- Granger, nie powinnaś siedzieć na ziemi bo zachorujesz. - powiedział zanim zdążył ugryźć się w język.
Odwróciła się szybko i spojrzała na niego zdziwiona. Nie płakała chociaż oczy miała lekko zaczerwienione. Nagle, ku jego zaskoczeniu zaczęła się głośno śmiać nie mogąc przestać. Śmiała się i śmiała, aż w końcu jej śmiech przeistoczył się w histeryczny płacz, którego nie była w stanie opanować. To tak zdezorientowało blondyna, że przez kilka sekund stał nieruchomo nie wiedząc co zrobić. Po chwili jednak zrobił dwa kroki w jej stronę, kucając obok i wyciągając rękę, kiedy Hermiona poderwała się i zaczęła cofać. On również się podniósł.
- Nie dotykaj mnie.. - powiedziała z paniką w głosie, a potok łez zaczął płynąć po jej policzkach.
- Uspokój się. - powiedział cicho patrząc prosto w jej oczy i podchodząc do niej - Nic ci nie zrobię. - dodał po czym dotknął delikatnie jej twarzy wycierając kciukiem łzy spod jej oka, a potem odgarniając jasny kosmyk włosów z jej czoła.
Jego dotyk zadziałał na nią niczym antidotum. Natychmiast przestała płakać, jej oddech stał się spokojniejszy, a drżące ciało uspokoiło się. Stała przed nim patrząc prosto w jego niebieskie oczy. Nie do końca wiedziała co się właśnie stało i nie rozumiała dlaczego akurat tak na niego zareagowała. Blondyn odsunął rękę od jej twarzy i opuścił na dół przyglądając się jej.
- Tak lepiej - powiedział, a na jego twarzy pojawił się delikatny, prawdziwy uśmiech. Znowu! TEN uśmiech!
Gryffonka widziała go jednak tylko przez krótką chwilę bo Draco odwrócił się, podszedł do krawędzi domku i butem zaczął sprawdzać grubość lodu na jeziorze. Przemknęło jej przez myśl, że specjalnie się odwrócił, żeby nie widziała tego szczerego uśmiechu. Przetarła ręką policzki i powoli wypuściła z siebie powietrze czując ulgę i jednocześnie zastanawiając się jakim cudem jednym małym gestem pozbawił ją tej całej wewnętrznej paniki i histerii.
- Nie ma nic gorszego Granger.. - zaczął już bardziej w swoim stylu i odwrócił twarz w jej stronę - niż pokazanie swoich słabości komuś.. kto może to później wykorzystać. - powiedział podchodząc do niej i zatrzymując się dokładnie przed nią.
- Nie wiem o czym..
- Wiesz. - przerwał jej przeszywając ją wzrokiem.
Gryffonka przełknęła ślinę i spuściła głowę wbijając swój wzrok w buty. Sama nie wiedziała co czuje i co ma odpowiedzieć. W głowie miała milion myśli i zastanawiała się skąd on o tym wie. Przeszła obok niego i zatrzymała się na krawędzi domku patrząc gdzieś na drugą stronę jeziora.
- To nie jest takie łatwe. - powiedziała cicho decydując, że nie ma sensu udawać, że nie wie o czym mówi.
- Jest łatwiejsze niż myślisz. Wcale nie musisz być silniejsza fizycznie żeby coś zmienić. - usłyszała za swoimi plecami.
Ma racje, powiedziała podświadomość Gryffonki. Jeśli sama czegoś nie zmienisz to będzie jeszcze gorzej. Musisz tylko wziąć się w garść i nie dać się zastraszyć. To takie proste...
Głupia jesteś? Przecież to Wiktor! - odezwał się drugi głosik w jej głowie - On zawsze znajdzie sposób żeby wszystko poszło po jego myśli. Najgorszym wyjściem jest zaczynanie z nim wojny. A tak będzie jeśli się mu postawisz, jeśli komuś powiesz, lub jeśli zrobisz coś inaczej niż on chce! Przeczekaj to, a wszystko ucichnie. Na pewno znajdzie sobie innego kozła ofiarnego.. a tobie da spokój. Chyba nie chcesz żeby było jeszcze gorzej? Chcesz znowu cierpieć? Nie pamiętasz jak cierpiałaś przez niego w wakacje? Jak cię zranił?
Posmutniała nie mogąc wyrzucić z siebie tych okropnych myśli. Zacisnęła mocno powieki.
- Co on ci zrobił? - zapytał nagle chłopak.
Otworzyła oczy i spojrzała na niego. Stał obok niej opierając się o ścianę i przyglądając jej uważnie. Najwyraźniej bardzo dużo wyczytał z jej twarzy i mniej więcej domyślił się co dzieje się w jej głowie. Powiedzieć mu?
- To długa historia. - mruknęła pod nosem.
- Mam czas. - powiedział chłopak siadając na kilku łódkach, które znajdowały się w domku, ułożone jedna na drugiej. Widział jakie to dla niej trudne i wiedział, że tak naprawdę chciałaby to z siebie wyrzucić. W tej chwili nie myślał o tym, że to Granger, dziewczyna brudnej krwi ze znienawidzonego przez niego domu. W tej chwili nie myślał o niczym i nawet nie próbował zastanawiać się nad tym co robi bo i tak nie znalazłby racjonalnego wytłumaczenia. Jednak coś kazało mu za nią iść i z nią porozmawiać. W końcu kiedy on cierpiał nafaszerowany lekami to właśnie ona się przy nim pojawiła i upierdliwie nie chciała dać mu spokoju... Polubił to w niej.. mimo tego, że robiła to żeby zaspokoić swoje sumienie. Nie chciał też żeby była smutna. Nie przez jakiegoś głupiego, pożal się Boże nauczyciela.
Spojrzała na niego zdziwiona. Naprawdę chciał jej wysłuchać. Podeszła i usiadła obok niego na łódkach, po czym podniosła głowę patrząc na niego z ufnością.
- No dobrze..
* * *
- Gdzie Hermiona? - zapytał Ron podchodząc do Harry'ego w Pokoju Wspólnym Gryffonów i siadając obok niego.
- Nie wiem. Nie widziałem jej od południa.. ale śmiało mogę stwierdzić, że na pewno siedzi w bibliotece. - powiedział Zielonooki.
- Ona to ma.. nie rozumiem dlacze..
- Siema chłopaki! - usłyszeli i obok nich pojawili się Fred i George. Patrzyli na nich uśmiechając się dziwnie. Było oczywiste, że coś jest na rzeczy. - Ja im powiem George! - krzyknął bliźniak siedzący obok Harry'ego.
- Nie, ja powiem! - zawołał drugi.
- Nie..
- O co chodzi?! - zapytał w końcu Ron.
- Mamy dla was wspaniałego newsa braciszku. - wyszczerzył zęby Fred.
- Jakiego znowu newsa? Mówcie w końcu o co chodzi! - zdenerwował się Harry.
- Integracyjny bal maskowy! - krzyknęli równocześnie.
- Coo? - zapytał Ron z wyraźną niechęcią w głosie - Skąd o tym wiecie? Wkręcacie nas?
- Rozmawialiśmy z McGonagall i przez przypadek się wygadała. Powiedziała żebyśmy nikomu nie mówili bo Dumbledore dopiero ogłosi to na kolacji no i obiecaliśmy jej, że nie powiemy.. no ale jak to się mówi nie ufaj rudemu, co nie Fred? - uśmiechnął się szeroko George.
- Jasne George! - zarechotał - Pora znaleźć jakąś niunie chłopaki, lepiej już sobie coś upatrzcie bo znowu będzie z wami jak dwa lata temu! - powiedział i zaczął się śmiać, a chwilę później obaj zaczęli wkurzać Rona pytając czy ma jeszcze tą "piękną" szatę wyjściową, w której wystąpił na balu Bożonarodzeniowym.
* * *
Kiedy wieczorem Hermiona szła na kolację do Wielkiej Sali spotkało ją kilka dziwnych rzeczy. Dwie dziewczyny przechodząc obok niej patrzyły na nią z ironią, grupka chichoczących uczniów wytykała ją palcami, a dwóch chłopców zaśmiało się jej praktycznie prosto w twarz. Zaczęła się zastanawiać czy ma coś na twarzy kiedy wszystko się wyjaśniło, gdy stanęła przed dwoma dziewczynami ze Slytherinu.
- Jest i nasza porzucona gwiazda! - zapiszczała jedna na co druga głośno się zaśmiała.
- O co chodzi? - zapytała Gryffonka ze zdenerwowaniem. Cokolwiek to nie było bardzo jej się to nie podobało. Spojrzała na nie z niepokojem.
- O Kruma koteczku! Cała szkoła już wie, że się w nim zabujałaś i że przyłazisz ciągle do jego gabinetu z nadzieją na coś więcej, a on cię nie chce! Wszyscy wiedzą jak się przed nim płaszczysz, a on ma w dupie twoje końskie zaloty.. hahahahah..
- ..w końcu kto by chciał taką szlamę! - zaśmiała się druga - To prawda, że chciałaś uprawiać z nim seks w wakacje, a on powiedział, że chyba zgłupiałaś? - zawołała.
Serce Hermiony zamarło. Stała zamurowana patrząc na nie bez żadnego wyrazu na twarzy i nie mogąc się ruszyć. A więc Malfoy wszystko wygadał.. dopowiadając kilka rzeczy..
Ty idiotko! - krzyknęła jej podświadomość - Coś ty sobie myślała zwierzając się komuś takiemu jak Malfoy?! Masz za swoje ty głupia.. durna..
- A mogłabyś nam opowiedzieć jak to było kiedy wygonił cię ze swojego domu kiedy próbowałaś się tam włamać i zobaczyć go nago? Hahahaha... Jak chciałaś wtargnąć do jego łóżka?
- Albo jak.. hej gdzie idziesz szlamo?! - krzyknęła za nią kiedy Hermiona minęła ją i szła dalej.
Była wściekła, a ręce drżały jej ze złości. Miała ochotę kogoś rozszarpać i dokładnie wiedziała kogo. Nie była do końca pewna czy bardziej jest zła na Malfoy'a czy na siebie. Czuła wielką gulę w gardle i pieczenie w oczach ale przezwyciężyła swój żal wypełniając się nienawiścią. Szła szybkim krokiem i nagle wpadła na dwójkę swoich przyjaciół.
- Ej, ej, ej! Stratowałabyś mnie! - zawołał Ron - Hej? Co jest? Kto cię wkurzył?
- Hermiona? - zapytał Harry, a ona poczuła, że jeszcze chwila i się rozpłacze.
Odwróciła się na pięcie i wpadła do najbliższej toalety zamykając się na klucz. Oparła się plecami o ścianę starając się oddychać głęboko. Nagle usłyszała pukanie do drzwi.
- Otwórz i pogadaj z nami - powiedział spokojnym głosem Harry.
- Idźcie na kolację. Zaraz do was dołączę. Muszę pobyć sama i się uspokoić. - wyrzuciła z siebie szybko chcąc żeby jak najszybciej stąd wyszli i nie zorientowali się, że płacze.
- Hermio..
- Proszę! - zawołała na co chłopcy wymienili ze sobą spojrzenia - Wszystko wam potem powiem!
- No dobrze. - powiedział w końcu Ron patrząc na Harry'ego - Pójdziemy do Wielkiej Sali, mamy nadzieję, że do nas dołączysz.. jeśli nie to przyjdziemy tu po ciebie..
- Jak myślisz co się stało? - zapytał rudzielec kiedy szli do Wielkiej Sali.
- Nie mam pojęcia ale martwię się o nią. Ostatnio w ogóle była jakaś dziwna... Ktoś musiał ją bardzo zdenerwować..
- Głos jej drżał jak do nas mówiła. Nie wiem czy to dobry pomysł zostawiać ją tam samą. - powiedział Ron - Ale skoro tego chciała...
Weszli do Wielkiej Sali, w której jak zawsze przed kolacją było bardzo głośno i zajęli swoje miejsce przy stole Gryffonów. Uwagę Harry'ego przykuły dziwne uśmiechy i szepty przy stole Ślizgonów ale nie myślał o tym zbyt długo, ponieważ odezwał się Dumbledore informując ich o integracyjnym balu maskowym. Dowiedzieli się, że bal odbędzie się już za dwa tygodnie i zostaną na niego zaproszeni uczniowie ze szkoły magii w Irlandii i Niemczech i że zostaną na tydzień dni w Hogwarcie.
- Ronuś, szata wyprana? - zakpił Fred wracając do ich wcześniejszego wkurzania brata.
- Nawet nie musisz się przebierać! Kupisz maskę i cały kostium gotowy! - zaśmiał się drugi bliźniak.
- Odwalcie się! - warknął Ron, a w myślach obiecał sobie kupić nową szatę. W tym roku będzie wyglądał jak człowiek, już on się o to postara.
Fred i George dokładnie zadbali o dobry humor najbliżej znajdujących się ich osób. Przez chwilę kłócili się z Ronem i nabijali z jego szaty wyjściowej, aż młodszy brat rzucił w nich jakimś owocem i się zamknęli. Wtedy obydwoje z Harry'm usłyszeli z czego.. a raczej z kogo śmieją się Ślizgoni.
* * *
- Malfoy! - krzyknęła Hermiona przez cały korytarz kiedy zobaczyła go i jego dwójkę przyjaciół wychodzących z Wielkiej Sali.
Kilka innych Ślizgonów obróciło się zdziwionych. Czego taka Hermiona Granger może chcieć od jednego z najprzystojniejszych chłopaków w całej szkole? Blondyn zatrzymał się i odwrócił wyraźnie zaskoczony, a za nim Ray i jeszcze bardziej zszokowany Zabini. Gryffonka szybkim krokiem przeszła korytarz nie zwracając uwagi na szepty i śmiechy innych po czym zatrzymała się dokładnie przed nim.
- Dobrze się bawiłeś? - zapytała cicho na marne starając się by jej głos nie był łamiący.
Chłopak zmarszczył brwi, a ona pokręciła głową z zaciśniętymi wargami.
- Co..
- Idź do diabła - powiedziała i przeszła obok niego odpychając go ręką.
Zabini zrobił dwa kroki do przodu zatrzymując się obok Dracona i patrząc na niego.
- Czy ona właśnie popchnęła cię na oczach całej szkoły? - zapytał chociaż zabrzmiało to bardziej jak stwierdzenie.
- O co chodzi? - zapytał Ray.
- Nie wie.. - zaczął ale urwał napotykając spojrzenie swojej ulubionej Ślizgonki i od razu wszystko zrozumiał. Ruszył w jej kierunku, złapał ją za nadgarstek i zaciągnął do pustej klasy, a potem popchnął na ławki i spojrzał na nią wściekły.
- Masz mi coś do powiedzenia Parkinson? - warknął.
- Tak lepiej - powiedział, a na jego twarzy pojawił się delikatny, prawdziwy uśmiech. Znowu! TEN uśmiech!
Gryffonka widziała go jednak tylko przez krótką chwilę bo Draco odwrócił się, podszedł do krawędzi domku i butem zaczął sprawdzać grubość lodu na jeziorze. Przemknęło jej przez myśl, że specjalnie się odwrócił, żeby nie widziała tego szczerego uśmiechu. Przetarła ręką policzki i powoli wypuściła z siebie powietrze czując ulgę i jednocześnie zastanawiając się jakim cudem jednym małym gestem pozbawił ją tej całej wewnętrznej paniki i histerii.
- Nie ma nic gorszego Granger.. - zaczął już bardziej w swoim stylu i odwrócił twarz w jej stronę - niż pokazanie swoich słabości komuś.. kto może to później wykorzystać. - powiedział podchodząc do niej i zatrzymując się dokładnie przed nią.
- Nie wiem o czym..
- Wiesz. - przerwał jej przeszywając ją wzrokiem.
Gryffonka przełknęła ślinę i spuściła głowę wbijając swój wzrok w buty. Sama nie wiedziała co czuje i co ma odpowiedzieć. W głowie miała milion myśli i zastanawiała się skąd on o tym wie. Przeszła obok niego i zatrzymała się na krawędzi domku patrząc gdzieś na drugą stronę jeziora.
- To nie jest takie łatwe. - powiedziała cicho decydując, że nie ma sensu udawać, że nie wie o czym mówi.
- Jest łatwiejsze niż myślisz. Wcale nie musisz być silniejsza fizycznie żeby coś zmienić. - usłyszała za swoimi plecami.
Ma racje, powiedziała podświadomość Gryffonki. Jeśli sama czegoś nie zmienisz to będzie jeszcze gorzej. Musisz tylko wziąć się w garść i nie dać się zastraszyć. To takie proste...
Głupia jesteś? Przecież to Wiktor! - odezwał się drugi głosik w jej głowie - On zawsze znajdzie sposób żeby wszystko poszło po jego myśli. Najgorszym wyjściem jest zaczynanie z nim wojny. A tak będzie jeśli się mu postawisz, jeśli komuś powiesz, lub jeśli zrobisz coś inaczej niż on chce! Przeczekaj to, a wszystko ucichnie. Na pewno znajdzie sobie innego kozła ofiarnego.. a tobie da spokój. Chyba nie chcesz żeby było jeszcze gorzej? Chcesz znowu cierpieć? Nie pamiętasz jak cierpiałaś przez niego w wakacje? Jak cię zranił?
Posmutniała nie mogąc wyrzucić z siebie tych okropnych myśli. Zacisnęła mocno powieki.
- Co on ci zrobił? - zapytał nagle chłopak.
Otworzyła oczy i spojrzała na niego. Stał obok niej opierając się o ścianę i przyglądając jej uważnie. Najwyraźniej bardzo dużo wyczytał z jej twarzy i mniej więcej domyślił się co dzieje się w jej głowie. Powiedzieć mu?
- To długa historia. - mruknęła pod nosem.
- Mam czas. - powiedział chłopak siadając na kilku łódkach, które znajdowały się w domku, ułożone jedna na drugiej. Widział jakie to dla niej trudne i wiedział, że tak naprawdę chciałaby to z siebie wyrzucić. W tej chwili nie myślał o tym, że to Granger, dziewczyna brudnej krwi ze znienawidzonego przez niego domu. W tej chwili nie myślał o niczym i nawet nie próbował zastanawiać się nad tym co robi bo i tak nie znalazłby racjonalnego wytłumaczenia. Jednak coś kazało mu za nią iść i z nią porozmawiać. W końcu kiedy on cierpiał nafaszerowany lekami to właśnie ona się przy nim pojawiła i upierdliwie nie chciała dać mu spokoju... Polubił to w niej.. mimo tego, że robiła to żeby zaspokoić swoje sumienie. Nie chciał też żeby była smutna. Nie przez jakiegoś głupiego, pożal się Boże nauczyciela.
Spojrzała na niego zdziwiona. Naprawdę chciał jej wysłuchać. Podeszła i usiadła obok niego na łódkach, po czym podniosła głowę patrząc na niego z ufnością.
- No dobrze..
* * *
- Gdzie Hermiona? - zapytał Ron podchodząc do Harry'ego w Pokoju Wspólnym Gryffonów i siadając obok niego.
- Nie wiem. Nie widziałem jej od południa.. ale śmiało mogę stwierdzić, że na pewno siedzi w bibliotece. - powiedział Zielonooki.
- Ona to ma.. nie rozumiem dlacze..
- Siema chłopaki! - usłyszeli i obok nich pojawili się Fred i George. Patrzyli na nich uśmiechając się dziwnie. Było oczywiste, że coś jest na rzeczy. - Ja im powiem George! - krzyknął bliźniak siedzący obok Harry'ego.
- Nie, ja powiem! - zawołał drugi.
- Nie..
- O co chodzi?! - zapytał w końcu Ron.
- Mamy dla was wspaniałego newsa braciszku. - wyszczerzył zęby Fred.
- Jakiego znowu newsa? Mówcie w końcu o co chodzi! - zdenerwował się Harry.
- Integracyjny bal maskowy! - krzyknęli równocześnie.
- Coo? - zapytał Ron z wyraźną niechęcią w głosie - Skąd o tym wiecie? Wkręcacie nas?
- Rozmawialiśmy z McGonagall i przez przypadek się wygadała. Powiedziała żebyśmy nikomu nie mówili bo Dumbledore dopiero ogłosi to na kolacji no i obiecaliśmy jej, że nie powiemy.. no ale jak to się mówi nie ufaj rudemu, co nie Fred? - uśmiechnął się szeroko George.
- Jasne George! - zarechotał - Pora znaleźć jakąś niunie chłopaki, lepiej już sobie coś upatrzcie bo znowu będzie z wami jak dwa lata temu! - powiedział i zaczął się śmiać, a chwilę później obaj zaczęli wkurzać Rona pytając czy ma jeszcze tą "piękną" szatę wyjściową, w której wystąpił na balu Bożonarodzeniowym.
* * *
Kiedy wieczorem Hermiona szła na kolację do Wielkiej Sali spotkało ją kilka dziwnych rzeczy. Dwie dziewczyny przechodząc obok niej patrzyły na nią z ironią, grupka chichoczących uczniów wytykała ją palcami, a dwóch chłopców zaśmiało się jej praktycznie prosto w twarz. Zaczęła się zastanawiać czy ma coś na twarzy kiedy wszystko się wyjaśniło, gdy stanęła przed dwoma dziewczynami ze Slytherinu.
- Jest i nasza porzucona gwiazda! - zapiszczała jedna na co druga głośno się zaśmiała.
- O co chodzi? - zapytała Gryffonka ze zdenerwowaniem. Cokolwiek to nie było bardzo jej się to nie podobało. Spojrzała na nie z niepokojem.
- O Kruma koteczku! Cała szkoła już wie, że się w nim zabujałaś i że przyłazisz ciągle do jego gabinetu z nadzieją na coś więcej, a on cię nie chce! Wszyscy wiedzą jak się przed nim płaszczysz, a on ma w dupie twoje końskie zaloty.. hahahahah..
- ..w końcu kto by chciał taką szlamę! - zaśmiała się druga - To prawda, że chciałaś uprawiać z nim seks w wakacje, a on powiedział, że chyba zgłupiałaś? - zawołała.
Serce Hermiony zamarło. Stała zamurowana patrząc na nie bez żadnego wyrazu na twarzy i nie mogąc się ruszyć. A więc Malfoy wszystko wygadał.. dopowiadając kilka rzeczy..
Ty idiotko! - krzyknęła jej podświadomość - Coś ty sobie myślała zwierzając się komuś takiemu jak Malfoy?! Masz za swoje ty głupia.. durna..
- A mogłabyś nam opowiedzieć jak to było kiedy wygonił cię ze swojego domu kiedy próbowałaś się tam włamać i zobaczyć go nago? Hahahaha... Jak chciałaś wtargnąć do jego łóżka?
- Albo jak.. hej gdzie idziesz szlamo?! - krzyknęła za nią kiedy Hermiona minęła ją i szła dalej.
Była wściekła, a ręce drżały jej ze złości. Miała ochotę kogoś rozszarpać i dokładnie wiedziała kogo. Nie była do końca pewna czy bardziej jest zła na Malfoy'a czy na siebie. Czuła wielką gulę w gardle i pieczenie w oczach ale przezwyciężyła swój żal wypełniając się nienawiścią. Szła szybkim krokiem i nagle wpadła na dwójkę swoich przyjaciół.
- Ej, ej, ej! Stratowałabyś mnie! - zawołał Ron - Hej? Co jest? Kto cię wkurzył?
- Hermiona? - zapytał Harry, a ona poczuła, że jeszcze chwila i się rozpłacze.
Odwróciła się na pięcie i wpadła do najbliższej toalety zamykając się na klucz. Oparła się plecami o ścianę starając się oddychać głęboko. Nagle usłyszała pukanie do drzwi.
- Otwórz i pogadaj z nami - powiedział spokojnym głosem Harry.
- Idźcie na kolację. Zaraz do was dołączę. Muszę pobyć sama i się uspokoić. - wyrzuciła z siebie szybko chcąc żeby jak najszybciej stąd wyszli i nie zorientowali się, że płacze.
- Hermio..
- Proszę! - zawołała na co chłopcy wymienili ze sobą spojrzenia - Wszystko wam potem powiem!
- No dobrze. - powiedział w końcu Ron patrząc na Harry'ego - Pójdziemy do Wielkiej Sali, mamy nadzieję, że do nas dołączysz.. jeśli nie to przyjdziemy tu po ciebie..
- Jak myślisz co się stało? - zapytał rudzielec kiedy szli do Wielkiej Sali.
- Nie mam pojęcia ale martwię się o nią. Ostatnio w ogóle była jakaś dziwna... Ktoś musiał ją bardzo zdenerwować..
- Głos jej drżał jak do nas mówiła. Nie wiem czy to dobry pomysł zostawiać ją tam samą. - powiedział Ron - Ale skoro tego chciała...
Weszli do Wielkiej Sali, w której jak zawsze przed kolacją było bardzo głośno i zajęli swoje miejsce przy stole Gryffonów. Uwagę Harry'ego przykuły dziwne uśmiechy i szepty przy stole Ślizgonów ale nie myślał o tym zbyt długo, ponieważ odezwał się Dumbledore informując ich o integracyjnym balu maskowym. Dowiedzieli się, że bal odbędzie się już za dwa tygodnie i zostaną na niego zaproszeni uczniowie ze szkoły magii w Irlandii i Niemczech i że zostaną na tydzień dni w Hogwarcie.
- Ronuś, szata wyprana? - zakpił Fred wracając do ich wcześniejszego wkurzania brata.
- Nawet nie musisz się przebierać! Kupisz maskę i cały kostium gotowy! - zaśmiał się drugi bliźniak.
- Odwalcie się! - warknął Ron, a w myślach obiecał sobie kupić nową szatę. W tym roku będzie wyglądał jak człowiek, już on się o to postara.
Fred i George dokładnie zadbali o dobry humor najbliżej znajdujących się ich osób. Przez chwilę kłócili się z Ronem i nabijali z jego szaty wyjściowej, aż młodszy brat rzucił w nich jakimś owocem i się zamknęli. Wtedy obydwoje z Harry'm usłyszeli z czego.. a raczej z kogo śmieją się Ślizgoni.
* * *
- Malfoy! - krzyknęła Hermiona przez cały korytarz kiedy zobaczyła go i jego dwójkę przyjaciół wychodzących z Wielkiej Sali.
Kilka innych Ślizgonów obróciło się zdziwionych. Czego taka Hermiona Granger może chcieć od jednego z najprzystojniejszych chłopaków w całej szkole? Blondyn zatrzymał się i odwrócił wyraźnie zaskoczony, a za nim Ray i jeszcze bardziej zszokowany Zabini. Gryffonka szybkim krokiem przeszła korytarz nie zwracając uwagi na szepty i śmiechy innych po czym zatrzymała się dokładnie przed nim.
- Dobrze się bawiłeś? - zapytała cicho na marne starając się by jej głos nie był łamiący.
Chłopak zmarszczył brwi, a ona pokręciła głową z zaciśniętymi wargami.
- Co..
- Idź do diabła - powiedziała i przeszła obok niego odpychając go ręką.
Zabini zrobił dwa kroki do przodu zatrzymując się obok Dracona i patrząc na niego.
- Czy ona właśnie popchnęła cię na oczach całej szkoły? - zapytał chociaż zabrzmiało to bardziej jak stwierdzenie.
- O co chodzi? - zapytał Ray.
- Nie wie.. - zaczął ale urwał napotykając spojrzenie swojej ulubionej Ślizgonki i od razu wszystko zrozumiał. Ruszył w jej kierunku, złapał ją za nadgarstek i zaciągnął do pustej klasy, a potem popchnął na ławki i spojrzał na nią wściekły.
- Masz mi coś do powiedzenia Parkinson? - warknął.
Jeden z moich ulubionych rozdziałów <3
OdpowiedzUsuńŚwietne
OdpowiedzUsuń