czwartek, 28 lutego 2013

46. Po drugiej stronie

Wiem, że krótko. Ale jak pisałam tamten rozdział mi się usunął i trochę się załamałam.. tak się starałam i przez jedno kliknięcie wszystko zniknęło :/ Wiem, że czekacie na nowy rozdział, a ja nie chcę tego przedłużać dlatego dodaję ten.. to coś. W sobotę dostaniecie kolejny, normalny rozdział. Proszę wybaczcie mi to! :* Bardzo, bardzo dziękuję Wam za wszystkie komentarze i jeszcze raz przepraszam!
- - - - - - - - - -
Droga była długa i wydawała się nie mieć końca. Jechali i jechali, a miasta wciąż nie było widać. Powoli zaczynali żałować, że zostawili George'a i Katherine i już podejrzewali, że zostali wystawieni kiedy właśnie na horyzoncie dostrzegli kilka zabudowań, a później coraz więcej i więcej, aż w końcu przejechał obok nich pierwszy samochód.
- UDAŁO SIĘ! - krzyknął zadowolony Ron budząc tym wszystkich znajdujących się w samochodzie. Zaraz za nim usłyszeli głośne trąbienie samochodu prowadzącego przez Blaise'a, który najwyraźniej również to zobaczył.
Od razu wszyscy się ożywili. Chyba do końca nie wierzyli w to, że uda im się wydostać z tej przeklętej części Australii. Już tylko kilka minut dzieliło ich od miasta, które otoczone było bujną roślinnością i wyglądało w miarę "normalnie". Kiedy tylko zatrzymali się przy pierwszym lepszym budynku i zaczęli rozglądać w poszukiwaniu czegoś co mogłoby pomóc im zawiadomić szkołę pojawił się przy nich wysoki mężczyzna.
- Do jasnej cholery! - powiedział, a raczej wykrzyczał kiedy tylko ich zobaczył - Całe ministerstwo was szuka!
Nie wyglądał na Australijczyka, a jego angielski był mocno kaleczony. Wymachiwał rękami na wszystkie strony i jednym tchem wykrzyczał chyba piętnaście rozkazów. Harry, Ron i cała reszta (nie licząc Hermiony, która wciąż nie kontaktowała i Ginny, której noga nie pozwalała wyjść z samochodu) stała i przyglądała mu się uważnie.
- No co jest z wami?! - zdenerwował się - Natychmiast za mną, trzeba wszystkich zawiadomić! Bogu dzięki wszyscy żyjecie! Ruszcie się!
- W samochodzie są dwie dziewczyny, nie są wstanie ee.. iść. - wyjąkał Teodor.
Mężczyzna drgnął, przeczesał ręką włosy, po czym odwrócił się i krzyknął jakieś imię.
- Spokojnie. Już wszystko załatwione. Chodźcie za mną. - powiedział już spokojniej choć widać wciąż był zdenerwowany.
Tak jak powiedział ruszyli za nim i już po chwili weszli do jakiegoś małego sklepu z warzywami kierując się w stronę zaplecza. Tam wyjął różdżkę, mruknął coś do siebie i ukazała im się drabina prowadząca do klapy w suficie. Spojrzeli na siebie i zachęceni gestem mężczyzny wyszli na górę.
Kiedy tylko Harry wystawił głowę zza klapy natychmiast ją schował omal nie będąc stratowanym przez małe stadko dziwnych zwierząt. Kiedy upewnili się, że droga wolna wyszli na górę. Gdyby zwykły mugol przyglądał się temu pomyślałby, że jakieś świrnięte dzieciaki bawiły się w kanale jednak teraz zupełnie nikt nie zwrócił na nich uwagi. Dobrze wiedzieli dlaczego. Znaleźli się w małym magicznym miasteczku, na ulicy, która odrobinę przypominała ulicę Pokątną.
- Na co się gapicie? Pospieszcie się, na pewno już na was czekają.
- Kto na nas czeka? - zapytał Ron nie dostając odpowiedzi.
Przeszli przez długą zaludnioną uliczkę i skręcili w boczną zatrzymując się przed mosiężnymi drzwiami.
- Wchodźcie. - zagonił ich mężczyzna otwierając drzwi, a następnie zamykając za nimi i znikając.
* * *
- Ale tu cuchnie. - skrzywił się Blaise rozglądając się po pomieszczeniu.
Drewniane, brudne meble, stara sofa, zapalony kominek i bardzo ponura atmosfera sprawiły, że całkowicie zapomnieli o tym co tutaj robią. Pod ich nogami zaczęły plątać się koty, a wszędzie panowała grobowa cisza. Usiedli czekając na to co się stanie i już po chwili usłyszeli głośny trzask, a przed nimi pojawiło się dziesięciu albo piętnastu czarodziei. Nie rozpoznali żadnego z nich, do czasu, aż odezwała się profesor McGonagall. Mówiła tak szybko i była tak zdenerwowana, że trudno było im cokolwiek wychwycić. Wcisnęła im w ręce jakieś eliksiry (zapewne te umożliwiające z powrotem teleportację), a następnie kazała teleportować się im prosto do szpitala Św. Munga. Żadne z nich nie zdążyło nawet się odezwać.

W szpitalu natychmiast zostali rozdzieleni i każdego z osobna zaczęto dokładnie oglądać, nie zważając na tłumaczenia, że "nic mi nie jest". Po dobrych dwóch godzinach, kiedy w końcu wszyscy upewnili się, że naprawdę nic im nie jest oprócz kilku zadrapań zostali teleportowani do szkoły.
- Wiem, że jesteście zmęczeni, głodni i ostatnie na co macie ochotę to rozmowa.. ale profesor Dumbledore powiedział, że nie można czekać z tym do rana. - powiedziała z troską szybkim krokiem zmierzając w stronę gabinetu dyrektora.
Nie mieli czasu nawet pomyśleć, porozmawiać, popatrzeć na siebie. Chyba wszyscy byli w lekkim szoku i dopiero teraz zaczynało docierać do nich jak poważna była ta cała sytuacja. Jeszcze nie wiedzieli, że w rzeczywistości było znacznie gorzej niż mogliby się spodziewać.
- Usiądźcie i poczekajcie na profesora. Lada chwila się tutaj zjawi. - powiedziała, machnęła różdżką wyczarowując tym krzesła i wyszła.
- No.. teraz się dopiero zacznie.. nie mam ochoty na jakieś opowiadania.. - skrzywił się Ron.
- Nikt z nas nie ma. - mruknął Teodor.
- Słuchacie... - powiedział nagle Harry suchym głosem - Myślę, że powinniśmy sobie darować fragment o tym co spotkało Hermionę. Ona sama powinna zdecydować komu o tym powiedzieć.
- A co ją spotkało? - zainteresowała się Pansy.
- Właśnie dlatego. - dodał cichym szeptem.
- To może chociaż nam powiecie? - zapytała zła Amanda patrząc na Cho.
Blaise zmarszczył brwi i spojrzał na kumpli odczytując z ich wzroku "nie teraz" po czym udał, że zupełnie go to nie interesuje.
- W porządku. - powiedział Ray patrząc na Harry'ego, który wiedząc, że nie może im ufać miał jednak nadzieję, że zdadzą sobie sprawę z tego co ona będzie przechodzić i zatrzymają to dla siebie.
- Co za.. - zaczęła Pansy ale nie dokończyła bo do gabinetu wkroczył dyrektor.

No i się zaczęło. Dumbledore kazał im wszystko opowiedzieć, a sam usiadł i bez słowa wpatrywał się w nich co jakiś czas kiwając głową. A oni? Nie mieli wyjścia i zaczęli wszystko opowiadać zaczynając od momentu, w którym Hermiona i Harry usłyszeli w nocy krzyk konającego człowieka. Każdy dorzucał swoje zdanie, czasami się przekrzykiwali, czasami ich wersje odrobinę się różniły, jednak profesor wciąż ani drgnął. Nie przerywał. Tylko patrzył i słuchał.
- ...później okazało się, że z mapą jest coś nie tak...
- ..to znaczy, chodzi o to, że poprzedniego dnia wyglądała inaczej!
- Tak nam się przynajmniej wydawało.. to było dziwne..
- Myśleliśmy, że to jakieś zadanie.. ale nawet nie mogliśmy się zastanowić nad tym bo..
- ..usłyszeliśmy coś w lesie!
- Jakieś trzaski i ciężkie stąpanie.. nie wiem..
- Coś nas goniło i jak się okazało był to wielki leśny troll!
- Chcieliśmy sięgnąć po karteczkę z napisem "pomoc" ale zgubiliśmy cały kuferek jak skoczyliśmy z wodospadu...
- Nie, to nie było tak... To Ginny ją zgubiła jak uciekaliśmy przez las..
- ..a nie utonęła w wodzie?
- ..nie ważne..
- To nie ma znaczenia!
- ..później spędziliśmy noc na drzewie i rano znów ruszyliśmy dalej..
- Widzieliśmy zwodniki, na szczęście w porę się zorientowaliśmy..
- ..taaa ale poźniej nie było już tak łatwo.
- Zobaczyliśmy małą dziewczynkę w lesie, która okazała się...
- ..zmiennokształtnym? Cholera, potem było jeszcze gorzej...
- Wszyscy się rozdzieliliśmy. Nie było wyjścia. Ja, Draco i Ray jakoś się znaleźliśmy.. udało nam się wydostać z lasu i tam znaleźliśmy nieprzytomną Hermionę. - powiedział Teodor.
- Stwierdziliśmy, że nie ma sensu czekać na resztę bo nie wiadomo czy w ogóle uda im się wyjść z lasu.. zostawiliśmy karteczkę i poszliśmy dalej.
- Ja postanowiłem wrócić z powrotem w miejsce, w którym się rozdzieliliśmy. Znalazłem nieprzytomną Weasl.. Ginny. - wtrącił Blaise - Zgubiła różdżkę. Potem wpadliśmy na głodne krokodyle. Myśleliśmy, że cały tydzień będą czekać na nas pod drzewem. No ale.. usłyszeliśmy plusk po drugiej stronie rzeki i kiedy te gady rzuciły się w tamtą stronę uciekliśmy. Do tej pory nie wiem co to było... Potem złapaliśmy się w pułapkę, a jak udało nam się uwolnić złapały nas jakieś głupie karły.. tyle, że one mówiły, że nie chodzą do lasu. Nie wiem więc skąd ta pułapka.
- My też spotkaliśmy te karły. - powiedział Teodor - Zaskoczyły nas i złapały. Wtedy was spotkaliśmy, pamiętasz? W zamknięciu?
- Taak, tak było.
- A potem Potter nas uwolnił.
- Dokładnie tak... I po odebraniu naszych rzeczy, spaleniu całej wioski uciekliśmy do lasu.
- Tam znalazł nas Ron..
- Znalazłem Jasmin.. ten zmiennokształtny ją zaatakował, było bardzo źle...
- ...myśleliśmy, że..
- ..że ona.. że już nigdy jej nie zobaczymy.
- Ale znaleźli nas jacyś ludzie, którzy ukrywali się w lesie. W tym jeden elf. Jak on się nazywał? Artemis?
- Niee, Artemis był człowiekiem, Aen i Loaksenya byli elfami.
- A no tak. Masz rację. No i oni nam pomogli..
- ..i uratowali mnie. - wtrąciła Jasmin.
- ..a nawet odprowadzili nas na koniec lasu. Powiedzieli, w którą stronę iść i na co mniej więcej uważać...
- Potem widzieliśmy wieeeelkie studnie i..
- Prześcieradła na drzewach. - zaśmiał się Blaise patrząc na Pansy.
- Tak, prześcieradła, które były pajęczynami. Wtedy ktoś inteligentny zrzucił kamień w dół..
- Oczywiście była to Amanda. - znów wtrącił Blaise, który nie mógł się powstrzymać - I zaczęły wychodzić robaczki.
- Na szczęście udało nam się uciec.. potem zobaczyliśmy jakąś świątynie z kamiennym ogrodem.. mieliśmy wejść do środka ale baliśmy się, że będzie tam Meduza.. może to głupie ale wtedy wszystkiego się spodziewaliśmy.. poszliśmy więc dalej i znów musieliśmy uciekać bo pajączki cały czas nas goniły.
- Uratowało nas pole herbaty.
- Taaa... Zgubiliśmy pajączki.. znaleźliśmy fajne jeziorko.. no pełen chill... Do czasu, aż Ginny zaczęła krzyczeć.
- Wpadła w jakiś dół ze zdechłymi kangurami.
- ..to było obrzydliwe..
- Fuj.
- Wtedy.. wtedy zaczęły się kłopoty.. eee.. - zaciął się Teodor nie wiedząc  czy mówić o George'u. Na szczęście uratował go Ron.
- Spotkaliśmy tam jakiegoś kolesia, który nam pomógł.. Ginny złamała nogę więc zabrał nas i Hermionę do opuszczonego miasteczka do jakiegoś szpitala.. jednak okazał się psychicznie chory i.. eee..
- Zaatakował ich. - wtrącił Harry.
- Tak, tak było. Potem.. potem.. Hermiona się zgubiła.. jak poszła po resztę. Zaczęliśmy jej szukać..
- A my z Pansy, Cho i Blaisem poszłyśmy w kierunku drugiego miasta za polem kukurydzy po pomoc!
- Taaa... tam spotkaliśmy jakieś stwory.. cholera.. nie wiem co to było. Musieliśmy wracać. Jakaś dziewczyna, która tam była nam pomogła...
- Potem my znaleźliśmy Hermionę.. bardzo się wystraszyła i eee...
- ..dlatego nie odzywała się całą drogę powrotną.
- Wróciliśmy samochodami.
- I jakoś się nam udało.. - kulawo zakończył Ron.
Profesor przez chwilę wyglądał jakby całkowicie odleciał bo z otwartymi oczami wpatrywał się w przestrzeń myśląc o czymś intensywnie. Harry odniósł wrażenie, że zastanawia się co im powiedzieć, a co zachować dla siebie. O co tu chodzi? W końcu odezwał się ochrypniętym głosem.
- W kopercie "pomoc" było napisane, że jeśli zrezygnujecie z dalszej wyprawy lub będziecie potrzebowali pomocy macie zawrócić. Za każdą z grup cały czas podążał odpowiednio wykwalifikowany czarodziej. Za wami również. Dlaczego wam nie pomógł? - zapytał wypowiadając głośno pytanie, które malowało się na ich twarzach - Ponieważ został zabity. Jego krzyki słyszeliście w nocy.
Po usłyszeniu tych słów otworzyli usta ze zdziwienia.
- Ale.. panie profesorze.. kto..? Czy to...
- Nie Harry. - uciął również odgadując o co zamierza zapytać - Nie pora teraz na rozmowę. Jesteście zmęczeni. Na zewnątrz czeka profesor McGonagall.
Wszyscy bez protestów wstali. Harry jednak ani drgnął. Został na krześle i wpatrywał się w dyrektora.
- Panie profesorze.. o co chodzi? Proszę mi powiedzieć. Czy to.. czy to przez.. czy to Voldemort? - zapytał przypominając sobie swój dziwaczny sen.
- To nie Voldemort Harry. Ostatnio zaczęły się dziać bardzo dziwne rzeczy, znaleziono ciała martwych śmierciożerców, w ministerstwie też były pewne problemy, o czym na pewno wiesz... Bardzo dużo osób, którzy byli obserwowani przez ministerstwo zniknęło. Mam na myśli śmierciożerców.
- Panie profesorze ale co to znaczy? Nic z tego nie rozumiem..
- Ja też nic z tego nie rozumiałem Harry. Do czasu, aż sięgnąłem pamięcią do dawnych czasów. Przypomniałem sobie, że Tom Riddle miał jednego wroga..
- Przecież on miał pełno wrogów, on..
- Tak Harry, ale jeden z nich również był wyjątkowym czarodziejem. A raczej była.
- Kobieta?!
- Tak Harry. Ona również była znakomitą uczennicą, również była w Slytherinie. Była jednak całkowicie inna niż ludzie w tym domu. Nauczyciele nie mogli uwierzyć dlaczego nie znalazła się w Gryffindorze. Ja również. Była bardzo cichą i spokojną uczennicą. Do pewnego wydarzenia, o którym nikt później nie mówił. Ja sam nie do końca wiem co się wydarzyło, ale z tego co usłyszałem była w nim zakochana, a Tom zrobił coś co sprawiło, że następnego dnia już jej nie było w Hogwarcie.
- Co takiego?
- Nie wiem Harry. Z tego co mówili inni uczniowie Morticia, bo tak miała na imię, wpadła w szał i ze spokojnej dziewczyny wyszło prawdziwe zło, zaczęła rzucać uroki i zaklęcia w stronę Toma, a nikt nie mógł ich powstrzymać. Kiedy zdała sobie sprawę, że nie jest wystarczająco silna by.. no właśnie.. co chciała zrobić, tego nikt nie wie... I tego dnia zniknęła rzucając groźbę, że kiedyś wróci się zemścić i odbierze mu to czego najbardziej pragnie. Wszyscy myśleli, że umarła. Była to jedyna osoba nieczystej krwi, która w całej historii Hogwartu dostała się od Slytherinu. Nie ma o tym nigdzie wspomniane, ponieważ została adoptowana przez czarodziei. Wszyscy myśleli, że jej krew jest czysta jak łza.
- Czy to znaczy, że.. że ona wróciła się zemścić? Czego więc chce? Czego szukała w.. o Boże..
- Tak Harry. Myślę, że może chodzić jej o ciebie. To ona, a raczej ludzie, których wyznaczyła do tego zadania szukali cię w Australii. Blaise mówił, że kiedy siedzieli z Ginny na drzewie usłyszeli plusk.. na pewno cały czas was szukali. Wygląda na to, że Australia przerosła ich samych.
- Panie profesorze.. jak brzmi jej pełne imię?
- Morticia Limadine Amadus.
- MLA.. - szepnął Harry.
- Dokładnie tak. To ona zabiła śmierciożerców dając Voldemortowi ostrzeżenie. On sam teraz zniknął. Zniknęli też obserwowani śmierciożercy. Wygląda na to Harry, że szykuje się wojna. Wojna pomiędzy złem a złem...
* * *
- Harry? Gdzie byłeś? Dobrze się czujesz? - zapytał Ron kiedy Zielonooki przekroczył próg dormitorium.
- Tak, musiałem się przejść. - odparł siadając na łóżku i przeczesując ręką włosy.
- Co ci powiedział Dumbledore?
- Nie mam siły dzisiaj o tym rozmawiać.. jutro pogadamy. Idę wziąć prysznic i spać. Naprawdę jestem padnięty. A co z Hermioną?
- Nie wiem. Nie ma jej tutaj. Próbowałem znaleźć McGonagall żeby zapytać ale nigdzie jej nie ma.. wygląda na to, że Hermiona jest w szpitalu. Ginny już wróciła.
- I jak się czuje?
- W porządku. Z jej nogą już wszystko dobrze. Ale martwi się o Hermionę.. mówi, że nie najlepiej wyglądała i pytała co jej się stało.. powiedziałem jej o tym co zrobił George. Nie wie czy Hermiona się z tego wygrzebie..
- Będziemy musieli jej w tym pomóc, wiesz o tym.. za kilka dni koniec roku, przecież ona nie może tak wrócić do domu..
- Wiem Harry.. dobrze o tym wiem.

59 komentarzy:

  1. skasuj bloga. jest chujowy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sam jesteś chujowy.

      Usuń
    2. żałosny jesteś anonimku. może ty załóź bloga i podziel się z nami swoimi zdolnościami. jestem pewna że każdy z ochotą przeczyta twoje 'marne' wypociny..
      jak ci się nie podoba to nie musisz ani czytać ani wchodzić. nikt ci nie każe.
      Idiota

      Usuń
    3. Twój blog jest jednym z najlepszych, jakie dotychczas przeczytałam. Zaciekawiasz mnie oryginalnością opowiadania, gdyż większość Dramione jedzie na jednym wózku, jednakże Twój jest całkiem odmienny. Bardzo mi się to podoba, z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział i rozwój spraw między głównymi bohaterami D-H :)
      Pozdrawiam, fanka.

      Usuń
    4. Bardzo Ci dziękuję za miłe słowa :*

      Usuń
    5. Pojebało cię. Blog jest zajebisty i się od niego odpierdol okey ? Dziękuje. I sorki za słownictwo ale ten pojebany chuj tak mnie wkurwił że nie moge .. jaki zjeb popierdolony.. -,- Blog jest zajebisty !

      Usuń
    6. Jestes bardzo odwazny/a piszac z anonima :)

      'Kozak w necie, pizda w swiecie '
      Gratuluje inteligencji c;

      P.S. pewnie nawet nie przeczytales/las ..

      Usuń
  2. nie prawda, jest cudowny! szkoda , że ten anim nie ma na tyle odwagi by pisać swoją opinię pod własną nazwą -.- zaiste żałosne.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mi też się podoba :) Wszystko tu się wyjaśnia :) Nie zawsze musi być akcja i wątek miłosny..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale kiedy tu właśnie jest w chuj akcji -.-

      Usuń
  4. Rozdział cudowny. Najlepsze jak wszyscy zaczęli opowiadać co się wydarzyło na obozie. Mam nadzieje że Hermiona szybko wyjdzie z tego i to Draco jej w tym pomoże. :)
    Czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością !!


    Pozdrawiam Jagoda :]

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział super;) Oby tak dalej;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Cieszy mnie, że wątek miłosny jest, ale nie odgrywa tutaj głównej roli. ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. Super ! :D MI jednak brakuje troche tego wątku miłosnego ! NIe moge sie doczekac co bedzie z Hermiona i o co chodzi z MLA :D Kiedy nastepny rozdzial ?

    OdpowiedzUsuń
  8. Blog jest świetny, anonim się nie zna. Bardzo podoba mi się twój blog i z każdym rozdziałem chcę już znać kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  9. no wreszcie ! :D
    i kończy się obóz :c
    trochę mi smutno bo fajnie tam było xd
    ale kim był ten nauczyciel który zginął, mający ich pilnować?
    jejuuu mam tyle pytań ! :D
    kocham twojego bloga i nigdy nie waż mi się go kończyć! xd
    nie matw się , mi ta notka się baaaardzo podobała ;)

    Pozdrawiam M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie był nauczyciel tylko wyznaczona osoba z ministerstwa. Skąd pomysł, że to nauczyciel? :)

      Usuń
    2. napisałaś, że był to wykwalifikowany nauczyciel (ten który miał ich pilnować i później zginął) :) ;P

      Usuń
    3. no właśnie ;)

      Pozdrawiam M.

      Usuń
    4. Jeśli tak napisałam tzn, że się pomyliłam :) Poprawię to w najbliższym czasie :)
      Pozdrawiam, aksmel (niezalogowany aksmel:D)

      Usuń
    5. ohh no i jeszcze jedno.
      czemu nie piszesz co dzieje się z hermioną, co się dzieje w jej głowie?
      jak sobie z tym radzi? :c
      chciałabym wiedzieć :<

      Usuń
    6. Wszystko będzie, spokojnie :)

      Usuń
  10. No nareszcie !! ;* Hah ! :D już myślałam, że się nie doczekam. Trochę rzeczywiście to smutna sprawa z tym rozdziałem, że ci się usunął.. Tyle pracy na nic. ;/
    Ale najważniejsze, że dałaś radę i napisałaś go jeszcze raz ! :P Z czego na pewno wszyscy się ogromnie cieszymy..
    A co do rozdziału to świetny.. tylko brakowało mi jednego..Otóż mam na myśli DRAMIONE !! :D Hah !! ;* <33 ale i tak rozdział naprawde fajny. ^^
    Czekam do soboty. Pozdrawiam ;* ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Napisałam go jeszcze raz ale o połowę krótszy mi wyszedł :( To jest przykre.. no ale następnym razem będę uważać. :)

      Usuń
  11. Wspaniałe! Po prostu sama nie wiem, co jeszcze powiedzieć poza zachwalaniem xD Mimo że krótkie, ale to jest wina złych maszyn, na które wpływu nie mamy, udało Ci się zaciekawić czytelnika. Ładnie, ładnie :)
    Czekam do soboty ;D
    Lileen

    OdpowiedzUsuń
  12. Koniec roku?????? nie;/ Kurcze dopiero wrócilismy a tu juz wakacje .. no nic mam nadzieje ,ze będą krotkie;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już w pierwszych rozdziałach mojego opowiadania było mówione, że obóz integracyjny odbędzie się pod koniec roku :) Bohaterowie są po egzaminach, wyjazd był czysto integracyjny, nie naukowy, dlatego został zorganizowany pod koniec roku :) Planowałam to od początku mojego bloga, przykro mi, że nie jesteś zadowolona ale tak musi być :)
      Pozdrawiam

      Usuń
    2. Moje niedopatrzenie ,faktycznie było coś takiego , nie to żadne niezadowolenie, reczej zaskoczenie .Podczas wakacji <czyli w momencie w ktorym ewidentnie bohaterowie na jakis czas sie rozstają (przynajmniej niektorzy) zycie Naszych bohaterów moze wydawac sie nam zbyt monotonne w tym realnym swiecie. Mam wielka nadzieje ,ze dopilnujesz aby tak się nie stało, trzymam kciuki i oczywiście nie moge sie doczekac nastepnego rozdziału. ;*

      Usuń
    3. Mam już plany, spokojnie :) Chciałabym bardziej przybliżyć Wam bohaterów, pokazać kim naprawdę są itd :)

      Usuń
  13. blog znalazłam nie dawno jest fantastyczny . Chciałabym ci podziękować za niego . Gdy podawałaś piosenki w opisie balu poznałam teraz moją ulubioną piosenke Adele . ! "kocham cie" . Nie przejmuj sie opiniami , osób ktore nawet nie potrafia zaargumentować swoich racji . Pisz dalej !! PROSZE !!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no właśnie. co do tych piosenek to trochę śmieszne, bo niby byli w szóstej klasie, a więc mieli chyba po 16 lat i było to w latach 90. XX wieku, a piosenki jakie podajesz jeszcze wtedy nie istniały i na pewno nie słuchano w Hogwarcie Adele, Duffy czy tym bardziej polki Anny Jantar.

      Usuń
    2. Jezu.. irytują mnie tacy ludzie, którzy czepiają się szczegółów, naprawdę jestem spokojną osobą ale ręce mi opadają jak widzę, że na siłę się ktoś czepia :( To MOJE opowiadanie i dzieje się w obecnych czasach. Pozdrawiam, aksmel

      Usuń
    3. Ja też jak to czytałem mnie wkurzało, bo to faktycznie głupie z tymi piosenkami ale już Cię nie będę denerwować jak to chyba zrobiła moja poprzedniczka. Choć miała według mnie rację.
      Pozdrawiam Błażej ;p

      Usuń
  14. nareszcie wiemy kim mniej więcej jest MLA ! robi się coraz ciekawiej! skoro szkoła się kończy, to tak się zastanawiam, gdzie teraz będzie działa się akcja ! :D weeeny !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akcja będzie zawsze, może wątku Dramione na jakiś czas będzie mniej ALE.. spokojnie, mam pewne plany, nie będę Was zanudzać :) Chciałabym żebyście bardziej poznali moich bohaterów :)

      Usuń
  15. jejuuu! strasznie mi cię szkoda! ja piszę na kartce, więc nie było by tak źle... co do notki to jest super, ale wydaje mi się, że jest tylko po to, żeby była... w większości nic nie ukazuje oprócz tego MLA, o którym zdążyłam zapomnieć, wybacz! nie zostaje mi nic innego jak życzyć weny więcej szczęścia! ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Było wiecej ale jak mówię, skasowało mi się:( To mnie trochę załamało.. no ale jutro będzie (mam nadzieje) coś lepszego :)!

      Usuń
  16. Przykro, że rozdział Ci się skasował, znam ten ból :( Ale najważniejsze to się nie poddawać, czasem za drugim razem pisze się lepszy, niż był. A mnie wciągnęło. Wreszcie się wydostali, ale zaraz pojawiają się nowe kłopoty... No i co z Hermioną? Czekam na nexta!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko w swoim czasie, o Hermionie też będzie :)

      Usuń
  17. Bardzo podoba mi się Twój blog i nawet jeśli ta notka była krótka to i tak bardzo mi się podobała, wiem powtarzam się ale nie wiem co innego powiedzieć bo jest cudny ! Życzę dużo weny i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  18. OOO!!!
    Super stara nie spełniona miłość a Voldek oberwie hahahheheheh Dobre :) Pisz szybko

    OdpowiedzUsuń
  19. Wspaniały blog!! Kocham Twoją historię, mam nadzieję, że kolejne notki będą tak dobre jak te, bo lepsze już być nie mogą. Życzę dużo weny i cierpliwości do ludzi, którzy tylko krytykują, a sami nic nie zrobią. ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Cudowny rozdział ! :) Rewelacyjnie piszesz . <3 Już nie mogę się doczekac następnej . I ta wojna która ma byc . Zapowiada się ciekawie ^^ Pozdrawiam . ;*

    OdpowiedzUsuń
  21. Świetny rozdział :) Trochę szkoda, że obóz się już skończył, ale myślę, że będzie jeszcze dużo fajnych i wciągających wątków.
    Pisz szybko :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  22. Rozdział super, ale mi brakuje jakiejś rozmowy w cztery oczy między Draco a Jasmin...

    OdpowiedzUsuń
  23. wróg Voldemorta, coś nowego !
    Jestem ciekawa co z Hermioną i jej samopoczuciem,oby szybko się otrząsneła.
    Czekam na jutrzejszy rozdział gdzie będzie mam nadzieje więcej Draco <3

    OdpowiedzUsuń
  24. Chciałam tylko powiedzieć, że sam Voldemort jest nieczystej krwi, jego ojciec był mugolem, dlatego też ,,książę półkrwi". Poza tym nie mam uwag. Bardzo ciekawy post i mam nadzieję, że Herm się z tego jak najszybciej wygrzebie.

    +Zapraszam na swój blog http://dramion-theirminds.blogspot.com/


    Pozdrawiam Fides!

    OdpowiedzUsuń
  25. Fides czy ty wiesz o tym, że Księciem Półkrwi uważał się Snape i to on dał sobie taki tytuł, a nie Voldemort. Nie ma to jak fan, który nie czytał książki albo nie skupiał sie wgl na niej. pff

    OdpowiedzUsuń
  26. Przepraszam, że dopiero teraz komentuję i czytam...
    Nie chcę jednak pisać o przyczynach.
    Ważne, że nadrabiam i jestem bardzo zadowolona z rozdziału. :)
    Świetne pomysły, lecz czuję lekki zawód, wynikający z końca obozu.
    Myślę jednak, że nie ja jedna to czuję.
    Nie będę się rozpisywać, po prostu czytam dalej. :)

    OdpowiedzUsuń
  27. A ja kompletnie przestałam czytać, ale ja zauważyłaś, to powróciłam i o dziwo. Pamiętam, bo twoje opowiadanie trudno porównać do innych :) No i w końcu się naszym bohaterom udało. To była wspaniała przygoda i mam nadzieję, że Mionka się pozbiera po tym wszystkim.

    OdpowiedzUsuń
  28. Jezu to bylo straszne, to nie byla przygoda... to... to... bylo traumatyczne przezycie w ktorym "uczestniczylam" boze musze sie uspokoic bo autentycznie jestem przerazona i zachwycona tym blogiem jednoczesnie... cala sie trzese...

    OdpowiedzUsuń
  29. Kooooocham to opowiadanie jesteś najlepsza <3

    OdpowiedzUsuń
  30. Twoje opowiadanie jest ZAJEBISTE!^^ Najlepszy blog dramione <3 Ale zauwazylam jeden błąd:
    "Znalazłem Jasmin.. ten zmiennokształtny ją zaatakował, było bardzo źle..."-Zaatakował ją o ile sie nie myle zwodnik ;)
    Pozdrawiam, życzę weny i gratuluję talentu.
    ~Natalka

    OdpowiedzUsuń
  31. Dziewczynoo! Ta cała wyprawa! Jejuu! Takiego czegoś nie było w żadnym opowiadaniu jakie czytałam. Taka odskocznia od codzienności w Hogwarcie. Masz talent. Pisz dalej , bo idzie Ci to doskonale.

    OdpowiedzUsuń

Pochwal albo skrytykuj, klnij jeśli trzeba i szanuj innych komentujących:)