sobota, 12 stycznia 2013

16. Piątek trzynastego cz.II

Patrzył na nią swoimi zimnymi oczami. Czuł dziwną satysfakcję wiedząc, że jest jej niezręcznie w jego towarzystwie. Wiedział, że jest lekko zdenerwowana i zakłopotana. Hermiona otworzyła usta zaczynając coś mówić i jąkając się.
- Ja.. ja.. chodzi o to, że.. po prostuuu..
Draco uśmiechnął się lekko rozbawiony widząc jak patrzy wszędzie byle nie na niego. Czy to ten pocałunek sprawił, że jest jej tak nieswojo i że się tak peszy?
- Granger, do rzeczy.
- Chcę porozmawiać o Jasmin. - wyrzuciła z siebie szybko.
Spojrzał na nią zaskoczony podnosząc jedną brew.
- Co z nią? - zapytał.
- Chciałam.. chciałam... - wzięła głęboki oddech - Chciałam cię prosić żebyś jej trochę odpuścił i żebyś nie traktował jej jak swojego popychadła...
Wszystko to powiedziała bardzo szybko. Chłopak stał przez chwilę patrząc na nią i myśląc intensywnie. Widać te słowa były dla niej niesamowicie trudne do wypowiedzenia. Co jak co ale musiała mieć w sobie trochę samozaparcia.
- Kiedy ona jest moim popychadłem Granger. - powiedział spokojnie przyglądając jej się uważnie.
Przez chwilę nie wiedziała co ma powiedzieć, aż w końcu powiedziała:
- O tym właśnie chciałam z tobą porozmawiać.
- I dlaczego miałbym cię posłuchać? - zapytał czując, że zbiera mu się na śmiech.
- Bo cię proszę.
Zaśmiał się.
- Wiesz to bardzo silny argument - znowu się zaśmiał - ale jednak trochę do mnie nie przemawia.
Spodziewała się raczej innej reakcji z jego strony, nazwania jej szlamą, wyzwiskami, wyśmiewaniem.. mówieniem, że to nie jej sprawa i żeby się nie mieszała, a tu zachowywał się nadzwyczaj spokojnie. To było co najmniej dziwne. Zmieszała się trochę ale brnęła dalej.
- Posłuchaj... Ona naprawdę bardzo cierpi. Jej psychika powoli siada... Boję się, że dłużej tego wszystkiego po prostu nie zniesie. Nie jestem tu po to żeby ci powiedzieć jaki z ciebie zły brat...
- Właśnie to robisz..
Westchnęła i spojrzała na niego. Wszystko byłoby łatwiejsze gdyby się tak na nią nie patrzył, pomyślała ze złością.
- Nie oceniam cię i nie mieszam w to moich osobistych odczuć w stosunku do ciebie.. - powiedziała zaczynając się plątać - które i tak są jak najbardziej negatywne.. bo tak naprawdę to co myślę jest prawdą i jesteś po prostu zwykłym.. yyy.. ale to nie o to tu chodzi, prawda.. chodzi mi tylko o Jasmin. Jest mi jej żal, widzę jak się męczy. To nie jest normalne żeby własna siostra się ciebie bała...
- No proszę, brawo Granger. Musisz mieć w sobie wiele odwagi żeby mówić mi takie rzeczy. To mi się podoba. W delikatny sposób, ze spokojem w głosie dajesz mi do zrozumienia jaki ze mnie dupek.
Zarumieniła się.
- Proszę cię.
- Nie. - odpowiedział z uśmiechem.
- Malfoy.. nie zachowuj się jak..
- Uważnie dobieraj te słowa Granger. - przerwał jej.
- Malfoy proszę cię! Tak nie można... - powiedziała nieco głośniej niż chciała.
- Nie. I jeśli tylko o tym chciałaś ze mną rozmawiać to uważam, że temat skończony. Chyba, że masz inny sposób żeby mnie przekonać?
Cisza.
- Tak myślałem. A zatem pozwolisz, że już sobie pójdę...
Odwrócił się i ruszył w kierunku wyjścia z dziedzińca, gdy zawołała za nim:
- Zgódź się, a jeśli kiedykolwiek karzesz mi coś zrobić... to to zrobię.
Zatrzymał się i znowu do niej podszedł uśmiechając się.
- Chyba nie do końca przemyślałaś to co powiedziałaś Granger.
- Mówię poważnie Malfoy. Jedna rzecz, nie ważne co by to nie było. Zgodzę się i zrobię to.
Uśmiechnął się ale był to uśmiech inny niż zwykle.
- Podoba mi się ta twoja strona Granger. Próbujesz być odważna, chcesz pomóc Jasmin, poświęcić się dla niej.. jednak nie wiesz jakie to naiwne z twojej strony deklarując takie coś. Wiesz, że ja nie proszę o głupoty.
- Wiem. - powiedziała.
Postanowiła już. Jasmin zasługuje na normalne traktowanie. Za dużo złych rzeczy ją spotyka...
- A jeśli nie zrobisz tego o co cię poproszę? - zapytał.
- Złożę Wieczystą Przysięgę. - powiedziała.
(od autorki: Przysięga Wieczysta. W moim opowiadaniu samemu ustala się na jakich zasadach zawiera się Przysięgę. Jeśli dotyczy śmierci to do zawarcia jej potrzebna jest osoba trzecia, w innym wypadku nie.)
Zaskoczyła go. Co jak co ale tego się po niej nie spodziewał. Po chwili doszedł do wniosku, że robi sobie z niego jaja.
- Prawie uwierzyłem Granger... - zaczął się śmiać ale przestał widząc jej minę - ...Ty naprawdę nie żartujesz? ...W porządku. W takim razie niech i tak będzie. Zgadzam się.
- Na jakich zasadach? - zapytała.
- Okażę odrobinę dobrego serca, jeśli tego nie wypełnisz walnie cię dłuuugi i bardzo bolesny Cruciatus. - powiedział.
- W porządku. A jeśli ty nie dotrzymasz słowa to ciebie.
Wyciągnęła trzęsącą się rękę, a on ją uścisnął. Podniosła różdżkę, którą skierowała na ich ręce i powiedziała:
- Zobowiązuję się do wykonania jednej rzeczy, którą mi każesz zrobić, nie ważne co to będzie, będę musiała to w danej chwili wypełnić. W zamian za to oczekuję, że nie podniesiesz więcej ręki na swoją siostrę, nie będziesz jej groził oraz nie będziesz traktował jej jak śmiecia. Nie wywiązanie się z przysięgi będzie skutkowało długim i bolesnym zaklęciem Cruciatus oraz zerwaniem przysięgi. Przysięgam.
- Przysięgam. - powiedział blondyn.
Świetlista linka otoczyła ich ręce, a po chwili rozpłynęła się i zniknęła całkiem. Opuścili swoje ręce. Hermiona nie chciała na niego spojrzeć. Wiedziała, że zobaczy ten okropny, cyniczny uśmiech na jego twarzy i tego najbardziej się bała.
- Pięknie Granger, nie znałem cię od tej strony. Mam nadzieję, że zdajesz sobie sprawę z tego, że wcześniej czy później jedno z nas dostanie tym zaklęciem?
Pokiwała głową wciąż na niego nie patrząc.
- Wiem. - powiedziała cicho.
Wyciągnął rękę i wskazującym palcem delikatnie dotknął jej podbródka i podniósł głowę tak by na niego spojrzała.
- A jeśli powiem żebyś się ze mną przespała?
- Nie zrobisz tego.. - powiedziała szeptem patrząc w jego oczy ze strachem.
Pewność siebie uleciała z niej w jednej chwili. Patrzył na nią z tym okropnym uśmiechem na twarzy.
- Przekonamy się? - zapytał wciąż się uśmiechając i odszedł.

- Gdzieś ty była tyle czasu?! - krzyknął Ron kiedy zobaczył Hermionę wchodzącą do Pokoju Wspólnego Gryffonów.
- Powiedziałaś żebyśmy na ciebie czekali.. czekaliśmy dobre dwie godziny... - powiedział Harry wstając i przyglądając się przyjaciółce.
- Wszystko w porządku? - zapytał Ron zdając sobie sprawę, że wygląda jak przemarznięty duch.
Pokiwała głową bez słowa. Ron zaprowadził ją do fotela przy kominku i posadził. Po chwili kucnął patrząc na nią.
- Co się stało?
- Niee.. nic. Wszystko w porządku. Musiałam coś załatwić. - powiedziała udając z powrotem siebie.
- To dobrze - powiedział Ron - Wyglądasz na przemarzniętą. Niech ci Harry powie czego się dowiedział... Padniesz.
Powoli zaczęła dochodzić do siebie.
- Co się stało? - zapytała zaciekawiona.
Harry opowiedział jej o spotkaniu z Cho i o tym jak dowiedział się, że to ona i Zabini całowali się wtedy na boisku.
- ..no i tak to właśnie wyglądało. Blaise wypił eliksir wieloosokowy, który dała mu Cho i wcielił się we mnie... - dokończył.
- Przejebany typek z tego Blaise'a! - zaczął Ron - To przez niego zazwyczaj są kłopoty. Jest chyba gorszy od Malfoy'a.. o ile to w ogóle możliwe. Wszystko co złego dzieje się przez tego idiotę. Prawda Hermiono? ..Hermiona? Co ci jest?
Dziewczyna na wzmiankę o Zabinim odwróciła głowę i zacisnęła mocno oczy.
- Ej co jest grane? Dobrze się czujesz? - zapytał zdenerwowany Ron.
Harry spojrzał na nią marszcząc czoło. Ukrywała coś.
- O czym my nie wiemy? - zapytał spokojnie.
Nie odpowiedziała. Nie chciała im mówić ale nie umiała skłamać swoich przyjaciół.
- On... - zaczęła ale nie wiedziała jak skończyć więc urwała.
W końcu zakryła twarz w dłoniach i rozpłakała się. Myślała, że już o tym zapomniała, jednak myliła się. Powiedziała im o tym jak Zabini napastował ją na korytarzu i powiedział, że jak komuś powie to pożałuje.
 - CO?! - krzyknął Ron zaciskając pięści.
Harry oddychał ciężko nie wiedząc co powiedzieć. Wymienił znaczące spojrzenie z Ronem.
- Myślę, że powinnaś się położyć. Chodź, odprowadzę cię pod dormitorium. - powiedział Zieloonoki.
Tak też zrobił, a potem wrócił do Rona i długo rozmawiali.

1 komentarz:

  1. genialny twój blog =* żałuje że dopiero teraz go znalazłam ale ciesze się że JEDNAK koleżanka zmusiła mnie do przeczytania .w twoim blogu cały mój obraz blaise uległ zmianie i to mi się podoba bo wszyscy pokazują go jako miłego,uczynnego itp. a ty nie ,ty pokazujesz że on jest chamski... .mam zamiar przeczyta dziś resztę rozdziałów i mam nadzieje że się nie zawiodę = )

    OdpowiedzUsuń

Pochwal albo skrytykuj, klnij jeśli trzeba i szanuj innych komentujących:)