sobota, 12 stycznia 2013

33. W końcu przychodzi taki czas, że wszystko znowu zaczyna się układać

Brązowooka Gryffonka zanim zasnęła jeszcze długo leżała w łóżku rozmyślając o wszystkich wydarzeniach tego dnia. Tyle się działo, że aż trudno jej było w to uwierzyć! Nie przypuszczała, że to wszystko tak się potoczy. Jeśli jeszcze kilka godzin wcześniej ktoś by jej powiedział, że będzie z Ron'em nigdy by w to nie uwierzyła. A teraz co? Wygląda na to, że właśnie jest z Ron'em, a przynajmniej on i reszta szkoły tak myślą.
- Co ja mam teraz zrobić? - powiedziała do siebie owijając się mocno kołdrą. Czuła się okropnie. Ostatnio praktycznie przez cały czas działo się coś złego. Od początku roku szkolnego były jakieś problemy. Ile można? Postanowiła sobie, że następnego dnia, kiedy się obudzi, przemyśli wszystko na spokojnie i coś się w końcu zmieni na lepsze. Nie może tak być przez cały czas. Przecież tak się nie da się tak żyć... Ani się obejrzała, a zapadła w głęboki, spokojny sen.

Następnego dnia udało jej się unikać Ron'a. Widziała się z nim jedynie rano przy śniadaniu podczas, którego przemawiał Dumbledore, że jest bardzo mile zaskoczony przebiegiem balu, że nikt (tu spojrzał na bliźniaków) nie wywinął żadnego głupiego żartu, a wręcz przeciwnie, że wszyscy zachowywali się przyzwoicie i że dali bardzo dobry przykład innym szkołą. Wszyscy nauczyciele wydawali się być bardzo zadowoleni. Kiedy skończył przemawiać uczniowie w końcu zabrali się za jedzenie. Hermiona szybko zjadła i jak najszybciej wyszła z Wielkiej Sali nie zwracając uwagi na protesty Ron'a. Prawie cały dzień przesiedziała w Pokoju Życzeń, który zamienił się w pustą, słoneczną łąkę. Czytała książkę całkowicie zapominając o całej sytuacji jaka miała miejsce poprzedniego wieczoru. Czuła się wyciszona i zrelaksowana. W końcu mogła na spokojnie wszystko sobie poukładać. Kiedy wyszła dopadł ją Ron. Zaskoczyło ją to bo choć wiedziała, że będzie jej szukał to przecież na mapie Huncwotów nie pokazują się osoby znajdujące się w Pokoju Życzeń. Zapytała o to przyjaciela i jak się okazało szukał jej po całej szkole. Przyjęła tą wiadomość bez żadnego wyrazu twarzy.
- Unikasz mnie? - zapytał w końcu Ron.
- Ron, jestem zmęczona. Daj mi spokój. - powiedziała starając się go zbyć.
- Wczoraj też byłaś zmęczona. Możesz mi powiedzieć o co chodzi? - nie dawał spokoju.
- Nie! - odpowiedziała stanowczo - Chcę po prostu pobyć sama dobra?
- Ale między nami w porządku? Czy dalej jesteśmy...
- Wiesz co Ron.. masz racje. Musimy porozmawiać. - powiedziała zdając sobie sprawę, że jeśli teraz mu tego nie powie to będzie jeszcze gorzej. Poza tym.. postanowiła sobie, że wyjaśni z nim wszystko. Nie może ciągle myśleć o innych.. musi w końcu zacząć przejmować się sobą bo zwariuje. Widząc jego przerażoną minę już miała kontynuować kiedy zza zakrętu wyszedł Zabini Blaise z Crabbem i Goylem.
- Noooo.. - powiedział nie mogąc się powstrzymać od komentarza - kogo my tu mamy?
Hermiona spojrzała na niego z odrazą. Blaise był jedyną osobą w Hogwarcie, której nienawidziła z całego swojego serca i której życzyła jak najgorzej. Wiedziała, że jest nieprzewidywalny, popieprzony i nie czuła się bezpiecznie w jego towarzystwie.
- Weasley i Szlamidło w końcu razem! - kontynuował - Taaak, już cały Hogwart wie. W końcu dumny Weasley wszystkim rozpowiedział.. co za dureń.. - zaśmiał się.
- Zamknij mordę Blaise. - powiedział Ron - Na twoim miejscu trzymałbym się ode mnie i od Hermiony z daleka. Chyba pamiętasz o tym jak dostałeś po gębie?
- Masz na myśli to jak rzuciłeś we mnie zaklęciem, które trafiło Ray'a? - zaśmiał się sztucznie patrząc prosto w oczy rudzielcowi - Taaak, tego nie da się zapomnieć..
Crabbe i Geoyle zaczęli się śmiać. Ron zarumienił się lekko i zacisnął pięści.
- Masz dziesięć sekund żeby odwrócić się i odejść. - powiedział ze złością Ron - Jak tego nie zrobisz, przysięgam, że czymś cię walnę.
- Ron proszę cię.. chodźmy stąd - powiedziała cicho Hermiona łapiąc go za szatę i ciągnąc. Nie patrzyła na Zabiniego, dobrze pamiętała to jego perfidne, okropne spojrzenie - Ron.. dostaliśmy już jedną karę, wystarczy, naprawdę.. - mówiła.
- No i co śmieciu? - prowokował Blaise wyjmując różdżkę. Ron również wyjął swoją - Chyba nie stchórzysz? Ponoć Gryffoni są taaaacy odważni i...
- Blaise - usłyszał i odwrócił się, a kiedy zobaczył Ray'a przewrócił oczami.
- Co? - zapytał z pretensją w głosie. Czy on zawsze musi psuć mu zabawę?
- Schowaj różdżkę, Krum tu idzie. - powiedział ostrzegawczym tonem i ledwo Zabini zdążył schować drewienko, a zza rogu wyłonił się ich nowy nauczyciel Obrony Przed Czarną Magią. Niestety było już za późno bo Ron rzucił zaklęciem, które śmignęło dosłownie centymetr od twarzy Wiktora.
- Co to ma być?! - powiedział zdenerwowany.
- Ja.. - zaczął Ron.
- Pójdziesz za mną. - powiedział wściekły - Teraz! - dodał i ruszył korytarzem znikając za zakrętem.
Zły jak osa Ron rzucił wściekłe spojrzenie Blaise'owi i poszedł za Krumem. Hermiona stała przez chwilę nieruchomo. Wiedziała, że Zabini na nią patrzy dlatego ona nie patrzyła na niego. Odwróciła się szybko i bez słowa ruszyła przed siebie.

Tak jak myślała Blaise poszedł za nią. Czuła, że z każdym krokiem jest coraz bardziej zdenerwowana ale wciąż szła prosto nie odwracając się. Lekko przyspieszyła kroku, przeszła przez dwa korytarze i stwierdziła, że kroki za nią ucichły... Szła właśnie w kierunku zakrętu kiedy coś wewnątrz ją tknęło. Nie dała się zmylić. Wyjęła różdżkę, wyciągnęła przed siebie rękę i pewnym krokiem wyszła zza rogu popychając stojącego tam Ślizgona na ścianę i przytykając mu swoją różdżkę do gardła. Był w takim szoku, że nie zdążył zareagować więc Gryffonka drugą ręką wyciągnęła mu z kieszeni jego różdżkę i odrzuciła na bok. Pierwszy raz od bardzo, bardzo dawna spojrzała mu prosto w oczy. Tym razem już nie ze strachem ale ze złością i pewnością siebie.
- No i co? - zapytała wyzywająco, mocno przyciskając mu drewienko do szyi - Tego się nie spodziewałeś, prawda?!
W oczach chłopaka dało się wyczuć nutkę strachu. Rzeczywiście dał się podejść. Patrzył na nią z oczekiwaniem zastanawiając się co mu zrobi. I czy naprawdę jest w stanie zrobić mu cokolwiek. Nie odzywał się, wiedział, że zna dużo zaklęć i nie chciał jej prowokować. Tak mocno wbijała w niego różdżkę, że zaczął czuć silny ból. Nie wiedział ile sekund minęło. Spojrzał na nią. Jeszcze nigdy nie widział jej takiej złej. Do tej pory myślał, że jest bezradną szlamą, która nie umie się obronić i da zastraszyć. Dopiero teraz zdał sobie sprawę jak bardzo się mylił. Jej oczy błyszczały z nienawiści.
Z niewiadomej przyczyny Gryffonka przypomniała sobie nagle słowa Malfoy'a "Nie ma nic gorszego Granger, niż pokazanie swoich słabości komuś kto może to później wykorzystać" (Rozdział 29). Doszła do wniosku, że to najmądrzejsze zdanie jakie kiedykolwiek wypowiedział.
Nagle usłyszeli przyspieszone kroki chociaż Hermiona zupełnie się tym nie przejmowała. Czuła się jakby była w jakimś transie. Wciąż wpatrywała się w Blaise'a i mocno ściskała w ręce różdżkę.
- Granger - usłyszała nagle znajomy głos. Nie wiedziała czy to było pytanie, stwierdzenie, zdziwienie czy jeszcze coś innego. Odwróciła powoli głowę i spojrzała na Malfoy'a. Obok niego stał Ray i dwóch goryli. Dobrze wiedziała, że ten widok musiał ich bardzo zaskoczyć. Stali nieruchomo przyglądając się tej dziwnej scenie.
Nagle Zabini zaczął się głośno śmiać. Hermiona z powrotem na niego spojrzała.
- I co szlamciu? - powiedział wciąż się śmiejąc - Odłóż to bo zrobisz sobie krzywdę.. no dalej.. chyba nie myślisz, że masz teraz jakiekolwiek szanse?! - dodał rozbawiony - Jesteś za słaba żeby cokolwiek mi zrobić!
Hermiona ani drgnęła. Wciąż stała patrząc mu w oczy, a z każdą minutą była coraz bardziej zła. Dopiero teraz poczuła, że wszystkie złości jakie w sobie trzymała chcą wyjść na wierzch i się uwolnić. I nie zamierzała im w tym przeszkadzać.
- Granger.. odłóż to - powiedział Malfoy ze spokojem w głosie jakby był pewien, że go posłucha. Żaden z nich nawet nie sięgnął po swoją różdżkę. Czy oni naprawdę myślą, że ona się podda? Z sekundy na sekundę atmosfera robiła się coraz bardziej napięta, a oni chyba zaczęli wątpić, że ich posłucha. Zabini przestał się śmiać i znów patrzył na nią z lekkim strachem.
W końcu Hermiona bardzo powoli opuściła rękę z różdżką wciąż patrząc prosto na Blaise'a, który znowu zadowolony z przebiegu wydarzeń zaczął się śmiać.
- Hahahah ty głupia szlamo teraz...
TRZASK!
To wszystko stało się tak szybko, że nikt nawet nie zdążył zareagować. Zabini w jednej sekundzie wylądował na ziemi z całkowicie zakrwawioną twarzą. Gryffonka złamała mu nos. Przez chwilę ona, Malfoy, Ray i dwóch goryli stali nieruchomo przyglądając się na wyjącego z bólu chłopaka, aż dziewczyna zrobiła krok do tyłu i spojrzała na kolegów Blaise'a wzrokiem mówiącym "no i co?!". Żaden z nich ani myślał się odezwać więc schowała różdżkę do kieszeni, odwróciła się i spokojnym krokiem odeszła. Wiedziała, że żaden z nich jej nie zatrzyma. Przeszła korytarzem wciąż słysząc zawodzenie Ślizgona, którego głos niósł się echem po pustej części Zamku.
- ZABIJĘ CIĘ SZLAMO.. KURWA.. ZABIJĘ!
* * *
- Jezu Hermiona co się stało?! - krzyknął Harry kiedy tylko przekroczyła próg Pokoju Wspólnego, a że zrobił to bardzo głośno wszyscy nagle zaczęli się na nią gapić. Przez chwilę nie wiedziała o co chodzi, aż spojrzała na swoją rękę, która była cała we krwi - Boli?! - zawołał Harry podbiegając do niej.
- Co.. a nie. Nie, nie. To nie moja krew. - powiedziała parskając pustym śmiechem.
Zdziwieni Gryffoni zamarli uważnie się jej przyglądając.
- Co się stało? - zapytał Harry, a w tym czasie w Pokoju Wspólnym pojawił się Ron. Kiedy zobaczył rękę dziewczyny szybko do nich podszedł, chwycił jej dłoń i spojrzał na nią pytająco zdając sobie sprawę, że krew nie należy do niej. Hermiona jeszcze raz spojrzała na krew, a potem podniosła głowę rumieniąc się lekko.
- Złamałam nos Zabiniemu Blaise'owi. - powiedziała czując się strasznie głupio. Ku jej zdziwieniu wiele osób zaczęło się głośno śmiać i jej gratulować. Każde uszkodzenie Ślizgona było traktowane w Gryffindorze jako coś godnego orderu. Jednak jej wcale nie było wesoło. Żałowała, że pozwoliła by emocje wzięły górę. - Proszę przestańcie.. - powiedziała zmieszana - to nie powinno się zdarzyć. To był.. wypadek.
- Jak to się stało? - zapytał Harry kiedy usiedli na czerwonej kanapie.
- Zdenerwował mnie. - powiedziała - Wszystko zaczęło się od tego kiedy Ron poszedł z Krumem.. a właśnie, Ron? Dostałeś szlaban? - zapytała.
- Szlaban za co? - zdziwił się Harry.
- Nie. Powiedziałem mu jak było i... - powiedział Ron - A właśnie!.. powiedział żebyś się do niego jak najszybciej zgłosiła. Najlepiej jeszcze dziś. W sumie całkiem spoko z niego koleś, naprawdę.
- Co?! - zdziwiła się - Przyjść do niego? Ale.. dlaczego?
- Po prostu chce żebyś..
- O co tu chodzi?! - warknął nagle Zielonooki czując się wykluczony z tej rozmowy.
- Niech Ron ci wszystko opowie. W takim razie ja idę umyć rękę i dowiem się czego chciał Krum. - powiedziała Hermiona i pobiegła do łazienki. Czuła, że tego dnia załatwi jeszcze jeden "problem".
* * *
- Proszę - usłyszała kiedy zapukała do gabinetu Wiktora.
Otworzyła drzwi i weszła do środka, a następnie spojrzała na niego. Postanowiła, że nie pozwoli żeby wszyscy robili z nią to co im się żywnie podoba. O nie. Koniec tego. Więcej nie pozwoli nikomu sobą pomiatać.
- Usiądź proszę.. - powiedział Krum wskazując na krzesło przed biurkiem.
- Postoję. - odpowiedziała szybko, trochę zbyt arogancko.
Wiktor spojrzał na nią z lekkim zdziwieniem. Nie przypuszczał, że będzie tak wrogo do niego nastawiona. Ale w sumie.. czego miał się spodziewać? Nie był dla niej najlepszy...
- No dobrze.. - powiedział po chwili patrząc na nią - Chciałem z tobą porozmawiać i proszę.. - dodał widząc jak otwiera usta - żebyś mnie wysłuchała, dobrze? - dodał znowu i nie czekając na odpowiedź kontynuował dalej - Wiem, że nie byłem dla ciebie najlepszy. Wiem, że traktowałem cię okropnie, zachowywałem się wiele razy jak świnia i że bardzo, bardzo cię zraniłem. Zdaję sobie z tego sprawę. W końcu to zrozumiałem i jest mi strasznie.. naprawdę.. przykro z tego powodu.
Hermiona uchyliła lekko usta nie mogąc uwierzyć w to co właśnie słyszy. Cała wrogość nagle z niej wyparowała. Podeszła niepewnie do biurka i usiadła patrząc na niego.
- Dziękuję. - powiedział również siadając przy biurku - Hermiono.. był tutaj dzisiaj Ron, wyjaśnił mi tą całą sytuację, powiedział, że ten chłopak, który z wami stał ma do ciebie jakiś problem i że on chciał ci tylko pomóc. Powiedział, że on nie może pozwolić żeby ktoś odzywał się do ciebie w taki sposób jak on i że zawsze stanie w twojej obronie. Bardzo zdziwiło mnie to co mówił i wiele zrozumiałem. Zrozumiałem, że mu naprawdę na tobie zależy, że on chce dla ciebie jak najlepiej.. nie to co ja.. ja byłem dla ciebie okropny.. ja traktowałem cię jak byle kogo.. i ja.. nie zasługuję na ciebie. Powiedziałem Ron'owi, żeby ci przekazał żebyś tu przyszła bo chciałem.. i chcę.. cię bardzo, bardzo przeprosić. To wszystko nie powinno się tak potoczyć i dopiero teraz to zrozumiałem.. jak bardzo cię skrzywdziłem. Bardzo żałuję, że cię straciłem ale wiem, że sam to wszystko zepsułem i że nic już nie mogę zrobić. Wiem, że mnie nienawidzisz ale proszę cię o wybaczenie. Jest mi bardzo przykro.
- Wiktor ja.. - zaczęła nie wiedząc co powiedzieć.
- Wiem, że proszę o bardzo wiele... Ale szczerze tego wszystkiego żałuję. Nie jestem złą osobą. Po prostu potraktowałem cię tak jak wszystkie inne głupie dziewczyny, które miałem. Teraz zdałem sobie sprawę, że jesteś kimś wyjątkowym. Jesteś czymś najlepszym co mnie w życiu spotkało i chciałbym móc zostać twoim przyjacielem. Wiem, że to dużo.. ale jeśli tylko pozwolisz.. to obiecuję, że sprawdzę się w tej roli. Straciłem cię jako dziewczynę ale nie chciałbym tracić z tobą kontaktu... Traktowałem cię jak swoją własność co było  moim największym błędem. Zasługujesz na kogoś takiego jak Ron... Ja nie jestem ciebie wart... Zgłosiłem się jako nauczyciel Obrony Przed Czarną Magią tylko żeby być bliżej ciebie. Miałem nadzieję, że do mnie wrócisz.. nie wiem co sobie myślałem. Tak naprawdę nie mam zielonego pojęcia o tym przedmiocie, sfałszowałem swoje papiery.. mogę mieć ogromne problemy z Ministerstwem jeśli to wyjdzie na jaw... Nie wiem jak mam prowadzić z wami lekcje, nie wiem nic! Ja...Przepraszam Hermiono. Jak tylko rok szkolny się skończy zrezygnuję z tego stanowiska i nie będę cię więcej gnębił... - nastała chwila ciszy - Powiedz coś, proszę. - dodał.
- Potrzebujesz.. - zaczęła - potrzebujesz może pomocy z przygotowaniem kolejnych lekcji? - zapytała, a on uśmiechnął się promiennie.
- Dziękuję - odpowiedział szeptem.
* * *
- Ja pierdole.. jak boli.. - powiedział Zabini w Skrzydle Szpitalnym.
- Panie Blaise! - oburzyła się pani Pomfrey - Jak się pan wyraża?!
- To niech mi pani w końcu da coś przeciwbólowego i to naprawi! - warknął czując narastającą złość.
Lekarka spojrzała na niego kręcąc głową. Nienawidziła kiedy jej pacjentem był Ślizgon. Rozpieszczone gówniarze traktowały ją jak im się podobało. Zero szacunku i jeszcze to wulgarne słownictwo...
- Dostał pan już wystarczająco dużo! Potrzeba trochę czasu żeby wszystko się dobrze poukładało! Chyba nie chce pan żeby kości się źle zrosły?! Proszę leżeć i czekać. To nie potrwa długo..
- Nie potrwa długo?! - krzyknął - To JUŻ trwa wystarczająco długo! - oburzył się - No kurwa nie wytrzymam.. - dodał ciszej.
Pielęgniarka obdarzyła go wściekłym spojrzeniem po czym wyszła po coś do innego pomieszczenia mamrocząc coś do siebie. Zamierzała poprosić Dumbledore'a o przywilej odejmowania uczniom punktów.
Blaise spojrzał na kumpli, którzy pomogli mu dostać się do Skrzydła Szpitalnego.
- No i co się tak kurwa uśmiechacie?! - warknął.
- No wiesz.. czegoś takiego to ja jeszcze w życiu nie widziałem. - roześmiał się Ray.
- Nie daruję tej szlamie, przysięgam! - syknął zaciskając pięści - Już drugi raz sobie u mnie przejebała! Raz kablując Potterowi i Weasley'owi, a teraz to! Co ona sobie w ogóle myślała?! Ale będzie miała teraz przejebane...
- Kablując? - powtórzył Draco.
Zabini nie odpowiedział. Siedział zły czekając na lekarkę.
- Co jej zrobiłeś? - zapytał blondyn nie dając za wygraną.
Ray zmarszczył brwi.
- Oj no.. nastraszyć ją chciałem! Dawno temu. Dostała w twarz i się rozryczała... No co tak patrzysz na mnie? Ciebie to akurat nie powinno obchodzić bo sam lałeś swoją..
- Za chwilę powiesz o jedno słowo za dużo. - powiedział spokojnie Malfoy. Dostał nauczkę za to jak traktował Jasmin i zrozumiał, że największym błędem jego życia było uderzenie jej. Nie zamierzał się oczywiście do niczego przed nikim przyznawać. Dziwnie jednak się poczuł kiedy Blaise przyznał się do uderzenia Hermiony. Poczuł.. złość?
- Uświadamiam ci tylko, że wcale nie jesteś lepszy. - powiedział - I czy ci się to podoba czy nie.. Granger grubo pożałuje tego co zrobiła. Żadna szlama nie będzie podnosić na mnie ręki. Nigdy!
* * *
Kiedy Gryffonka wróciła do Pokoju Wspólnego postanowiła porozmawiać z Ron'em. Całą drogę powrotną układała sobie w myślach co mu powie, a kiedy przyszło co do czego i go zobaczyła odebrało jej mowę. Siedział sam więc przysiadła się do niego i na początku poprosiła by jej wysłuchał. Wtedy, starając się zrobić to jak najdelikatniej wyjaśniła mu wszystko i powiedziała, że nie mogą być razem bo ona, oprócz przyjacielskiej miłości, nic do niego nie czuje. Przykro było jej mówić takie rzeczy, zwłaszcza, że dobrze zdawała sobie sprawę z tego, że go rani ale nic na to nie mogła poradzić. Gorzej byłoby gdyby udawała, że wszystko jest w porządku. Denerwowała się i trochę jąkała bo nie wiedziała jak on na to zareaguje. Zdawała sobie sprawę z tego, że w tym momencie ich przyjaźń może się zakończyć. W końcu Ron był dość nieprzewidywalną i wybuchową osobą. Mógł zareagować w każdy możliwy sposób. Hermiona wiedziała jak wiele ryzykuje ale nie mogła być z nim na siłę. Bardzo chciała go uszczęśliwić ale nie kosztem swojego szczęścia. Na początku Ron wyglądał na załamanego ale ona ciągnęła dalej i w końcu zrozumiał, że dla niej to również nie jest łatwe. Było mu przykro i wyraz jego twarzy ciągle się zmieniał. Raz wyglądał na złego, raz na spokojnego, innym razem jeszcze inaczej. W końcu uśmiechnął się smutno i powiedział, że wszystko rozumie. I chociaż bardzo mu na niej zależało to również nie chciał tracić przyjaciółki. Nie da się nikogo zmusić do miłości i to nie my wybieramy w czyim sercu ulokujemy swoje uczucia. Serce robi to za nas.

12 komentarzy:

  1. no w końcu się nam Mionka ogarnęła i przestała być ciepłą kluchą ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Hermiona nareszcie przestała być cielakiem. To super. No i zazdrosny Draco... mrrrrr <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejciu na początku myślałam ,że Zabini i Blaise to dwie różne osoby *.*.
    Boże jak ty świetnie piszesz ,niewiem jak to robisz ale te wszystkie teksty ,rozdziały ; ogólnie to wszystko jest genialne, naprawdę gratuluje z całego mojego serca, ciekawe czy kiedyś będe pisała podobnie do ciebie bo bardzo tego bym chciała, pozdrowienia ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ogólnie blog jest świetny, ale mam jedno "ale": "Blaise" to imię, a "Zabini" nazwisko.
    Poza tym BOSKIE!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Super koniec ,że nie wolno zmuszać do miłości masz rację

    OdpowiedzUsuń
  6. Zacne... gdyby moment jak Hermiona dawałą Zabiniemu w nos był filmem, oglądałabym go przez cały dzień.

    OdpowiedzUsuń
  7. "Nie da się nikogo zmusić do miłości i to nie my wybieramy w czyim sercu ulokujemy swoje uczucia. Serce robi to za nas. " <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Wiem,że komentarz trochę późno, ale zawsze coś. No więc.. blog jest fantastyczny, czytam g już drugi raz <3 I chciałam tylko spytać.. wiesz, że ten chłopak ma na imię Blaise, a na nazwisko Zabini? Z tego co wywnioskowałam poprzekręcałaś to trochę :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Komentarz późno dodany ;__; Fantastyczny blog! Marzę żeby pisać jak ty <3 Miona w końcu nie jest cielakiem! Blog naprawdę super! Jest jedno "ale" Bliźniacy są o dwa lata starsi od Rona a nie o rok więc powinni już skończyć Hogwart ale cieszę się że są bo z nimi jest wesoło! ;D ~Mrs. Potter

    OdpowiedzUsuń

Pochwal albo skrytykuj, klnij jeśli trzeba i szanuj innych komentujących:)