła się przygnębiona.
Draco poszedł do domku, który znajdował się zaraz obok tego, w którym mieli spać, Była w nim Jasmin i zajmowały się nią dwie kobiety.
Draco poszedł do domku, który znajdował się zaraz obok tego, w którym mieli spać, Była w nim Jasmin i zajmowały się nią dwie kobiety.
- Nie mamy eliksirów na truciznę zwodników. - powiedziała ze smutkiem młoda, rudowłosa dziewczyna - Możemy jednak spróbować ziołami i runami... Nie mogę jednak obiecać, że cokolwiek uda nam się zdziałać... Postaramy się zrobić wszystko co w naszej mocy.
Blondyn patrzył na nią przez chwilę, a potem pokiwał ponuro głową i wyszedł. Hermiona odwróciła się od barierki słysząc trzask zamykanych drzwi i spojrzała na niego. Przez chwilę stali nieruchomo patrząc na siebie, aż Draco odwrócił się i odszedł bez słowa.
- Nie przejmuj się nim... Nie radzi sobie ze swoimi emocjami. - usłyszała nagle za sobą i chwilę później obok niej, przy barierce stanął Ray - Pewnie ma ogromne wyrzuty sumienia.. oczywiście nie przyzna tego.. ale tak jest..
- Nie przejmuję się. - powiedziała słysząc swój głos jakby wypowiedział go ktoś inny - Dlaczego miałabym się przejmować.. - mruknęła nieco ciszej ale kiedy podniosła wzrok i spojrzała na Ray'a poczuła jak policzki jej płoną. Nie musiał nic mówić. Jego przenikliwe spojrzenie mówiło wszystko.
- Dobrze go znasz, prawda? - zapytała po chwili ciszy.
- Mhm... Znamy się od dziecka. - powiedział robiąc krótką przerwę, a po chwili ciągnął dalej - Zawsze miał problemy z wyładowywaniem emocji.. jeszcze teraz.. ta bezradność związana z Jasmin... Jest zły bo zawsze ma wszystko pod kontrolą, a teraz nic nie może zrobić.. nie od niego zależy to co się stanie.
Hermiona pokiwała smutno głową. Dobrze wiedziała o czym mówi Ray. Pamiętała jak Draco wylądował w szpitalu przez ich głupią przysięgę i dostał zakaz gry w Quidditcha.. już to było dla niego wystarczająco bolesne.. a co dopiero teraz.
- Nie powinnam była...
- Daj spokój. - przerwał jej - To nie twoja wina. On nie jest przyzwyczajony do pocieszania, czy rozmów o tym co go męczy... Było oczywiste, że prędzej czy później wybuchnie.. tym razem padło na ciebie..
- Mówisz jakbyś też tego doświadczył..
- Żeby to raz... - zaśmiał się krótko - Tak po prostu nauczył się reagować. Woli zostać z tym wszystkim sam.. i dobrze go rozumiem.. ale i tak zachował się jak kawał dupka. Myśli, że tylko on się przejmuje tym co się stało Jasmin i że tylko jego to dotyczy... - dodał ciszej spoglądając w czarną pustkę szumiących pod nimi liśćmi.
- Nie przejmuję się. - powiedziała słysząc swój głos jakby wypowiedział go ktoś inny - Dlaczego miałabym się przejmować.. - mruknęła nieco ciszej ale kiedy podniosła wzrok i spojrzała na Ray'a poczuła jak policzki jej płoną. Nie musiał nic mówić. Jego przenikliwe spojrzenie mówiło wszystko.
- Dobrze go znasz, prawda? - zapytała po chwili ciszy.
- Mhm... Znamy się od dziecka. - powiedział robiąc krótką przerwę, a po chwili ciągnął dalej - Zawsze miał problemy z wyładowywaniem emocji.. jeszcze teraz.. ta bezradność związana z Jasmin... Jest zły bo zawsze ma wszystko pod kontrolą, a teraz nic nie może zrobić.. nie od niego zależy to co się stanie.
Hermiona pokiwała smutno głową. Dobrze wiedziała o czym mówi Ray. Pamiętała jak Draco wylądował w szpitalu przez ich głupią przysięgę i dostał zakaz gry w Quidditcha.. już to było dla niego wystarczająco bolesne.. a co dopiero teraz.
- Nie powinnam była...
- Daj spokój. - przerwał jej - To nie twoja wina. On nie jest przyzwyczajony do pocieszania, czy rozmów o tym co go męczy... Było oczywiste, że prędzej czy później wybuchnie.. tym razem padło na ciebie..
- Mówisz jakbyś też tego doświadczył..
- Żeby to raz... - zaśmiał się krótko - Tak po prostu nauczył się reagować. Woli zostać z tym wszystkim sam.. i dobrze go rozumiem.. ale i tak zachował się jak kawał dupka. Myśli, że tylko on się przejmuje tym co się stało Jasmin i że tylko jego to dotyczy... - dodał ciszej spoglądając w czarną pustkę szumiących pod nimi liśćmi.
Przez chwilę nikt nic nie mówił. Stali obok siebie patrząc w ciemność i myśląc, aż w końcu Hermiona postanowiła się odezwać.
- Kochasz ją, prawda? - zapytała cicho dochodząc do wniosku, że to przecież oczywiste. Już dawno mogła to zauważyć.
Ray nie odpowiedział co z kolei było dla niej najlepszą, wszystko wyjaśniającą odpowiedzią. Zawiał zimny wiatr i Gryffonka po raz kolejny odpłynęła myślami. Ona przejmuje się jakimś wybuchem Malfoy'a, a tymczasem Ray.. - podniosła głowę i spojrzała na niego.. wyglądał tak spokojnie... Pocieszającym gestem dotknęła ręką jego ramienia.
- Nie tak sobie to wyobrażałem. - powiedział nagle.
- Nikt z nas tak sobie tego nie wyobrażał... Powinniśmy się kłócić o to kto pójdzie po drewno, śmiać się z Pansy, obrażać nawzajem... - urwała czując gulę w gardle - A tymczasem musimy spać na drzewach, stawać na wartach i uciekać przed zwodnikami.. i innymi kto jeszcze wie jakimi stworzeniami...
- Musimy zebrać w sobie siły żeby się stąd wydostać. Jeśli tu zostaniemy.. nikt nas nie znajdzie. Przeszliśmy kawał drogi bez mapy. - powiedział smutno - To od nas zależy czy się uda czy nie.
* * *
Następnego dnia Hermiona obudziła się z ogromnym bólem głowy. Pół nocy przegadała z Ray'em, a drugie pół bezskutecznie usiłowała zasnąć. Efekt był taki, że przespała się dwie godziny i następnego dnia czuła się jeszcze bardziej zmęczona niż wcześniej. Dopiero ciepła woda odrobinę przywróciła ją do żywych i sprawiła, że humor jej się poprawił. Nie trwało to jednak zbyt długo, bo kiedy znów usiedli przy stole trzeba było wrócić do wczorajszej rozmowy.
- ..do skraju lasu dotrzemy raczej bez problemów, dobrze znamy ten teren. No.. chyba, że zachce wam się hałasować... - uśmiechnął się Aen nalewając sobie herbaty - Później.. będzie trochę gorzej. Mamy tutaj starą mapkę.. jednak jest trochę nieaktualna, jak mówiłem od dawna nie wychodzimy poza las. Będziecie musieli przejść kilkanaście kilometrów dość suchymi i pustynnymi terenami, żeby potem wejść do małego lasu... spokojnie ten jest bezpieczny - dodał widząc ich miny - aż dotrzecie do starej wioski. Jest opuszczona, będziecie tam mogli trochę odpocząć.. ale od niej bardzo blisko do następnej... Wtedy powinno się wam udać stąd wydostać.
- O czym nam nie powiedziałeś? - zapytał nagle Harry. Wszyscy spojrzeli na niego marszcząc brwi.
- Słucham? - zapytał Aen przeczesując ręką włosy.
- Nie zrozum mnie źle, nie chciałem być niegrzeczny ale.. to wszystko brzmi dość prosto, a jeśliby tak było.. nie siedzielibyście tu na drzewach tylko sami zamieszkali w tej wiosce... Zwłaszcza, że jest ponoć pusta.
- Oh, mówiłem na początku, że później będzie gorzej. Nie mogę powiedzieć wam co was czeka, ponieważ nikt z nas tego nie wie. Ten teren całkowicie zdziczał, a ta stara wioska jest opuszczona, ponieważ spłonęła, wiele lat temu...
- ..przecież można było ją odbudować..
- ..najpierw musielibyśmy zabić smoka.
- Smoka? - jęknął Ron przełykając głośno ślinę - Hagrid byłby wniebowzięty.. - dodał ciszej.
- Słuchajcie... - zaczęła do tej pory cicho siedząca Loaksenya - Jeśli chcecie się stąd wydostać, to przede wszystkim nie możecie się zniechęcać. Nie możecie pozwolić żeby strach wami zawładnął. Macie dwie różdżki..
- I kuszę. - wtrącił Teodor przypominając sobie o pamiątce jaką sobie sprawił z wioski karłów.
- ..i kuszę... - powtórzyła kobieta z miłym uśmiechem.
- Trochę mało żeby pokonać smoka. - mruknęła Ginny - Albo smoki. Kto wie ile ich tam jest.
- Pomożemy wam jak tylko będziemy w stanie. Mamy łuki i inne rzeczy, które się wam przydadzą... Ale musicie pamiętać o jednym: lepiej przejść niezauważonym niż stanąć do walki. Wiecie co mam na myśli, prawda? Nie możecie hałasować bo zwrócicie na siebie uwagę.. wszystkiego..
- Myślicie, że mamy jakąś szansę się stąd wydostać? - zapytał Ray.
- Nie dowiecie się dopóki nie spróbujecie. - powiedział Artemis rozpalając długą fajkę.
Spojrzeli po sobie.
- Niezbyt pocieszające słowa. - odezwał się również zrezygnowany Zabini.
- Powiedzieliście wczoraj, że było was więcej, tylko się pogubiliście, czyż nie?
- Tak, były z nami jeszcze trzy dziewczyny. Od trzech.. albo czterech dni ich nie widzieliśmy. - powiedział Harry - Nie mamy pojęcia czy udało im się...
- I tak za wcześnie żebyście już dziś wyruszali.. musicie się dobrze przygotować i przede wszystkim odpocząć. - zaczął Aen odchylając się na krześle - Znamy bardzo dobrze ten las. Poszukamy ich. Może uda się...
Nie dokończył, ponieważ rozległo się ciche pukanie do drzwi i do środka weszła ruda dziewczyna, która zajmowała się Jasmin. Wyglądała na zmęczoną, jednak uśmiechała się szeroko. W ręce trzymała jakąś butelkę, a w drugiej torebkę z dziwnym suszem.
- Obudziła się. - powiedziała krótko i zniknęła za drzwiami. Przez chwilę wszyscy siedzieli nieruchomo, aż do tej pory nic nie mówiący Draco podniósł się z krzesła i wyszedł za nią. Hermiona wymieniła z Ray'em przelotne spojrzenie i uśmiechnęli się do siebie. Ray odłożył kubek na stół i również wyszedł z domku.
* * *
- Widzę, że ty również zmartwychwstałeś. - powiedział pogardliwie Ray kiedy po dwudziestu minutach razem z Draco zostali wyproszeni z domku, w którym leżała Jasmin. Czuli się tak jak w Skrzydle Szpitalnym w Hogwardzie, gdzie pani Pomfrey zbyt mocno troszczyła się o swoich podopiecznych i po kilku minutach wyrzucała odwiedzających pozwalając choremu na odpoczynek.
Blondyn rzeczywiście nie wyglądał już jak chodząca bomba zegarowa. Ulga jaką czuł po odzyskaniu przytomności przez Jasmin była tak bardzo zauważalna, że poirytowany Ray nie mógł powstrzymać się od złośliwości.
- Oj odwal się. - warknął Draco uśmiechając się do przyjaciela - Gdyby to była twoja siostra zareagowałbyś dokładnie tak samo..
Ray spojrzał na niego z lekkim uśmiechem podnosząc brew ale postanowił nie komentować tej uwagi. On jeden wie co czuł kiedy zobaczył Rona trzymającego w rękach nieprzytomną dziewczynę. Serce podskoczyło mu do gardła, żołądek zaczął się wykręcać na wszystkie strony, a w oczach malowało się przerażenie. Nie mógł sobie wyobrazić co by zrobił, gdyby Jasmin umarła. Nie tylko Draco zrozumiał wtedy jak ważna jest dla niego jego siostra. On również coś sobie uświadomił. A raczej Hermiona mu to uświadomiła. Wypowiedziała na głos coś o czym on nie był wstanie nawet pomyśleć...
- Możliwe. - stwierdził krótko - Ale na pewno nie zachowałbym się jak..
- Przestań. - zmieszał się blondyn przypominając sobie swoją utratę kontroli.
- Naprawdę Draco.. czasami zachowujesz się całkowicie irracjonalnie. - powiedział zatrzymując się i opierając ramieniem o drewniany filar podtrzymujący daszek - Pfff.. co ja mówię.. - powiedział spoglądając na niego - nie czasami. Zazwyczaj... Zawsze. - zaśmiał się.
- Myślisz, że.. - zaczął Draco nerwowo targając ręką swoje włosy ale nie skończył nie wiedząc co właściwie chce powiedzieć.
- Mhhhmm. - mruknął Ray patrząc przed siebie, a następnie wskazał na coś głową.
Draco pobiegł wzrokiem za jego spojrzeniem i jakieś kilka domków od nich na drewnianym tarasie zobaczył Hermionę, która stała przy barierce przyglądając się czemuś z zainteresowaniem. Nawet w luźnych, podartych spodniach i szarej koszulce wyglądała bardzo ładnie, a wiatr przeczesywał jej włosy, które co jakiś czas odgarniała z twarzy.
- Co ty.. - zaczął blondyn chcąc zaprzeczyć, że wcale się nie przejmuje tym jak ją potraktował jednak kiedy odwrócił głowę chcąc spojrzeć na przyjaciela zdał sobie sprawę, że go nie ma. Poszedł sobie. Blondyn zaśmiał się do siebie kręcąc głową i ruszył prosto w kierunku Gryffonki.
Nie wiedział co ma jej powiedzieć. Przeprosić? Przecież on nie umie przepraszać i na pewno tego nie zrobi.. to słowo po prostu nie przejdzie mu przez gardło. Postanowił, że będzie improwizował. Przeszedł przez drewniany, wiszący mostek, minął kilka wyjątkowo ładnych domków, aż znalazł się na tarasie, na którym stała. Podszedł do niej, zatrzymując się tuż obok i już miał coś powiedzieć kiedy przyłożyła sobie palec do ust i pokazała wzrokiem na coś znajdującego się na jednej z gałęzi.
Średniej wielkości ptaszek skakał wesoło po cienkich gałęziach podśpiewując do siebie. Górna część jego ciała była zabarwiona na bardzo ciemno brązowo, a reszta na czarno. Pod szyją widniał kolorowy kołnierzyk, na pierwszy rzut oka wyglądający jak malutkie rybie łuski. Z główki wystawały mu śmieszne czarne "czułka". Draco dobrze wiedział co to za ptak, w dzieciństwie lubił czytać książki o rzadkich gatunkach zwierząt. Spojrzał na Hermionę, która uśmiechała się lekko i dokładnie obserwowała każdy ruch ptaszka, a potem znów na zwierzątko.
- Parotia wahnesi. - wyjaśniła cicho, niemal bezgłośnie bojąc się, że spłoszy ptaka.
- Myślałem, że rajskie ptaki żyją jedynie w Nowej Gwinei. - powiedział trochę ją tym zaskakując. Chyba nie spodziewała się, że ktoś taki jak on może mieć jakiekolwiek zainteresowania.
- Ten gatunek zamieszkuje też niektóre regiony Australii. - szepnęła - Cudowny. - uśmiechnęła się.
Przez chwilę przyglądali mu się w ciszy, aż Draco odezwał się cicho.
- Kiedyś uważano, że całe swoje życie spędzają w powietrzu. - powiedział zupełnie zapominając po co tu przyszedł - Ludzie patrząc na wypchane gatunki myśleli, że składają jaja podczas lotu bo nie miały nóżek. Dopiero potem okazało się, że wycinają im nóżki bo tak po prostu ładniej wyglądają.. są wtedy lepszą ozdobą.
- Taak.. słyszałam o tym. Są takie piękne.. i pomyśleć, że jest ich tylko trzydzieści dziewięć gatunków... Pewien mężczyzna spędził osiem lat próbując je wszystkie sfotografować... - powiedziała zamyślona, a Draco przyglądał jej się uważnie mając nieodpartą ochotę pocałowania jej - W końcu mu się udało. Szkoda, że są na wyginięciu. - dodała spoglądając na niego i napotykając jego niebieskie spojrzenie. Zamilkła rumieniąc się delikatnie.
Przez chwilę stali nieruchomo patrząc na siebie, aż zawiał wiatr rzucając na twarz Hermiony brązowe pasmo włosów, które Draco wolnym ruchem ręki odgarnął z jej twarzy. Czując jego dotyk poczuła jak jej serce szybciej bije, a oddech przyspiesza. Stali przed sobą coraz bardziej zbliżając do siebie swoje usta i kiedy już mieli się pocałować jak na złość usłyszeli głośne wołanie Teodora.
- Chodźcie szybko!! Hahaha, nie uwierzycie!!
Hermiona zarumieniła się lekko spuszczając wzrok, zrobiła krok do tyłu i odeszła zmieszana. W głowie huczało jej od różnego rodzaju myśli, a dwa głosiki w jej głowie przez kilka następnych godzin jeszcze długo kłóciły się ze sobą. Jeden z nich był wściekły i rozważny, karcił ją za to co omal się właśnie nie wydarzyło, a drugi naiwny i zauroczony, również niezadowolony tym jak potoczyła się ta chwila.
Wyglądało na to, że nie tylko Jasmin odzyskała przytomność ale i inni nadzieję, na to, że może rzeczywiście uda im się jakoś przetrwać. Nadzieja nie była jednak jedyną rzeczą, którą odzyskali. Tego wieczora Artemis'owi i jego grupie towarzyszy podczas polowań udało się odnaleźć w lesie Pansy, Amandę i Cho, które zaraz po rozdzieleniu się z resztą grupy wdrapały się na najwyższe drzewo i postanowiły, że tam poczekają na jakąś pomoc. Głupie ale skuteczne, a że jedzenia miały dość (jako jedyne nie zgubiły swoich plecaków), spokojnie przetrwały kilka dni. Dopiero później wyszło na jaw, że tak naprawdę spędziły na tym drzewie kilka dni, ponieważ nie umiały z niego zejść. Po raz kolejny byli całą, dwunastoosobową grupką.
Ray nie odpowiedział co z kolei było dla niej najlepszą, wszystko wyjaśniającą odpowiedzią. Zawiał zimny wiatr i Gryffonka po raz kolejny odpłynęła myślami. Ona przejmuje się jakimś wybuchem Malfoy'a, a tymczasem Ray.. - podniosła głowę i spojrzała na niego.. wyglądał tak spokojnie... Pocieszającym gestem dotknęła ręką jego ramienia.
- Nie tak sobie to wyobrażałem. - powiedział nagle.
- Nikt z nas tak sobie tego nie wyobrażał... Powinniśmy się kłócić o to kto pójdzie po drewno, śmiać się z Pansy, obrażać nawzajem... - urwała czując gulę w gardle - A tymczasem musimy spać na drzewach, stawać na wartach i uciekać przed zwodnikami.. i innymi kto jeszcze wie jakimi stworzeniami...
- Musimy zebrać w sobie siły żeby się stąd wydostać. Jeśli tu zostaniemy.. nikt nas nie znajdzie. Przeszliśmy kawał drogi bez mapy. - powiedział smutno - To od nas zależy czy się uda czy nie.
* * *
Następnego dnia Hermiona obudziła się z ogromnym bólem głowy. Pół nocy przegadała z Ray'em, a drugie pół bezskutecznie usiłowała zasnąć. Efekt był taki, że przespała się dwie godziny i następnego dnia czuła się jeszcze bardziej zmęczona niż wcześniej. Dopiero ciepła woda odrobinę przywróciła ją do żywych i sprawiła, że humor jej się poprawił. Nie trwało to jednak zbyt długo, bo kiedy znów usiedli przy stole trzeba było wrócić do wczorajszej rozmowy.
- ..do skraju lasu dotrzemy raczej bez problemów, dobrze znamy ten teren. No.. chyba, że zachce wam się hałasować... - uśmiechnął się Aen nalewając sobie herbaty - Później.. będzie trochę gorzej. Mamy tutaj starą mapkę.. jednak jest trochę nieaktualna, jak mówiłem od dawna nie wychodzimy poza las. Będziecie musieli przejść kilkanaście kilometrów dość suchymi i pustynnymi terenami, żeby potem wejść do małego lasu... spokojnie ten jest bezpieczny - dodał widząc ich miny - aż dotrzecie do starej wioski. Jest opuszczona, będziecie tam mogli trochę odpocząć.. ale od niej bardzo blisko do następnej... Wtedy powinno się wam udać stąd wydostać.
- O czym nam nie powiedziałeś? - zapytał nagle Harry. Wszyscy spojrzeli na niego marszcząc brwi.
- Słucham? - zapytał Aen przeczesując ręką włosy.
- Nie zrozum mnie źle, nie chciałem być niegrzeczny ale.. to wszystko brzmi dość prosto, a jeśliby tak było.. nie siedzielibyście tu na drzewach tylko sami zamieszkali w tej wiosce... Zwłaszcza, że jest ponoć pusta.
- Oh, mówiłem na początku, że później będzie gorzej. Nie mogę powiedzieć wam co was czeka, ponieważ nikt z nas tego nie wie. Ten teren całkowicie zdziczał, a ta stara wioska jest opuszczona, ponieważ spłonęła, wiele lat temu...
- ..przecież można było ją odbudować..
- ..najpierw musielibyśmy zabić smoka.
- Smoka? - jęknął Ron przełykając głośno ślinę - Hagrid byłby wniebowzięty.. - dodał ciszej.
- Słuchajcie... - zaczęła do tej pory cicho siedząca Loaksenya - Jeśli chcecie się stąd wydostać, to przede wszystkim nie możecie się zniechęcać. Nie możecie pozwolić żeby strach wami zawładnął. Macie dwie różdżki..
- I kuszę. - wtrącił Teodor przypominając sobie o pamiątce jaką sobie sprawił z wioski karłów.
- ..i kuszę... - powtórzyła kobieta z miłym uśmiechem.
- Trochę mało żeby pokonać smoka. - mruknęła Ginny - Albo smoki. Kto wie ile ich tam jest.
- Pomożemy wam jak tylko będziemy w stanie. Mamy łuki i inne rzeczy, które się wam przydadzą... Ale musicie pamiętać o jednym: lepiej przejść niezauważonym niż stanąć do walki. Wiecie co mam na myśli, prawda? Nie możecie hałasować bo zwrócicie na siebie uwagę.. wszystkiego..
- Myślicie, że mamy jakąś szansę się stąd wydostać? - zapytał Ray.
- Nie dowiecie się dopóki nie spróbujecie. - powiedział Artemis rozpalając długą fajkę.
Spojrzeli po sobie.
- Niezbyt pocieszające słowa. - odezwał się również zrezygnowany Zabini.
- Powiedzieliście wczoraj, że było was więcej, tylko się pogubiliście, czyż nie?
- Tak, były z nami jeszcze trzy dziewczyny. Od trzech.. albo czterech dni ich nie widzieliśmy. - powiedział Harry - Nie mamy pojęcia czy udało im się...
- I tak za wcześnie żebyście już dziś wyruszali.. musicie się dobrze przygotować i przede wszystkim odpocząć. - zaczął Aen odchylając się na krześle - Znamy bardzo dobrze ten las. Poszukamy ich. Może uda się...
Nie dokończył, ponieważ rozległo się ciche pukanie do drzwi i do środka weszła ruda dziewczyna, która zajmowała się Jasmin. Wyglądała na zmęczoną, jednak uśmiechała się szeroko. W ręce trzymała jakąś butelkę, a w drugiej torebkę z dziwnym suszem.
- Obudziła się. - powiedziała krótko i zniknęła za drzwiami. Przez chwilę wszyscy siedzieli nieruchomo, aż do tej pory nic nie mówiący Draco podniósł się z krzesła i wyszedł za nią. Hermiona wymieniła z Ray'em przelotne spojrzenie i uśmiechnęli się do siebie. Ray odłożył kubek na stół i również wyszedł z domku.
* * *
- Widzę, że ty również zmartwychwstałeś. - powiedział pogardliwie Ray kiedy po dwudziestu minutach razem z Draco zostali wyproszeni z domku, w którym leżała Jasmin. Czuli się tak jak w Skrzydle Szpitalnym w Hogwardzie, gdzie pani Pomfrey zbyt mocno troszczyła się o swoich podopiecznych i po kilku minutach wyrzucała odwiedzających pozwalając choremu na odpoczynek.
Blondyn rzeczywiście nie wyglądał już jak chodząca bomba zegarowa. Ulga jaką czuł po odzyskaniu przytomności przez Jasmin była tak bardzo zauważalna, że poirytowany Ray nie mógł powstrzymać się od złośliwości.
- Oj odwal się. - warknął Draco uśmiechając się do przyjaciela - Gdyby to była twoja siostra zareagowałbyś dokładnie tak samo..
Ray spojrzał na niego z lekkim uśmiechem podnosząc brew ale postanowił nie komentować tej uwagi. On jeden wie co czuł kiedy zobaczył Rona trzymającego w rękach nieprzytomną dziewczynę. Serce podskoczyło mu do gardła, żołądek zaczął się wykręcać na wszystkie strony, a w oczach malowało się przerażenie. Nie mógł sobie wyobrazić co by zrobił, gdyby Jasmin umarła. Nie tylko Draco zrozumiał wtedy jak ważna jest dla niego jego siostra. On również coś sobie uświadomił. A raczej Hermiona mu to uświadomiła. Wypowiedziała na głos coś o czym on nie był wstanie nawet pomyśleć...
- Możliwe. - stwierdził krótko - Ale na pewno nie zachowałbym się jak..
- Przestań. - zmieszał się blondyn przypominając sobie swoją utratę kontroli.
- Naprawdę Draco.. czasami zachowujesz się całkowicie irracjonalnie. - powiedział zatrzymując się i opierając ramieniem o drewniany filar podtrzymujący daszek - Pfff.. co ja mówię.. - powiedział spoglądając na niego - nie czasami. Zazwyczaj... Zawsze. - zaśmiał się.
- Myślisz, że.. - zaczął Draco nerwowo targając ręką swoje włosy ale nie skończył nie wiedząc co właściwie chce powiedzieć.
- Mhhhmm. - mruknął Ray patrząc przed siebie, a następnie wskazał na coś głową.
Draco pobiegł wzrokiem za jego spojrzeniem i jakieś kilka domków od nich na drewnianym tarasie zobaczył Hermionę, która stała przy barierce przyglądając się czemuś z zainteresowaniem. Nawet w luźnych, podartych spodniach i szarej koszulce wyglądała bardzo ładnie, a wiatr przeczesywał jej włosy, które co jakiś czas odgarniała z twarzy.
- Co ty.. - zaczął blondyn chcąc zaprzeczyć, że wcale się nie przejmuje tym jak ją potraktował jednak kiedy odwrócił głowę chcąc spojrzeć na przyjaciela zdał sobie sprawę, że go nie ma. Poszedł sobie. Blondyn zaśmiał się do siebie kręcąc głową i ruszył prosto w kierunku Gryffonki.
Nie wiedział co ma jej powiedzieć. Przeprosić? Przecież on nie umie przepraszać i na pewno tego nie zrobi.. to słowo po prostu nie przejdzie mu przez gardło. Postanowił, że będzie improwizował. Przeszedł przez drewniany, wiszący mostek, minął kilka wyjątkowo ładnych domków, aż znalazł się na tarasie, na którym stała. Podszedł do niej, zatrzymując się tuż obok i już miał coś powiedzieć kiedy przyłożyła sobie palec do ust i pokazała wzrokiem na coś znajdującego się na jednej z gałęzi.
Średniej wielkości ptaszek skakał wesoło po cienkich gałęziach podśpiewując do siebie. Górna część jego ciała była zabarwiona na bardzo ciemno brązowo, a reszta na czarno. Pod szyją widniał kolorowy kołnierzyk, na pierwszy rzut oka wyglądający jak malutkie rybie łuski. Z główki wystawały mu śmieszne czarne "czułka". Draco dobrze wiedział co to za ptak, w dzieciństwie lubił czytać książki o rzadkich gatunkach zwierząt. Spojrzał na Hermionę, która uśmiechała się lekko i dokładnie obserwowała każdy ruch ptaszka, a potem znów na zwierzątko.
- Parotia wahnesi. - wyjaśniła cicho, niemal bezgłośnie bojąc się, że spłoszy ptaka.
- Myślałem, że rajskie ptaki żyją jedynie w Nowej Gwinei. - powiedział trochę ją tym zaskakując. Chyba nie spodziewała się, że ktoś taki jak on może mieć jakiekolwiek zainteresowania.
- Ten gatunek zamieszkuje też niektóre regiony Australii. - szepnęła - Cudowny. - uśmiechnęła się.
Przez chwilę przyglądali mu się w ciszy, aż Draco odezwał się cicho.
- Kiedyś uważano, że całe swoje życie spędzają w powietrzu. - powiedział zupełnie zapominając po co tu przyszedł - Ludzie patrząc na wypchane gatunki myśleli, że składają jaja podczas lotu bo nie miały nóżek. Dopiero potem okazało się, że wycinają im nóżki bo tak po prostu ładniej wyglądają.. są wtedy lepszą ozdobą.
- Taak.. słyszałam o tym. Są takie piękne.. i pomyśleć, że jest ich tylko trzydzieści dziewięć gatunków... Pewien mężczyzna spędził osiem lat próbując je wszystkie sfotografować... - powiedziała zamyślona, a Draco przyglądał jej się uważnie mając nieodpartą ochotę pocałowania jej - W końcu mu się udało. Szkoda, że są na wyginięciu. - dodała spoglądając na niego i napotykając jego niebieskie spojrzenie. Zamilkła rumieniąc się delikatnie.
Przez chwilę stali nieruchomo patrząc na siebie, aż zawiał wiatr rzucając na twarz Hermiony brązowe pasmo włosów, które Draco wolnym ruchem ręki odgarnął z jej twarzy. Czując jego dotyk poczuła jak jej serce szybciej bije, a oddech przyspiesza. Stali przed sobą coraz bardziej zbliżając do siebie swoje usta i kiedy już mieli się pocałować jak na złość usłyszeli głośne wołanie Teodora.
- Chodźcie szybko!! Hahaha, nie uwierzycie!!
Hermiona zarumieniła się lekko spuszczając wzrok, zrobiła krok do tyłu i odeszła zmieszana. W głowie huczało jej od różnego rodzaju myśli, a dwa głosiki w jej głowie przez kilka następnych godzin jeszcze długo kłóciły się ze sobą. Jeden z nich był wściekły i rozważny, karcił ją za to co omal się właśnie nie wydarzyło, a drugi naiwny i zauroczony, również niezadowolony tym jak potoczyła się ta chwila.
Wyglądało na to, że nie tylko Jasmin odzyskała przytomność ale i inni nadzieję, na to, że może rzeczywiście uda im się jakoś przetrwać. Nadzieja nie była jednak jedyną rzeczą, którą odzyskali. Tego wieczora Artemis'owi i jego grupie towarzyszy podczas polowań udało się odnaleźć w lesie Pansy, Amandę i Cho, które zaraz po rozdzieleniu się z resztą grupy wdrapały się na najwyższe drzewo i postanowiły, że tam poczekają na jakąś pomoc. Głupie ale skuteczne, a że jedzenia miały dość (jako jedyne nie zgubiły swoich plecaków), spokojnie przetrwały kilka dni. Dopiero później wyszło na jaw, że tak naprawdę spędziły na tym drzewie kilka dni, ponieważ nie umiały z niego zejść. Po raz kolejny byli całą, dwunastoosobową grupką.
- - - - - - - - - -
Dla zainteresowanych! Rajski ptaszek o nazwie Parotia to oczywiście nie wymysł mojej chorej wyobraźni (;p), a prawdziwy, cudowny gatunek ptaka, występującego w Nowej Gwinei i w niektórych obszarach Australii. Rajskimi ptakami jakiś czas temu interesowała się moja siostra - to właśnie ona przywiozła mi londyński, grudniowy numer National Geographic, w którym znajdowały się zdjęcia wszystkich gatunków. Coś wspaniałego! Wygląd to jednak nie wszystko czym ten ptaszek zachwyca. Próbując zaimponować partnerce wykonuje bardzo śmieszny i dziwny taniec ale wcześniej (!) sprząta wszystko wokół tworząc sobie dużą i czystą scenę. Niesamowite :) Wklejam tutaj link do filmiku na youtube, w którym wykonuje ten dziwny taniec (to troszeczkę inna odmiana tego gatunku, który opisałam ale warto zobaczyć): http://www.youtube.com/watch?v=EZF_IbizDzw (oglądajcie do końca, będziecie pod wrażeniem). Polecam również powiększyć zdjęcie, które tu taj zamieściłam :)
haha ! jak zwykle mnie zaskakujesz! dziękuje, że nie uśmierciłaś Jasmin, no i że Draco i Hermiona coś ten teges już :D
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny rozdział! i dodawaj szybko :D masz góra 3 dni! hahahaha xd
Pozdrawiam M.
To jest niesamowite :) Po prostu genialne. Trochę szkoda, że Teodor im przeszkodził, ale oto chodzi prawda? Przecież to by było za proste heh.. :). Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, a co do obozu to właśnie dla tego uwielbiam twój blog :D. Dzięki temu nie wiadomo czego się spodziewać i jednocześnie jest on niepowtarzalny :)) Czekam na kolejną notkę!!! Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDokładnie, właśnie tak :D Wszystko przed nimi :)!
UsuńJestem pod OGROMNYM wrażeniem! Niesamowite jest to jak potrafisz wciągnąć czytelnika w swoje opowiadanie! Masz miliard znakomitych pomysłów i ciągle czymś nas zaskakujesz! Ja tak samo właśnie przez ten obóz kocham Twój blog, bo jest inny od innych gdzie w ogóle nie ma akcji. Już nie mogę się doczekać kolejnych notek i kolejnych przygód.. wcale na się obóz nie znudził, a wręcz przeciwnie! Malo tego, powiem Ci, że bardzo chciałabym Cię poznać. Wydajesz się być bardzo inteligentną i oczytaną osobą :) Mało jest takich ludzi. Życzę Ci miłego dnia i pozdrawiam! <3 Zuza
OdpowiedzUsuńJuż brak mi słów na to co piszesz! Nie mogę sobie Ciebie nachwalić! :) Wspaniałe! Szkoda, że Hermiona nie pocałowała się z Draco.. grrr :D I w ogóle to bardzo polubiłam Ray'a.. życzę mu szczęścia z Jasmin :)
OdpowiedzUsuńKiedy nowy rozdział? :-)
OdpowiedzUsuńHm.. może 20.01 ale nie obiecuję :) Pozdrawiam
UsuńDLACZEGO ONI SIĘ NIE POCAŁOWALI?!!? ZABIĆ CIĘ? xD A tak serio to cieszę się, że Jasmin wyzdrowiała :) Bardzo ją lubię. Powinna być z Ray'em. A jeśli chodzi o tego rajskiego ptaszka.. niesamowity jest! Nawet nie wiedziałam, że na ziemi są takie stworzenia! :O I ten jego taniec.. :O Piękne! Zainspirowałaś mnie to zainteresowania się tym bardziej :D Pozdrawiam i czekam na next rozdział ;p
OdpowiedzUsuńoo w końcu prawie była scena miłosna draco i hermiona! :D
OdpowiedzUsuńjak Teodor mógł im przeszkodzić,bezczelny !
dobrze,że Jasmin żyje,teraz musi być z rayem :D
a ptaszek jest piękny :D
Uff... Z Jasmin wszystko dobrze, na razie... Ale to chyba jeszcze nie koniec kłopotów? A tak w ogóle - nie, "walc z Matyldą" w wykonaniu uczniów Hogwartu zupełnie mi się nie nudzi, czekam na więcej. Aha, i już mam u siebie zaktualizowany link do Twojego bloga. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńOczywiście, że to nie koniec kłopotów :D Nic więcej nie zdradzę ^^ Buziaki :*
UsuńPo tej rozmowie Ray'a i Hermiony po głowie zaczęło mi plątać się jedno pytanie: jak relacje tej całej grupy będą wyglądać PO obozie kiedy bd już w Hogwarcie? Rozumiem, patrząc na rozmowę Cho i Ginny nie miałabym żadnych podejrzeń no ale patrząc na (np.) całujących się Malfoy'a i Granger no to by mi chyba mózg rozwaliło!
OdpowiedzUsuńPomysł z tym obozem jest genialny! Tyle się tam dzieje... A ten moment gdzie Miona mówiła "Powinniśmy się kłócić o to kto pójdzie po drewno, śmiać się z Pansy, obrażać nawzajem..." po prostu mnie dobił. Zrobiło mi się tak ich żal :( Miałam takiego smutasa bo... TO JEST ZŁE [tupie nogą]
hahaha xd a tak na serio to mimo wszystko jednak to dobrze że się TAK stało a nie inaczej, bo taka sielanka nie mogłaby trwać zbyt długo.
A ja to sie ciesze że ta dwójka mających sie ku sobie, młodych, niewinnych i zauroczonych nastolatkó się nie pocałowała! tak wiem, jestem wredna no ale to by było za piękne a do tego Ślizgon jeszcze nie przeprosił jej za ten "wybuch" bo musiał nawijac o jakimś rajskim stworzonku [który są drogą jest cudowny! a ten jego taniec wymiata]
Ciekawa jestem czemu przeniosłaś bloga na inny adres :P
pozdrawiam, sarah :3
Jeśli chodzi o Twój komentarz, skomentuję to tak: czasami musi popadać żeby potem wyszło słońce, jeśli wiesz co mam na myśli :)! Jeśli chodzi o Malfoya to ta rozmowa była jego sposobem na przeproszenie Hermiony :D Nawet tacy jak on mają swoje sposoby ^^
UsuńA bloga przeniosłam na inny adres bo miałam problemy z kontem email, wszystko mi się zsynchronizowało z telefonem, tabletem, a nawet komputerem rodziców (nie wiem jakim cudem). Odkąd założyłam nowe konto i skopiowałam wszystkie rozdziały jest w porządku :) Mam nadzieję, że nikomu taka malutka zmiana nie będzie przeszkadzać :)
Pozdrawiam :*
Hej :) Znalazłam dzisiaj Twoje opowiadanie na jakiejś stronie z linkami o opowiadaniach Dramione i muszę powiedzieć, że jestem zachwycona! A nawet dużo, dużo więcej. Naprawdę jestem pod ogromnym wrażeniem. Odwaliłaś kawał dobrej roboty.. ale może od początku. Już w pierwszych rozdziałach niesamowicie mnie wciągnęłaś i z czasem widać Twoją poprawę w pisaniu - piszesz coraz lepiej. Niesamowicie podobał mi się rozdział "Lochy"! Jest to jeden z Twoich najlepszych rozdziałów i na pewno będę do niego wracać! Po prostu się w nim zakochałam, poważnie! Bardzo podoba mi się wątek miłosny Hermiona-Draco bo wszystko dzieje się bardzo powoli, naturalnie. Niesamowicie opisałaś bal maskowy! Co chwila się uśmiechałam! W ogóle to bardzo często się uśmiechałam czytając to :D Nie, ja się szczerzyłam :D Jak głupia do monitora, poważnie! Jeśli chodzi o ten rozdział to co tu mogę powiedzieć.. tak samo jak inne ZACHWYCIŁ mnie! Okropnie się cieszę, że Jasmin przeżyła i że jej nie uśmierciłaś, szczerze mówiąc byłam przekonana, że to zrobisz bo wiem, że wszystkiego można się po Tobie spodziewać :D No ale skoro tego nie zrobiłaś to dobrze :D Podobała mi się jeszcze rozmowa pomiędzy Hermioną a Ray'em... Ray to taki fajny chłopak.. i jaki przystojny. Marzenie! To chyba moja ulubiona postać z całego Twojego opowiadania i szczerze kibicuje mu żeby był z Jasmin :) Fajnie by było gdyby udało mu się zaprzyjaźnić z Hermioną :) W ogóle Ray jest taki pozytywny... rozważny i mądry :) Draco też bardzo lubię.. a zwłaszcza dlatego, że wciąż jest Draco. Cały czas jest zimnym Malfoyem i to KOCHAM! W sumie byłam pewna, że się pocałują z Hermioną i rozczarowałam się, że tego nie zrobili ale jak już ktoś pisał najwyraźniej tak musiało być :D Wierzę że masz to wszystko w głowie poukładane i wiesz co robisz :) Co jeszcze mogę powiedzieć.. powinnaś naprawdę szczerze się zastanowić czy nie napisać książki. Masz miliard świetnych pomysłów, zaskakujesz czytelników, wciągasz w swoje opowiadanie, wszystko jest po prostu idealne! Masz takie predyspozycje do pisania, że ja pierdole :D! (przepraszam, musiałam) Z jednej strony Ci zazdroszczę, a z drugiej jestem wdzięczna, że mogę czytać coś tak wspaniałego :) Bardzo mi było źle jak Rowling skończyła pisać a tutaj mogę wrócić do tego wszystkiego przez Twoje opowiadaie... To niesamowite :) :) Powiem jeszcze, że często wrzucasz do rozdziałów ciekawe informacje co świadczy o tym, że jesteś bardzo oczytaną i mądrą osobą. Strzelam, że na pewno nie masz 13 lat tylko trochę więcej :) Hm.. może 18, 19 :D Dobra rozpisałam się cholernie ale wiem, że miło Ci będzie przeczytać cudzą opinię na temat Twojego bloga :) Z niecierpliwością czekam na następny rozdział i życzę Ci powodzenia w dalszym pisaniu :) Pozdrawiam Twoja stała czytelniczka :*
OdpowiedzUsuńBrak i słów! Bardzo, bardzo dziękuję za te wszystkie miłe słowa! Przeczytałam to kilka razy i zrobiło mi się tak miło i wesoło :) Cieszę się bardzo i dziękuję :*!!!
Usuńnowy rozdział na www.fremione-niemozliwe-a-jednak.blogspot.com :) ale mam mase do nadrobienia na Twoim! :)
OdpowiedzUsuńJej już nowy rozdział jak zwykle genialny <3 ale ta Pansy z tymi dziewczynami są głupie hahaha :D
OdpowiedzUsuńJestem zachwycona!!
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać nowego rozdziału. Piękny jest ten rajski ptaszek i ten filmik :) Bardzo mi się podoba.
OdpowiedzUsuńymm... trafiłam tutaj przez ciebie. obwieściłaś mi, że cytuję 'chcesz zobaczyć moją twórczość', nieee jak to zobaczyłam to normalnie ze śmiechu bym umarła. ;D TO JEST MAGAIOGÓLNIE zajebiste, za każdym razem jak widzę przekleństwo i szczerzę się xD czekam na następny i może jutro dodam prolog? uprzedzam, że to będzie zupełnie inne! papatki. http://razaniolrazdiablicajednoserce2oblicza.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńNotka udana- oczyma duszy widzę te ich domki w górze :D CUDOWNA!!
OdpowiedzUsuńCo się stało z poprzednimi komentarzami? ;)
OdpowiedzUsuńJakimi komentarzami? :) Wszystko jest! :) chyba, że masz na myśli poprzednie rozdziały, nie ma ich, ponieważ przeniosłam bloga na inne konto email :) Pozdrawiam!
UsuńOooo już rozumiem :D
UsuńMogę Twojego bloga dodać do linków? :D
UsuńNo pewnie, że możesz :) Będzie mi bardzo miło. Ja również rozważam zrobienie u siebie czegoś takiego :)
UsuńTeraz moim ulubionym bohaterem stal sie Ray! Kocham go i tez uwazam,ze powinien byc z Jasmin :-) A no i ciesze sie, ze Draco to Draco, czyli wredny dupek xd tak ma byc :-) Pozdrawiam i czekam na nowa notke :-)
OdpowiedzUsuńWdech, wydech, wdech, wydech xD CUDOWNE! Jestes niesamowicie utalentowana :)))) to najlepsze dramione jakie kiedykolwiek czytalam!!!!!!
OdpowiedzUsuńSkąd Ty bierzesz te wszystkie pomysły? Rozdział bardzo fajny.
OdpowiedzUsuńPomysły są wszędzie! :)!
Usuńtak jak mówiłam to dodałam prolog, przeczytaj i ocen, proszę! http://razaniolrazdiablicajednoserce2oblicza.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńEh rozdział świetny, ale podzielę czyjeś zdanie, że kiedy Hermiona zaczęła mówić kwestię "Powinniśmy się kłócić o to kto idzie po drewno..." taki smutek i przygnębienie mnie ogarnęło jakbym była częścią tej historii, i tak jak to będzie wyglądało po powrocie do Hogwartu ? Jestem straszniee ciekawa i ciągle chłonę tą opowieść całą sobą.
OdpowiedzUsuńPostać Artemisa jest cudowna ! <3
Pozdrawiam ;d
Jakoś to będzie wyglądało.. jeszcze wszystko się może zdarzyć.. w końcu nikt z nich się ze sobą nie pogodził :D Powiedziałabym raczej, że się tolerują :)) Pozdrawiam ;*
UsuńTaniec tej Parotii rzeczywiście wspaniały. :)
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału...
Cudny, cudny i nareszcie kolejny wątek o Draco i Hermionie.
Fakt, że Jasmin się obudziła sprawił, że na moich ustach zawitał uśmiech. :)
Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział i mam nadzieję, że pojawi się od bardzo szybko. :)
Pozdrawiam serdecznie.
~Nathalie.
Pojawi się już jutro (jak nic mi w tym nie przeszkodzi) :) Chciałam Ci jeszcze podziękować, że wciąż tutaj zaglądasz, jesteś chyba moją pierwszą stałą czytelniczką bloga, która zawsze komentuje :) Doceniam to. Pozdrawiam!:*
UsuńPodziękować?
UsuńTo ja Ci powinnam podziękować, że piszesz. :)
No jakoś tak się ode mnie zaczęło... :D
Ale teraz jest to już wielki blog z dużą ilością obserwatorów. :)
Nie mam powodu, żeby go opuszczać, tym bardziej, że to co piszesz bardzo mnie ciekawi i powoli staje się częścią mojego życia.
W takim razie czekam na rozdział. :)
Pozdrawiam serdecznie.
Nowy rozdział już jest :)!
UsuńNa początku, to muszę ci powiedzieć, że już trafiłaś na jedno ze szczytowych miejsc mojej listy najlepszych blogów :D
OdpowiedzUsuńNie ma sobie czego gratulować, bo nie jestem kimś ważnym, ale to pewnego rodzaju ostrzeżenie, bo będę tu częstym gościem, pozostawiającym po sobie nudne komentarze ;P Cóż mogę jeszcze napisać? Życzę Ci po prostu dalszej weny do tworzenia ciekawych wątków, a przy okazji serdecznie zapraszam Cię na: http://you-love-me-and-i-love-you.blogspot.com/
Cieszę się i jest mi bardzo miło:)!
UsuńHehehe !! ;** Miałaś rację ! Rzeczywiście ten taniec jest BOSKI !! :D Hihihhi !! ^^ A co do rozdziału to jak zwykle WSPANIAŁY !! <33 Bosko to wymyśliłaś..Te domki na drzewach ! Masz naprawde niewyobrażalną wyobraźnię. I skąd ty bierzesz tyle tych pomysłów ?
OdpowiedzUsuńA w dodatku ten pocałunek.. Już było tak bliskoo a tu Ooo !! ;** :P
I mam pytanie. To te elfy wiedzą, że spotkali czarodziejów ? Bo niezbyt zrozumiałam.
Hahaha !! :) Ale no cóż ! Nic dodać nic ująć !! Idealne <33
Pozdrawiam ! ^^
Bardzo dziękuję! Pomysły.. hm.. jakby nie patrzeć są wszędzie :D Elfem jest tylko Aen i Loaksenyam, reszta to ludzie ale tak, wiedzą :) Pozdrawiam!
UsuńNo normalnie jesteś niesamowita! :D Zakochałam się w tym rozdziale, jak w każdym zresztą :D Ale ten strasznie mi się podoba! Niedawno wspomniałam, że chciałabym aby Ray zaprzyjaźnił się z Hermioną, no i proszę! Coś się święci! A szczególnie spodobało mi się, jak Ray kazał Draconowi przeprosić Granger. Taki mały gest, a jednak :D
OdpowiedzUsuńWątek z elfami i ludźmi również skojarzył mi się z Władcą Pierścieni, ale to nawet lepiej <3 No i jak opisywalas ten ich dom, to wszystko widzialam przed sobą. Jakbym tam była, a Twoje opowiadanie czytała na kartce pergaminu. :)
A ta scena z Draco i Hermioną...no po prostu stałam tam obok i robiłam zdjęcia! I strasznie się cieszę, że nic między nimi się nie stało, bo właśnie takie opowiadania uwielbiam! Jak dla mnie to oni mogą tak przez jeszcze tysiąc rozdziałów <3
I w ogóle, jestem pod wielkim wrażeniem Twojego stylu pisania. Jak porównuję 1. notkę a tę, to aż brak słów! Jeszcze trochę i Twoje nazwisko będzie na szczycie autorów bestsellerów! :D
Serdecznie pozdrawiam :):*
Bardzo się cieszę, że napisałaś taki długi i wyczerpujący komentarz :) Nie ma nic lepszego niż czytanie takich rzeczy, naprawdę :) Cieszę się, że jesteś zadowolona i miło mi, że jesteś pod wrażeniem mojego stylu pisania :D (oh duma mnie rozpiera!) :) Pozdrawiam gorąco :**
Usuńmasz wspaniałego bloga! będzie mi miło jeśli spodoba Ci się mój i również go zaobserwujesz ;))
OdpowiedzUsuńDziękuję, na pewno odwiedzę :*
UsuńZostałaś nominowana do Liebster Awards
OdpowiedzUsuńhttp://hermionadraco.blogspot.com/2013/01/liebster-awards.html
Zapraszam!
Wątek przygodowy jest naprawdę fajny. Lepszego bym nie była w stanie wymyślać. Chciałam ponarzekać na brak obecności Dramione, ale jak widzę, to mnie zaskoczyłaś.
OdpowiedzUsuńJa chcę kolejny rodział <3 Jestes genialna <3 Uwilebiam tego bloga ;D
OdpowiedzUsuńDopiero zaczynam czytać twojego bloga (wiem, wiem, mam trochę do nadrobienia he he:D), ale nominuję cię do LIEBSTER AWARDS, dlatego ze już mi się zdażyło spodobać
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie po szczegóły:
simbaquile.blogspot.com
Pozdro :)
Bardzo dziękuję za nominację. Nominowało mnie już kilka blogów ale ja nie mam czasu na to, wolę pisać nowe notki.. Tak, że dziękuję i wybacz ale nie wezmę w tym udziału :* Za to Twojego bloga odwiedzę :)
UsuńZnalazłam twojego bloga całkowicie przez przypadek, ale od pierwszego przeczytanego posta się zakochałam! To jest wspaniałe, że ojeju. Pomysł z tym obozem jest bardzo oryginalny i wcale się nie nudzi!
OdpowiedzUsuńNadrobiłam wszystkie rozdziały w kilka dni. Gdybym nie musiała chodzić do szkoły pewnie stało by się to szybciej :D
Dodaj szybko nową notkę! Dużo weny, kreatywności i chęci do pisania :)
Bardzo, bardzo dziękuję :* Nowa notka już jest w trakcie pisania :) Niedługo się pojawi :)
UsuńKiedy nowa notkaaaaa?
OdpowiedzUsuńJeśli mi się uda to jutro wieczorem już będzie :) Pozdrawiam!
Usuń[OCENY BLOGÓW]
OdpowiedzUsuńInteresują Cię szybkie, obiektywne, słodkie, cukrowe i inne tego typu oceny? Nie? To dobrze, bo u Nas tego nie znajdziesz.
Zapraszam do Niebieskim Piórem, gdzie napiszemy co myślimy o Twoim blogu bez żadnych dodatkowych udziwnień. Zapraszam!
[niebieskim-piorem.blogspot.com]
Nominuję Cię do nagrody Liebster Awards :)
OdpowiedzUsuńSzczegóły na www.opowiadania-malej-wiedzmy.blogspot.com
hahahah. A niby krukonki powinny być mądre. Pansy to się nie dziwię.
OdpowiedzUsuńWidziałam już wcześniej ten filmik z parotią na YT, ale za każdym razem podoba mi się coraz bardziej :D UWIELBIAM TWOJEGO BLOGA :D
OdpowiedzUsuń