sobota, 12 stycznia 2013

21. Konsekwencje

Kilka następnych dni były dla Ron'a prawdziwą męczarnią. Był on jednym z głównych tematów rozmów w Hogwarcie. Cały Ravenclaw wyśmiewał się z niego na każdym kroku, ponieważ koleżanki Amandy szybko rozpowiedziały wszystkim co się wydarzyło. Upokorzony chłopak starał się unikać kontaktu z innymi. jednak nie zawsze mu się to udawało.
O zgrozo. Co ty sobie w ogóle myślałeś idioto, karcił siebie w myślach. Jednak rozmowa z jęczącą Martą dała mu trochę do myślenia i zdał sobie sprawę, że rzeczywiście źle to wszystko rozegrał. Dlatego właśnie teraz musi ponieść odpowiedzialność za swoją głupotę i wytrzymać śmiechy i ironiczne spojrzenia Krukonów. Ale on im jeszcze pokaże. Amanda jeszcze będzie chciała się z nim umówić, o tak. Udowodni im to, że wcale nie jest frajerem już przy najbliższym meczu Quidditcha. Gryffoni vs Krukoni.

Drugim tematem numer jeden w Hogwarcie był oczywiście nie kto inny jak Draco Malfoy. Informacja o tym, że ktoś rzucił na niego zaklęcie niewybaczalne szybko rozniosła się po całej szkole. Przejęte Ślizgonki o niczym innym nie mówiły, a że Jasmin również nie było w szkole, jedynym źródłem informacji był Ray i Zabini, którym zakochane dziewczyny nie dawały spokoju. O ile Ray jeszcze był skłonny mówić "nic nie wiem" po czterdzieści razy dziennie, tak Zabini w końcu wybuchnął i wydarł się na Bogu ducha winnej dziewczynie.
- ..nie mam już siły do tych kretynek! - powiedział kiedy oburzona dziewczyna odeszła - Nie wiem jak Draco to wytrzymuje. Te głupie fanki łażące za nim i próbujące zwrócić na siebie jego uwagę... Dobrze, że już po zajęciach bo w końcu bym jakiejś przypierdolił...
- Taaak - powiedział zamyślony Ray idąc korytarzem w kierunku lochów.
- Bardzo jestem ciekaw kto rzucił to zaklęcie. - mruknął Blaise.
- Też bym chciał wiedzieć. Wysłałem wczoraj sowę do Jasmin, może się czegoś dowiemy.
Weszli do Pokoju Wspólnego Ślizgonów, Zabini od razu rozłożył na zielonej kanapie, a Ray poszedł do dormitorium, gdzie czekał na niego list. Szybko otworzył małą karteczkę.

Nie mogłam wczoraj odpisać ale dzisiaj 
wieczorem już będę w Hogwarcie. 
Spotkajmy się w Wieży Zegarowej o 19. 
J.

Zwinął mały papierek i schował do kieszeni. Ten list nic mu nie mówił o aktualnym stanie przyjaciela ale skoro Jasmin wróciła do Hogwartu to znaczy, że musi być z nim lepiej. Odetchnął z ulgą i usiadł na łóżku z głową pełną myśli.
* * *
O 18:45 zmarznięty Harry i Ron wracali z treningu Quidditcha. Niska temperatura dała się we znaki.
- Ale kurwa zimno! - powiedział Rudzielec pocierając ręce.
- Masakra. Nie wiem jak mecz będzie wyglądał w takich warunkach.. - odparł Harry przedzierając się przez śnieg w stronę Zamku.
Otworzyli mosiężne drzwi i weszli do środka strzepując z siebie śnieg i tupiąc butami.
- Nareszcie.. - szepnął Harry.
- Ej.. zobacz. - powiedział Ron - Jasmin tam idzie.
- Słucham? - zapytał chłopak i podniósł głowę.
Od razu dostrzegł długowłosą blondynkę, która szła korytarzem.
- Nie widziałem jej przez ostatnie dni. Pewnie jest załamana po tym wypadku Malfoy'a. Pójdę z nią porozmawiać...
- To nie jest dobry pomysł, stary, naprawdę, wystarczy już kłopo... - zdenerwował się Ron jednak Harry już szedł korytarzem za dziewczyną - ..kłopotów. Ech, idiota.

Zielonooki wyszedł po schodach do Wieży Zegarowej i zobaczył ją. Opierała się rękami o barierkę i patrzyła w kierunku Bijącej Wierzby.
- Jasmin?
Blondynka odwróciła się, od razu rozpoznając głos Harry'ego.
- Co tutaj robisz? - zapytała zdziwiona - Myślałam, że już jest wszystko jasne...
Twarz miała dziwnie bladą, a oczy lekko zaczerwienione.
- Jasmin, prawda jest taka, że nic nie jest jasne. - powiedział Harry podchodząc do niej - Ale nie po to tutaj przyszedłem. Chciałem się zapytać jak się czujesz...
Spojrzała na niego lekko mokrymi oczami.
- Harry.. - szepnęła - mam już dość kłopotów... Naprawdę, nie mam siły...
Ruszyła w kierunku schodów i już miała go mijać kiedy chłopak złapał ją lekko za rękę. Przez chwilę stali nieruchomo patrząc sobie w oczy.
- Porozmawiajmy. - powiedział cicho.
Zawahała się.
- Proszę.. - dodał.
- No dobrze. - powiedziała w końcu - Jutro, przed śniadaniem, tutaj...
- Będę czekał. - powiedział i puścił jej rękę, a potem odwrócił się i poszedł.
Co ja wyprawiam, pomyślała i usiadła na murku.

- Jasmin? - usłyszała po chwili znajomy głos Ray'a - Co tu robił Potter?
Dziewczyna podniosła głowę i spojrzała na niego.
- On.. - urwała nie wiedząc co powiedzieć - on.. znalazł się tu.. przypadkiem. Tak.
Chłopak spojrzał na nią podejrzliwie.
- Nie umiesz kłamać. - stwierdził po czym podszedł do barierki, spojrzał na zaśnieżone tereny Zamku i odwrócił się opierając o barierkę i patrząc na blondynkę.
Wbiła wzrok w ziemię nic nie mówiąc.
- Co z Draco? - zapytał zmieniając temat i przyglądając jej się uważnie.
Nie chciał jeszcze bardziej jej dzisiaj denerwować. Już i tak nie wyglądała najlepiej. Czerwone oczy, blada twarz i ten pusty wyraz twarzy...
Podniosła wzrok i spojrzała na niego smutno. Na pierwszy rzut oka chłopak wyglądał na spokojnego, jednak gdzieś w jego oczach dostrzegła lekkie zdenerwowanie i zaniepokojenie.
- Było.. - wzięła głęboki oddech - ..było bardzo źle.
- Co masz na myśli? - zmarszczył czoło.
- Długo był nieprzytomny. - powiedziała cicho - Na szczęście wczoraj odzyskał przytomność..
- To świetnie! - ucieszył się chłopak z wyraźną ulgą.
- ..ale nie wie kim jest i jak się nazywa. - dodała łamiącym się głosem.
- Co?! - krzyknął chłopak.
Przeczesał ręką włosy i przeszedł w tą i z powrotem. W końcu zatrzymał się i podszedł do niej siadając obok. Przez chwilę nikt nic nie mówił, aż w końcu Ray spojrzał na nią.
- Jesteś bardzo blada, powinnaś iść się położyć...
Patrzył jak łzy spływają jej po twarzy i zupełnie nie wiedział co ma robić. Nie umiał jej pocieszyć w chwili kiedy sam czuł, że powinien zostać pocieszony. Miał kocioł w głowie, a jednocześnie sam do końca nie wiedział o czym myśli.
- L-lekarze.. - zaczęła nagle - ..starają się robić co w ich m-mocy. Ale n-nie wiado-omo czy uda im się wrócić mu.. pamięć...
* * *
Gryffonka siedziała w Pokoju Wspólnym Gryffonów starając się skupić na czytaniu. Odpuściła sobie naukę - i tak nic nie wchodziło jej do głowy. Wzięła stosik książek z biblioteki i usiłowała znaleźć jakieś informację. Jednak kiedy po raz czwarty zaczynała czytać to samo zdanie zamknęła książkę i przetarła ręką czoło. Podniosła głowę i rozejrzała się po Pokoju Wspólnym. Harry i Ron rozmawiali o czymś z Fredem śmiejąc się co chwila. Chyba żartowali z Krukonów i zbliżającego się meczu Quidditcha bo co chwilę słychać było głupie żarty i chichoty reszty przysłuchujących się im osób. Patrzyła na nich również zamyślając się na temat meczu kiedy usłyszała fragment rozmowy dwóch czwartoklasistek.
- ...podobno z Draco nie jest najlepiej.
- Skąd wiesz?
- Słyszałam rozmowę jego kolegów.. wiesz.. Ray'a i Zabiniego. Podobno Draco stracił pamięć. Jest całkowicie nieświadomy. Nie pamięta niczego i nikogo... Kompletnie nie wie kim jest. Ale to i tak dobrze bo słyszałam, że ledwo to wszystko przeżył. To straszne, że...
Hermiona nie słuchała dalej. Zatkała ręką usta. Serce biło jej szybciej, a łzy powoli zaczęły napływać do oczu. Czuła, że w gardle ma gulkę goryczy i że zaraz nie wytrzyma. Wstała i nie zwracając uwagi na nic wybiegła z Pokoju Wspólnego, a po chwili znalazła się przed Zamkiem.
Zaczęła głośno płakać nie mogąc tego zatrzymać. Choć była tylko w koszuli nie czuła zimna i nie zważała na to, że pada śnieg. Z trudem łapała zimne powietrze i starała się oddychać.
- Co ja zrobiłam.. - powiedziała i upadła na kolana płacząc i kryjąc twarz w dłoniach.

2 komentarze:

  1. jejuuuu ,nie sądziłam że będzie tak zle.
    Mam nadzieję że będzie dobrze z Draco.
    Ale to dziwne że teraz tak jakby Draco stał się głównym boahterem,a nie Harry.Podoba mi się jak powoli zmieniasz Draco.I pokazujesz że nawet najgorszy Charakter jest warty łez.Tak się zaczyna miłość...:)
    Mimiveracora Blog (mvcstorys and Mimiveracora)

    OdpowiedzUsuń
  2. Awwwww.....CO ONA DO CHOLERY ZROBIŁA!?

    OdpowiedzUsuń

Pochwal albo skrytykuj, klnij jeśli trzeba i szanuj innych komentujących:)