sobota, 12 stycznia 2013
15. Piątek trzynastego cz.I
Zima zbliżała się wielkimi krokami. Na dworze nie było już tak ciepło, a uczniowie nie spędzali wolnego czasu na kocach wokół Hogwartu. Wprawdzie pierwszy śnieg jeszcze nie spadł ale dało się wyczuć, że lada moment zacznie sypać. Zimny i silny wiatr sprawił, że nawet treningi Quidditcha nie były już przyjemne, a Filch miał dużo roboty ze sprzątaniem suchych i mokrych liści. Tak właśnie wyglądał początek listopada.
Minęły dwa tygodnie w ciągu, których Harry i Draco odrobili swój szlaban siedząc razem na zajęciach. W związku z tym, że nie chcieli znowu narobić sobie kłopotów siedzieli obok siebie cicho, nie rozmawiając i całkowicie się ignorując. I właśnie to było głównym tematem rozmów i plotek w Hogwarcie. Niektórzy mówili o szlabanie, niektórzy o tym, że jednak się zaprzyjaźnili, a jeszcze inni o tym, że Harry przeszedł na "złą" stronę. Prawda jednak szybko wyszła na jaw kiedy w ostatni dzień szlabanu, w piątek trzynastego po zajęciach doszło między nimi do kłótni na szkolnym korytarzu.
- ..ostatni raz cię Potter ostrzegam. Bardzo nie lubię się powtarzać i nie zamierzam tego robić.
- Nie będziesz mi groził Malfoy. Nie ty o tym decydujesz!
- Właśnie, że ja o tym decyduję.. Więc wypierdalaj!
- Chyba się nie rozumiemy Malfoy... - powiedział Harry wyjmując różdżkę.
Blondyn zrobił to samo. Kilka osób z zainteresowaniem przyglądało się tej scenie. Potyczki Potter vs Malfoy zawsze były oglądane z niemałą ciekawością.
- Harry!
Z tłumu wyłoniła się Hermiona, a zaraz za nią Ron. Dziewczyna podeszła do przyjaciela i położyła rękę na jego ramieniu.
- Harry proszę cię... schowaj różdżkę. Wystarczy ci jeden szlaban, za dużo już masz kłopotów.. Nie warto...
Spojrzała na niego. Ciężko oddychał i widać było, że był zły. Palce mocno zaciskał na różdżce, a ręka lekko mu drżała ze złości. Malfoy znowu go zdenerwował. Czuł, że w jego towarzystwie coraz gorzej mu idzie panowanie nad sobą. Patrzył na niego z nienawiścią w oczach gotów rzucić jakieś zaklęcie.
Odwróciła głowę i spojrzała na blondyna. Jego postawa była całkowicie inna niż Harry'ego. Stał spokojnie z wyciągniętą różdżką i krzywym uśmiechem na twarzy. Wyglądał na opanowanego ale w jego oczach również dało się dostrzec złość. Patrzył prosto na Harry'ego.
- Hermiona ma rację Harry. Odłóż to... - powiedział Ron.
Stali przez chwilę nieruchomo aż w końcu zrezygnowany posłuchał przyjaciół. Opuścił różdżkę i schował ją za szatę po czym rzucił ostatnie spojrzenie pełne złości na Malfoy'a i zniknął w tłumie.
- Harry co się z tobą dzieje? - zapytał Ron.
Razem z Hermioną szybkim krokiem szli za Harry'm ledwo dotrzymując mu tępa. Chłopak wyszedł przed zamek głęboko oddychając. Zimny powiew wiatru zadziałał natychmiastowo sprawiając, że Zielonooki uspokoił się trochę.
- Muszę z nią porozmawiać. - powiedział.
- Z kim?!
- Z Jasmin.
- Nie! - krzyknęła Hermiona trzęsąc się z zimna - Harry! Ona dopiero co wszystko sobie ułożyła.. ledwo zapomniała o tym co zrobiłeś... nie możesz tak po prostu...
- CO zrobiłem? - zapytał głupio chłopak.
Dziewczyna zamilkła nie wiedząc czy dobrze zrobiła mówiąc to.
- Ona cię widziała Harry.
- O czym ty mówisz?
- Ona... Ona widziała jak całujesz się z Cho Chang na boisku. Tego samego dnia Malfoy dowiedział się, że się spotykacie i...
- CO?! - krzyknął - Ja się nie całowałem z Cho!
Hermiona wymieniła spojrzenie z Ronem.
- Harry nam możesz powiedzieć prawdę... - powiedział Rudzielec.
- Nie całowałem się z nią! Przysięgam! Musicie mi uwierzyć!
Nastała chwila ciszy.
- O co tu do diabła chodzi? - zapytał Harry.
- Jasmin powiedziała, że was widziała.
- Ale to nie ja.
- Wiem Harry, wierzę ci. Tylko jak to nie byleś ty to... kto to był?
- Eliksir wieloosokowy? - podsunął Ron.
- To na pewno. Pytanie tylko kto go użył. Możliwe, że Cho też nie była sobą... Jedno jest pewne. Ktoś chciał żeby Jasmin to widziała. Harry - zwróciła się do przyjaciela - musisz z nią porozmawiać. Powinna mieć zaraz trening Quidditcha. Idź.
* * *
Harry czekał przy wyjściu z boiska aż dobiegnie końca. Było mu niesamowicie zimno ale postanowił, że wszystko sobie z nią wyjaśni. W końcu kiedy wszyscy zaczęli wychodzić zobaczył Cho. Spojrzała na niego ale nie zatrzymała się.
- Poczekaj. - powiedział Harry łapiąc ją za ramię - Chyba mamy do pogadania.
- Nie mam z tobą o czym rozmawiać.
- Sądzę, że jednak masz. - warknął Harry.
- Niby o czym? - zapytała wyrywając rękę z jego uścisku.
- Może.. hm.. o tym jak się całowaliśmy na boisku?
Zamilkła patrząc na niego przerażona.
- Nie masz mi nic do powiedzenia?
- Harry ja... - zaczęła - Byłam zła na ciebie. Wiedziałam, że chodzi o tą piękną Jasmin, do której od początku roku wzdycha każdy chłopak. Chciałam żeby dała ci spokój...
- To zajebiście ci się udało! - powiedział czując jak narasta w nim złość - Z kim to wymyśliłaś?
Milczała.
- Pytam: z kim to wymyśliłaś?!
- Harry...
- ODPOWIEDZ! - krzyknął wściekły.
- Z Zabinim. To on przyczaił się za doniczką po zielarstwie i was zobaczył. Chwilę później lecąc na skargę do jej brata spotkał mnie. Miałam ten eliksir już ze sobą. Trzymałam go w ręce. Chciałam sama go wypić i powiedzieć Jasmin, że to koniec ale wtedy prawdziwy ty mógłbyś się zorientować bo chciałaby z tobą rozmawiać. Powiedziałam mu o tym, a on powiedział mi, że Jasmin od dawna mu się podoba i wtedy ją zobaczyliśmy. Jasmin. Szła na boisko. Stwierdziliśmy, że to idealny moment na to żeby Jasmin niby przypadkiem zobaczyła, że ją zdradzasz... Zabini wypił trochę tego eliksiru, poczekaliśmy aż skończycie trening i wyszliśmy na boisko. Jasmin siedziała na trybunach. Pocałowaliśmy się i poszliśmy. Wszystko poszło zgodnie z planem bo to widziała. Usiadła i ryczała... a Zabini poleciał na skargę do jej brata... Potem już nie wiem co było dalej. Cieszyłam się tylko widząc, że wszystko się udało... Często widziałam ją jak płacze gdzieś po kątach... Ty też chodziłeś sam. Wiedziałam, że się udało...
- Jak mogłaś... - wydusił z siebie Harry patrząc na nią z niedowierzaniem.
- Na początku robiłam to z zemsty... Byłam zła, że zostawiłeś mnie dla jakiejś pustej gówniary! Potem stwierdziłam, że jak wszystko wam się posypie to do mnie wrócisz...
Harry milczał patrząc na nią wielkimi oczami.
- Kocham cię Harry. Chciałabym żeby wszystko było jak dawniej.
- Brak mi słów Cho. Jak mogłaś mi to zrobić?
- Harry...
- Nie. Nic już nie mów. Wystarczająco dużo usłyszałem. - powiedział, odwrócił się i odszedł zostawiając ją samą.
Godzinę później Harry szedł zastanawiając się gdzie teraz może być Jasmin aż w końcu sobie o czymś przypomniał. Sięgnął do torby i wyciągnął dużą książkę szukając w niej czegoś. Po chwili wyciągnął Mapę Huncwotów i zaczął szukać palcem dziewczyny. Jest. Czarna kropeczka z napisem Jasmina Malfoy w Sowiarni. Upewniwszy się, że jej brata również nie ma w pobliżu szybkim krokiem udał się do Sowiarni.
* * *
W ciągu tych dwóch ostatnich tygodni Jasmin spędzała czas głównie z Hermioną rozmawiając z nią do późna w Pokoju Wspólnym Gryffonów. Bardzo pomogły jej te rozmowy. Nie czuła się już taka samotna i wiele rzeczy zrozumiała. Hermiona bardzo jej pomogła, jej brat mijał ją na korytarzu bez słowa, a Harry'ego unikała jak tylko mogła starając się o nim nie myśleć. Wszystko jednak wróciło w piątkowy wieczór kiedy drzwi od Sowiarni, w której siedziała otworzyły się i pojawił się w niej Harry.
Popatrzyła na niego po czym odwróciła się przodem do okna udając, że na coś patrzy. Serce zaczęło jej mocniej bić, a ręce lekko drżały.
Podszedł do niej stając obok i patrząc na nią.
- To nie mnie widziałaś wtedy na boisku. - powiedział cicho.
Nie odpowiedziała. Nawet na niego nie spojrzała więc postanowił, że powie co ma do powiedzenia. Powiedział o dzisiejszej rozmowie z Cho, o tym, że Zabini wypił eliksir wieloosokowy i podszył się pod niego i o tym, że on o niczym nie miał pojęcia.
- Naprawdę mi na tobie zależy Jasmin. I przykro mi, że tak to się wszystko potoczyło.
Spojrzała na niego smutno.
- Wierzę ci Harry.. ale nie możemy się już dłużej spotykać... - powiedziała i wyszła.
Szła korytarzem w stronę Wielkiej Sali gdzie wszyscy zbierali się właśnie na kolację. Harry postanowił, że nie może tego tak zostawić. Pobiegł za nią nie zastanawiając się nad tym co robi. Wpadł do Wielkiej Sali doganiając ją. Chwycił ją za rękę na oczach całej szkoły i odwrócił w swoją stronę.
- Co ty robisz? - zapytała przerażona robiąc jeden krok do tyłu.
- Tak nie może dłużej być. On nie będzie decydował z kim się będziesz spotykać, a z kim nie...
- Harry proszę cię przestań i mnie puść. Będą kłopoty.. ja...
Spojrzała ze zdenerwowaniem w stronę stołu Ślizgonów. Draco wszystko widział.
- Popatrz na mnie i powiedz, że nic do mnie nie czujesz, a sobie pójdę. - powiedział.
- Harry!
- Zrób to... - powiedział.
Szarpnęła ręką i wybiegła z Wielkiej Sali zostawiając go na środku.
- Jasmin! - zawołał za nią ale nie odwróciła się.
Draco wstał i wyszedł z Wielkiej Sali za swoją siostrą. Oczywiście tradycyjnie popchnął ją na ścianę i zaczął mówić podniesionym tonem. Powiedział, że dopiero co dwa tygodnie był spokój, a już od początku zaczyna się powtórka z rozrywki.
- Czy ty naprawdę chcesz doprowadzić do tego żeby ojciec się dowiedział?! Bo ja czuje, że na siłę ładujesz się w kłopoty...
- Nie chcę, Draco przysięgam. Ja nie chciałam z nim rozmawiać to...
- Zamknij się jak do ciebie mówię i nie przerywaj mi. - powiedział zły - Dam ci ostatnią szansę. Potem napiszę wszystko ojcu. Zrozumiałaś?
Pokiwała głową chociaż oczy napełniły jej się lekko łzami.
- Tak, rozumiem.
- Zajebiście. - powiedział chłopak, odwrócił się i wrócił do Wielkiej Sali.
Jasmin stwierdziła, że nie ma już ochoty na kolację. Ruszyła w kierunku wieży Gryffindoru i wpadła na Hermionę, która od razu zauważyła, że coś jest nie tak. Powiedziała jej o wszystkim, a potem powiedziała, że chce zostać sama i poszła w swoją stronę.
Hermiona stała chwilę myśląc intensywnie. Było jej tak strasznie żal Jasmin. Postanowiła, że musi coś z tym zrobić. Nie wiedziała jeszcze co ale wiedziała, że coś na pewno. Weszła do Wielkiej Sali, z której właśnie wychodzili Harry z Ronem. Poprosiła ich, żeby poczekali na nią w Pokoju Wspólnym bo ona musi jeszcze coś załatwić.
Ruszyła w kierunku stołu Ślizgonów nie wiedząc co robić. Serce biło jej jak oszalałe. Stanęła za Malfoy'em, wzięła głęboki oddech i starając się być spokojna powiedziała:
- Możemy porozmawiać?
Chłopak odwrócił się zdziwiony, a za nim Ray, Zabini i kilku innych również zaskoczonych i zainteresowanych Ślizgonów. Żaden Gryffon nigdy nie podchodził do ich stołu. Nigdy. Spojrzał na nią swoimi przenikliwymi niebieskimi oczami i zmarszczył czoło. Czego ona mogła od niego chcieć?
- Wiesz Granger.. to, że cię pocałowałem nie znaczy, że jestem ci winien rozmowę... - powiedział z ironią uśmiechając się krzywo i patrząc w jej oczy.
Ray podniósł brwi patrząc na przyjaciela ale nie odezwał się. Zabini lekko drgnął, a Pansy Parkinson powiedziała głośne "CO?!".
Gryffonka zarumieniła się lekko. No i po co ci to było, pomyślała.
- Nie o to mi chodzi. - odpowiedziała cicho czując na sobie wzrok Ślizgonów.
- A więc nie sądzę, żebym miał o czym z tobą rozmawiać. Ale jak już tak bardzo chcesz... może za miesiąc znajdę dla ciebie trochę czasu...
- To zajmie pięć minut...
Kilka osób zaśmiało się, a ona znowu poczuła, że policzki jej płoną. Tylko się ośmieszyła i zrobiła z siebie idiotkę. Czego ty się spodziewałaś?
Chłopak patrzył na nią zadowolony z siebie. Wiedział, że się głupio poczuła.
Opuściła wzrok.
- Nie ważne.. Zapomnij. - powiedziała cicho zrezygnowanym głosem robiąc krok do tyłu i odwracając się.
- Poczekaj. - usłyszała.
Zatrzymała się i spojrzała na niego.
- Za piętnaście minut na dziedzińcu.
Było już ciemno i bardzo zimno. Hermiona usiadła na zimnym murku czekając na Malfoy'a na dziedzińcu. Żałowała, że nie ubrała szaty. Miała na sobie tylko białą koszulę z czerwonym krawatem i czarne rurki.
Potarła ręce o siebie czując, że jeszcze chwila, a zamarznie i spojrzała na zegarek.
Spóźnia się, pomyślała. Pewnie robi sobie ze mnie jaja, a ja głupia czekam tu na niego. Mogłam się tego spodziewać. Wstała, odwróciła się i upuściła ze strachu torbę kiedy jakby spod ziemi wyrósł przed nią Malfoy.
Złapała się za serce i wypuściła z siebie powietrze zamykając oczy. Kiedy je otworzyła chłopak przyglądał jej się uważnie.
- Więc? O czym chciałaś ze mną porozmawiać Granger? - zapytał patrząc prosto w jej oczy.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Zakończenie trzymające w napięciu :D
OdpowiedzUsuńHarry to idiota ;D
OdpowiedzUsuńSceny pomiędzy Hermioną a Draco wychodzą Ci znakomicie :)
OdpowiedzUsuńM.