niedziela, 20 stycznia 2013

41. Tu i teraz

Następny dzień był dniem, w którym mieli wyruszyć w dalszą drogę. Spakowali swoje plecaki, oraz dostali od Aena i jego przyjaciół najpotrzebniejsze rzeczy takie jak jedzenie, łuki, liny, noże itd. Nie byli zachwyceni tym, że muszą iść dalej, jednak wiedzieli, że to ich jedyne wyjście. W tym miejscu nikt nigdy by ich przecież nie znalazł. Loaksenya pożegnała ich serdecznie i życzyła powodzenia, a oni podziękowali jej za pomoc i gościnę.
- Słuchajcie... - zaczął Artemis - Kiedy zejdziemy na dół, będziemy szli małymi grupkami, zachowując od siebie odstęp kilku metrów, dla bezpieczeństwa. Jeśli zobaczycie, że ktoś przed wami się zatrzymał, również natychmiast stajecie, jasne? - pokiwali głowami - Zatrzymujecie się i czekacie na dalsze instrukcje i najważniejsze: zachowujcie się cicho, nie chcemy kłopotów.
Zeszli po sznurowej drabinie na dół i w towarzystwie Aena, Artemisa i kilku innych ochotników, którzy chcieli odprowadzić ich na skraj lasu ruszyli przed siebie. Temperatura powietrza była bardzo wysoka, plecaki ciężkie, a droga długa, dlatego już po godzinie marszu wszyscy czuli się wykończeni. Nikt jednak nie śmiał zaproponować postoju. Wiedzieli, że Aen zna ten las jak własną kieszeń i że w odpowiednim momencie sam zdecyduje, że pora się zatrzymać. Szedł pierwszy, razem z Teodorem i Harry'm rozmawiając cicho o tym, która droga będzie najbezpieczniejsza. Kilka metrów za nimi podążały Cho i Amanda narzekając na brak siły i obcierające obuwie. Były niezadowolone i zmęczone.
- Zaczynam żałować, że nie zostałam na tym pieprzonym drzewie. - syknęła Amanda - Jeszcze złamałam paznokcia.. do jasnej cholery...
- Mhm.. - mruknęła zamyślona Cho. Amanda podniosła wzrok z paznokcia i spojrzała na przyjaciółkę poirytowana.
- Słuchasz mnie? Ej!
- No co? Słucham, słucham. - wybełkotała.
- A mi się wydaje, że od piętnastu minut gapisz się na tyłek Harry'ego.
Cho spojrzała na koleżankę karcącym spojrzeniem.
- Cicho bądź. Jeszcze usłyszy..
- Nie tego chcesz? - zdziwiła się Amanda.
- Nie? Pomyśli, że jestem jakaś nienormalna... Muszę sama jakoś do niego zagadać. Tyle, że on nie zwraca na mnie najmniejszej uwagi, zdaje się myśleć zupełnie o kimś innym..
- Taaak. Nawet wiem o kim. I nie tylko on. - powiedziała zła i odwróciła się patrząc na Ray'a całkowicie pogrążonego rozmową z Jasmin - Jezu.. jak ja jej nienawidzę... Po gówno się przeniosła do tego Hogwartu, wytłumacz mi?
- Nie wiem.. ale Harry świata poza nią nie widzi. Widać bardzo przejął się tym co ją spotkało i ucieszył, że odzyskała przytomność... Przecież to i tak jest bez sensu.. nie będą razem bo jest największym wrogiem Draco... Nawet rozmawiać ze sobą nie mogą. Gdyby ich ojciec się dowiedział... Masakra. - powiedziała odgarniając długie czarne włosy - Co się tak patrzysz? - zapytała.
- To jest to! - krzyknęła Amanda, a Aen odwrócił się kiwając głową zły - Sorry! - dodała szeptem.
- Niby co?
- Oh głupia jesteś. Ich ojciec! Musi się dowiedzieć o wybrykach swojej córeczki... Wtedy będziesz miała Harry'ego tylko dla siebie! - uśmiechnęła się.
Cho otworzyła usta ze zdziwienia. Że też wcześniej na to nie wpadła. Uznały, że to genialny pomysł i że jeśli tylko uda im się wrócić do Hogwartu doniosą ojcu Jasmin, że spotyka się z Harrym.
Kilka metrów za nimi, za Ray'em i Jasmin szedł Draco razem z Zabinim i Pansy, która od wczoraj nie odstępowała go na krok. Ani przez chwilę nie mógł poukładać sobie w głowie kilku myśli bo non-stop nawijała.
- Moglibyśmy zrobić jakąś przerwę.. - jęknął Blaise.
- ..no i wtedy wpadłam na pomysł żeby wyjść na to wspaniałe drzewo, które uratowało nam życie..
- Też bym chętnie usiadł. - powiedział zmęczony Draco.
- ..to naprawdę niesamowite, wcześniej nie lubiłam drzew, w sumie w ogóle nie lubiłam fauny.. beznadzieja totalna..
- Chyba flory. - wypalił cicho blondyn, który do tej pory starał się ją ignorować. Zabini zachichotał pod nosem. - Czy ona musi tak trajkotać? - zwrócił się do przyjaciela.
- ..no ale wiecie, przyroda fajna sprawa, mam nadzieję, że jak wyjdziemy z lasu też uda nam się zobaczyć jakieś fajne drzewa.. to totalnie niesamowite..
Zabini podniósł brew patrząc na nią i nie mogąc uwierzyć, że można gadać takie głupoty.
- Ja bym jej wyjebał. - powiedział kręcąc głową, a Draco uśmiechnął się do siebie.
- ..to cudowne kiedy drzewo ratuje ci życie.. nam uratowało.. i całe szczęście bo gdyby ono tam nie rosło.. to ja nie wiem co by było..
- Zawsze myślałem, że ona udaje taką głupią.. - mruknął.
- ..to znaczy.. były tam inne.. to fakt.. ale akurat to konkretne uratowało nam życie.. inne by nas na pewno nie uratowało.. tak, czułam, że musimy na nie wyjść.. bardzo dobrze wyczułam..
- Też tak myślałem. Im dłużej mam z nią styczność tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że jest całkowicie popierdolona. - skomentował Zabini - Ej Pansy..
- ..i to była świetna decyzja.. najlepsza jaką podjęłam... Tak? - wyrwała się z transu i spojrzała na chłopaka.
- Spróbuj to wszystko powiedzieć nam w myślach, rozumiesz.. tak jakbyś chciała nam to przekazać swoim mózgiem.. - powiedział całkowicie poważnie, bez cienia uśmiechu, a Draco zakrył ręką usta czując, że za chwilę wybuchnie głośnym śmiechem. Nie mógł uwierzyć, że Zabini jest w stanie powiedzieć to z taką powagą.
- Okej, świetnie! - uśmiechnęła się - To zaczynam, uwaga...
I przez dalszą część drogi mieli całkowity spokój, a Draco zaczął się zastanawiać nad Pansy. To nie jest możliwe żeby ona była, aż tak głupia. Był niemal pewien, że udaje. Tylko po co? Przez to wszyscy mają ją za kompletną idiotkę i się z niej śmieją... Spojrzał na nią podnosząc brew i westchnął ciężko rad, że może iść w spokoju.
Za nimi, kilka metrów dalej szła Hermiona, razem z Ronem i Ginni, którzy kłócili się o to kto powinien mieć różdżkę.
- Jesteś młodsza, ja lepiej nas obronię..
- To moja różdżka Ron i nie zamierzam pozwolić ci jej używać..
Hermiona westchnęła głęboko modląc się w duchu żeby zrobili przerwę i żeby w końcu mogła pomyśleć.. choć przez chwilę, tak na spokojnie. Do tej pory nie poukładała sobie w głowie wczorajszego zdarzenia, a dokładniej tego jak omal nie pocałowała się z Draco.
* * *
- Jesteśmy. - powiedział Aen kilka godzin później, kiedy zatrzymali się na brzegu lasu. Doszli do niego spoglądając na suche, nieco piaszczyste ale wciąż zielone tereny porośnięte niezbyt bujną roślinnością. Nie ma co się oszukiwać, nie było tak źle jak się spodziewali. Teraz czekała ich nieco gorsza część wyprawy. Wprawdzie na otwartej przestrzeni łatwiej dostrzec zbliżające się niebezpieczeństwo, ale trudniej się przed nim ukryć. Pożegnali się z Aenem, Artemisem i innymi, podziękowali im za wszystko co dla nich zrobili i znów dwunastoosobową grupką ruszyli przed siebie. Przez pierwsze kilkanaście minut nikt nic nie mówił. Szli w ciszy rozglądając się uważnie.
- Według ich amatorskiej mapki.. musimy kierować się w tym kierunku. - powiedział Teodor rozwijając kartkę, na której byle jak narysowano mapkę.
- Pamiętajmy też o tym, że nie możemy na niej za bardzo polegać. - wtrącił Harry - Wiesz co mówił Artemis...
- Yhym.. to co, przejdziemy tyle ile możemy i znajdziemy jakieś spokojne miejsce gdzie będzie można spędzić noc. Zgadacie się? - kontynuował Teodor, który postanowił przejąć dowodzenie.
Bez większego entuzjazmu przytaknęli i ruszyli popękaną od słońca ziemią przed siebie. Wszyscy byli źli i zniechęceni. Nie mieli siły łazić cały dzień. Co jakiś czas mijali duże eukaliptusy przy których robili krótkie przerwy.
- Nie mam siły. Zostańmy tu na noc! - zawyła Pansy siadając na trawie i bezradnie szukając wzrokiem wsparcia u innych.
- Nie możemy tu zostać, nie wiemy ile drogi przed nami. Musimy iść póki jest dzień... - powiedział Teodor zdejmując plecak i kładąc się na ziemi chcąc odpocząć - Co wy robicie? - zapytał patrząc na Zabiniego i Draco stojących przy drugim drzewie, w które rzucali kamieniami i śmiali się głośno. Przez chwilę wszyscy się na nich patrzyli, aż w końcu zrozumieli co robią.
- Przestańcie! - krzyknęła Jasmin podbiegając do nich i wyrzucając im kamienie z rąk - To go boli!
- No co ty, drzewa są bardzo wytrzymałe.. - wtrąciła Pansy, którą wszyscy zignorowali.
- Dajcie spokój... - powiedziała blondynka patrząc na oburzonego koalę siedzącego wysoko na drzewie i zajadającego się liśćmi. Zdecydowanie nie podobało mu się to, że zatrzymali się pod jego drzewem.
- A może byśmy go zjedli? - zażartował Zabini.
- A wiesz, że to nie jest głupi pomysł.. - podchwycił Draco podnosząc duży kamień, który Jasmin natychmiast wyrwała mu z dłoni.
- Na pewno mają dużo mięsa..
- Jesteście okropni. - powiedziała Ginny patrząc jak się śmieją.
- Ej chodźcie tu! - zawołał Ron, który poszedł się załatwić - Tu coś jest! Zobaczcie!
- Łał! Weasley w końcu znalazł swojego ptaszka. - zawołał Zabini śmiejąc się głośno.
- Poważnie? - zapytał Teodor patrząc na niego karcącym wzrokiem i kręcąc głową. Mimo to kącik jego ust drgnął odrobinę.
- Oj, przepraszam. Te moje głupie żarty... Weasley! Pokaż mi co tam znalazłeś! - zawołał idąc w jego kierunku i śmiejąc się dalej.
Teodor wymienił spojrzenie z Ray'em, który wzruszył ramionami i razem z resztą poszli w stronę Rona, który opierając się o kolana patrzył na coś na ziemi. Okazało się, że była to wielka dziura w glebie, wyglądająca trochę jak lej krasowy i przypominająca starą, nieużywaną studnię o średnicy co najmniej dwóch lub trzech metrów. Była ogromna, a w środku było ciemno i nie było widać dna.
- Co to jest? - zapytał Ron słysząc, że stają za nim - Studnia? Tutaj?
- No.. Aen mówił, że kiedyś była tu jakaś wiocha.. Wrzućmy kamień..
- Może lepiej nie? - powiedział szybko Harry - Nic nam to nie da..
- Patrzcie, tam jest druga... - powiedziała Hermiona robiąc kilka kroków i rozglądając się - I trzecia.. i czwarta.. - odwróciła się patrząc na Harry'ego.
- Jakbym był najebany to bym tam wpadł. - skomentował Blaise, który oczywiście nie mógł się powstrzymać.
- W nocy na stówę byśmy tam wpadli, przecież w ogóle tego nie widać... - dodał Teodor podchodząc do Hermiony i razem z nią przyglądając się studnią - Wydrążone w ziemi dziury, możliwe, że...
ŁUP!
Wszyscy natychmiast się odwrócili i spojrzeli na Amandę, która wrzuciła do środka wielki kamień.
- Co ty kurwa robisz! - warknął Zabini.
- Wrzucam kamień?
- Po cholerę! - zdenerwował się Harry - Nawet jeśli jest tam woda to nic nam to nie da, mamy swoją!
- Zobaczcie, na tamtych drzewach wisi kilka wielkich prześcieradeł.. dziwne, prawda? - zapytała Pansy, którą jak zwykle wszyscy zignorowali.
- Żeby się dowiedzieć co tam jest? - tłumaczyła się Amanda - Jezu, przecież nic się nie stało, wyluzujcie...
- To nie są prześcieradła... - powiedziała cicho Hermiona, która stała w miejscu przyglądając się drzewu, na które wskazała Parkinson - To pajęczyny.
Reszta nagle przestała się kłócić i spojrzeli do góry. Pansy miała rację, na drzewach rzeczywiście coś było. Nie były to jednak prześcieradła tylko tak jak powiedziała Hermiona ogromne pajęczyny, które były tak gęsto uwite, że na pierwszy rzut oka wyglądały jak jedwabna pościel susząca się wśród koron drzew.
- Myślę, że powinniśmy stąd iść. - odezwał się w końcu Ray, który jako jedyny nie tracił czasu na oględziny.
- Tam coś jest - powiedział Ron płaczliwym tonem odsuwając się od jednej dziury.
- Zabierajmy się stąd! - powtórzył Ray podnosząc plecak i w tym samym momencie zobaczyli wielką, czarną, włochatą nóżkę wystającą ze studni.
Wiedząc, że najlepszą obroną jest atak Harry wyciągnął z kieszeni Ginny różdżkę i rzucił jakieś zaklęcie, które sprawiło, że nóżka natychmiast się schowała. Zabrali swoje plecaki i puścili się biegiem przed siebie starając się omijać wszystkie dziury i nie wpaść do środka. Harry odwrócił się w biegu i zobaczył, że ogromny włochaty pająk wynurza się ze studni i podąża za nimi. Rzucił jeszcze raz zaklęcie, a potem biegł ile sił w nogach.. i.. udało się. Udało im się uciec. Pająk albo ich zgubił albo zrezygnował z dalszego pościgu. Widocznie uznał, że jego cel zbyt bardzo mu zagraża.. albo po prostu był pojedzony. Tego nie wiedzieli.
- Cholera... - wydyszał Teodor zwalniając tempa - Chyba pierwszy raz nam się udało.
Nikt jednak nie miał siły mu odpowiedzieć więc po prostu szli dalej, aż na małym skalistym wzgórzu zobaczyli jakiś budynek, który wyglądał jak grecka świątynia. Postanowili, że podejdą bliżej żeby się przyjrzeć i tym sposobem znaleźli się w ogrodzie, który znajdował się przed budowlą. Nie był to jednak zielony, pełen życia ogród, a ponure i wymarłe miejsce, w którym było pełno kamiennych rzeźb, ludzi, zwierząt, a nawet roślin. Wszystko wyglądało jak okropny ogród śmierci, pełen ludzkich stalagmitów.
- Strasznie tutaj. - szepnęła Giny idąca obok Hermiony - Że też komuś chciało się wyrzeźbić te wszystkie straszne rzeczy...
Starając się zachować ciszę minęli cmentarzysko kamiennych rzeźb, aż znaleźli się przed budowlą. Podnieśli głowy do góry dokładnie się jej przyglądając.
Cztery, wysokie na kilkanaście metrów kolumny podtrzymywały trójkątny dach, na którym znajdowała się okrągła rzeźba przedstawiająca kobiecą twarz. Na środku, pomiędzy kolumnami było niewielkie wejście, do którego prowadziły długie kamienne schody, a po bokach wysokie na kilkanaście metrów rzeźby dwóch pięknych kobiet ze skrzyżowanymi na piersiach rękami. Ich oczy były zamknięte, a twarze nie miały zupełnie żadnego wyrazu.
- Myślicie, że powinniśmy zajrzeć do środka? - zapytał Teodor.
- Wszystko wygląda na dawno wymarłe, czemu nie? - powiedział Ron - Dzień powoli dobiega końca.. może moglibyśmy tu spędzić noc?
- To miejsce przyprawia mnie o dreszcze. - mruknęła Ginny.
- Zrobimy tak.. wy tutaj zostaniecie - zwrócił się do Zabiniego, Ray'a i żeńskiej części grupy - a my pójdziemy sprawdzić czy tam jest bezpiecznie. W porządku? Ginny, daj Harry'emu różdżkę.
Pokiwali głowami i chwilę później Teodor, Harry, Draco i Ron szli długimi schodami w stronę wejścia wyciągając przed siebie różdżki.
- Beznadziejne jest to miejsce.. mam mdłości jak patrzę na te pomniki. - zaczęła komentować Amanda wyrywając Pansy lusterko i przeglądając się.
Ray zrobił kilka rundek wokół rzeźb uważnie przyglądając się każdej z nich. Byli to mężczyźni i kobiety, a nawet dzieci. Wszystkich łączyło tylko przerażenie wymalowane na twarzach. Oparł się o pomnik przy którym stała Hermiona i zaczął grzebać butem w ziemi.
- Denerwujesz się - powiedziała patrząc na plecy chłopaków, którzy byli już na samej górze schodów.
- Co tam jest wyrzeźbione.. tam na samej górze, w tym kole? - zapytał patrząc na budowlę.
- Nie wiem. - powiedziała po chwili zastanowienia przenosząc wzrok na Pansy, która kłóciła się z Amandą o lusterko, a potem na pomniki wokół nich - Wygląda jak twarz kobiety z... - urwała i spojrzała na Ray'a, który natychmiast wstał i zaczął krzyczeć do reszty żeby wracali na dół.
- Co jest? - zawołał z góry Harry.
- Pamiętacie mit o Gorgonie? - zapytał Ray dobrze wiedząc, że nie pamiętają.
- Jakiej Gorgonie? - zapytali schodząc na dół.
- Kobieta, której spojrzenie przenika na wskroś i zamienia w kamień... Z kłami dzika, wężami zamiast włosów.. kobieta, która wygląda jak ludzkie zwłoki i która zabija jednym swoim spojrzeniem.. - powiedziała szybko Hermiona przypominając sobie jedną z lekcji.
Przez chwilę patrzyli to na nią to na Ray'a głupim wzrokiem, aż w końcu wszyscy zaczęli rozumieć.
- Przecież to mit.. - zaśmiał się nerwowo Ron.
- Zobaczcie na tą rzeźbę na górze. - powiedział Ray pokazując palcem - Jak się przyjrzycie dostrzeżecie kobietę, z włosami węża. Nie powinniśmy tam wchodzić.
- Chyba masz rację. A przynajmniej nie powinniśmy ryzykować. - mruknął Teodor - Aen ostrzegał, że wszędzie czeka nas niebezpieczeństwo.. jeszcze te rzeźby.. wiecie co.. chodźmy stąd.
Pospiesznie wycofali się do tyłu i w tym samym momencie zobaczyli ogromne pająki idące w ich stronę. Okazało się, że cały czas za nimi idą. Tyle, że tym razem było ich znacznie więcej. Co najmniej dziesięć. Harry machnął różdżką, jeden pająk pisnął ale wciąż szedł w ich stronę nie zrażony. Nie było sensu z nimi walczyć, mieli tylko dwie różdżki. Po raz kolejny przebiegli przez kamienny ogród, minęli świątynię i znaleźli się po drugiej stronie budowli.
- Tam! Szybko! - zawołała Ginny i pokazała palcem w stronę pól dziwnej rośliny sięgającej powyżej pasa - Ukryjmy się tam!
Wbiegli w roślinę, która okazała się krzewami zielonej herbaty i dali nura kładąc się przy samej ziemi i pełzając jak dżdżownice. Hermiona oddychała szybko nasłuchując, jednak nawet po piętnastu minutach zupełnie nic się nie wydarzyło. Podpełzła do reszty, a Teodor wychylił głowę obserwując.
- Zgubiliśmy je, zobaczcie, odchodzą. - szepnął, a oni wychylili głowy. Zrezygnowane pająki rzeczywiście się wycofały.
- Gdzie Ron? - zapytała nagle Ginny.
Przez chwilę wszyscy myśleli, że coś się stało, aż Harry wyjaśnił, że jego przyjaciel zemdlał i leży kilka metrów od nich. Nie zwracając na głupie komentarze i śmiechy Zabiniego obudzili Rona, zabrali się i poszli dalej. Wyglądało na to, że po raz kolejny tego dnia udało im się uniknąć kłopotów.. albo czegoś się nauczyli. Albo jedno i drugie. Pole herbaty bardzo im się spodobało. Było tam spokojnie i nie sprawiało wrażenia jakby nagle coś ich miło zaatakować. Postanowili zagłębić się w nie trochę bardziej i rozłożyć gdzieś namiot, a z samego rana wyruszyć dalej. Mimo iż byli jeszcze spory kawał drogi od miejsca, które wskazał Aen mieli cichą nadzieję, że dotrą do jakiejś cywilizacji i ktoś im w końcu pomoże...
Ciężko znaleźć początek historii, a jeszcze trudniej stwierdzić kiedy historie się kończą. Ta na pewno jeszcze się nie skończyła. Znowu szli w ciszy rozglądając się uważnie i starając uniknąć wszelkiego rodzaju kłopotów, a przed nimi rozciągały się hektary pól zielonej herbaty. Zachowywali od siebie odstęp kilku metrów, tak jak ich nauczył Aen i mieli w pogotowiu różdżki. Już teraz było widać, że ten obóz wiele ich nauczył. Byli znacznie ostrożniejsi niż na początku, wiedzieli, że wszystko może się zdarzyć i że nie są tutaj bezpieczni. Nauczyli się czegoś bardzo ważnego: nauczyli się współpracować. I mimo tego, że byli swoimi wrogami, że w szkole się nienawidzili to teraz byli jedną, dwunastoosobową grupką. Nauczyli się siebie tolerować. Nie myśleli o tym co będzie jak wrócą do szkoły. Nikt teraz się nad tym nie zastanawiał i nie myślał o tym co będzie. Liczyło się teraz. Wiedzieli, że jedna chwila nieuwagi może ich kosztować życie. Jednego byli pewni: musieli trzymać się razem. Mimo tego, że chwilami doprowadzali się do szału, albo jeszcze gorzej. Nie odpowiadali już tylko za siebie i swój tyłek. Odpowiadali za wszystkich. Każdy pilnował każdego i wiedzieli, że jeśli znów się rozdzielą to w pojedynkę nigdy nie uda im się stąd wydostać. Tylko razem mają szansę.

41 komentarzy:

  1. Zakończenie epickie i bardzo profesjonalne.. czułam się jakbym była częścią tej historii..

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję, dziękuję, dziękuję .
    Rozdział świetny, naprawdę. Sama chciałabym umieć tak dobrze pisać jak Ty.
    Nic już do dodania nie mam, bo nie ma słów do opisania tego. Poprostu cudnie
    Mialam nadzieję ze Draco porozmawia z Hermiona i się do.siebie zbliża.. no ale coz.
    Mam nadzieję ze w następnym rozdziale będzie sie miedzy nimi wiecej działo :)

    Pozdrawiam M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozmowa miała być.. ale tak się rozpisałam, że nie było miejsca :D Zdradzę, że w następnej notce coś będzie :)

      Usuń
  3. Miałam dziwne wrażenie że ten rozdział jest krótszy niż poprzednie... Ale może mam zwidy :P
    Jak zawsze jest cudowny! A ta Meduza, już myślałam że wyskoczy gdzieś przy tej świątyni i bd chciała ich pozabijać...
    Pająki i Ron to zajebiste połączenie. Szkoda że nie opisałaś bardziej jego reakcji na te włochate stworzonka. :P No ale na jego miejscu ja też bym pewnie zemdlała xd
    Tak jak ktoś wczesniej napisał "Zakończenie epickie i bardzo profesjonalne.. czułam się jakbym była częścią tej historii.." przyłączam sie do tego :P

    I mam takie pytanko... Bo jeszcze nie ogarnęłam co ile dni wstawiasz nowe rozdziały?

    pozdrawiam, sarah :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram się co tydzień ale czasami dodaję częściej.. nie ma reguły :D Sama nie wiem czy ten rozdział jest krótszy czy dłuższy.. dużo więcej chciałam napisać ale stwierdziłam, że będzie za długi więc skróciłam :)

      Usuń
    2. No to spoko ^^ czyli teraz mniej więcej wiem kiedy się spodziewać nowości :P

      ps. u mnie nowy rozdział [american-school-of-magic.blogspot.com]
      krótki i zwykły ale zawsze coś :P

      zapraszam, sarah ;3

      Usuń
    3. Zaraz się zabieram za czytanie, dzięki za powiadomienie! :)

      Usuń
  4. Kolejna świetna notka :D <3 Kocham ten blog. Kiedy pojawi się kolejna notka ? . Czekam i pisz dalej . Powodzenia :) :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolejna notka prawdopodobnie w niedzielę za tydzień :) Pozdrawiam!

      Usuń
  5. Świetna notka, resztą jak zwykle. Po prostu lałam ze śmiechu przy rozmowie Zabiniego, Dracona i Pansy. Ona naprawdę jest głupia xD Ja również myślałam, że w tej świątyni coś się stanie. A te pająki... pewnie też zareagowałbym taj jak Ron, może nawet gorzej :) Poleciłam tą stronkę mojej koleżance i jesteśmy tak strasznie wciągnięte w to opowiadanie, że przez cały czas o nim mówimy.
    Powiadamiasz jakoś o nowych notkach? Może zrobiłabyś stonkę na facebooku?
    Pisz dalej i czekam na następną notkę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety już nie powiadamiam bo nie mam na to czasu, zachęcam jednak zaobserwowanie mojego bloga :) Wtedy wszystko Ci się będzie wyświetlać jak zalogujesz sie na blogspot :)
      ps: miło mi że rozmawiacie z koleżanką o moim blogu :)
      Pozdrowienia dla Ciebie i dla niej:)

      Usuń
  6. Eh cudowny, zresztą jak każda twoja notka, ale zakończenie to jest po prostu cud ! Jako jedynego komentuje twojego bloga, bo na prawdę na to zasługuje. Pająki...cóż wiem, że się powtórzę, ale strasznie ten opis mi podobny do Tolkiena. Strasznie się cieszę, że pojawiła się nowa notka i z niecierpliwością czekam na kolejne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O kurcze faktycznie, w Hobbicie były pająki! :D Już całkowicie o tym zapomniałam, no ale one chyba porwały krasnoludy na drzewa i zrobiły z nich kokony o ile dobrze pamiętam ^^ Mam nadzieję, że nie wyszło jakbym odgapiała, inspirowałam się raczej tym pajączkiem Hagrida, którego trzymał w Zakazanym Lesie :)

      Usuń
    2. Akromatule <3 , no zabrały na drzewa i zrobiły kokony tak tylko mi się skojarzyło to napisałam XD, btw. w filmie tak jakby pająków nie było, znaczy były na moment, ale nie dorwały krasnoludów :C

      Usuń
  7. Twoje rozdzialy nigdy nie sa za dlugie! Powiedzialabym nawet, ze sa za krotkie :) . Fajnie wymyslona historia, zazdroszcze pomyslu. Pisz dalej i nie przejmuj sie dlugoscia notek :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Fantastyczne opisy :3 Mam nadzieję, że w klejnej notce Draco zbliży się do Mionki :3 No cóż, nie pozostajemi nic innego jak czekać :)

    OdpowiedzUsuń
  9. CZEMU TAK KRÓTKO?! AAAAAAAAAAAA

    Notka jak zwykle świetna, nie ma się do czego przyczepić :C (a ja zawsze tak lubie wytykac ludziom bledy xD)
    Bardzo podobał mi się wątek z Meduzą i tym razem skojarzyło mi się to z Percy Jackson złodziej pioruna XD ahahah :D
    I jak tak się zaczytałam to miałam w duchu nadzieję, że zaraz Pansy albo ta sucz Amanda się z skałe zamieni XD
    No i strasznie rozbawił mnie moment kiedy Blaise, Draco i Pansy sobie szli we trójkę i jak Blaise powiedział, żeby im to wszystko w myślach przekazywała :D normalnie śmiałam się na głos :D
    I znowu się cieszę, że zrobiłaś taki "wolny rozdział" od Draco i Hermiony. Przez to jeszcze bardziej chcę, żeby byli razem XD Szczerze mówiąc jak wchodzę na niektóre blogi i już w piątym rozdziale oni się przyjaźnią to odechciewa mi się czytać -.-
    No i co tam jeszcze było...aha! Nie było w ogóle Jasmin w tym rozdziale! Nie wiem czemu, ale nie przepadałam za nią, a teraz trochę tęsknie :C XD Szkoda mi jej i ja już chcę, żeby była z Harrym czy tam z Rayem, ale żeby była szczęśliwa <3 xDDD
    No i bardzo podobały mi się opisy przyrody, które zresztą są idelane w każdej notce.
    I jeszcze chciałam coś napisać o zakończeniu ^^
    Trochę głupio się przyznac, ale łza mi poleciała po policzku kiedy to czytałam. Nie wiem czy to przez bardzo zmulającą i smutną piosenkę, którą akurat słuchałam, czy to przez to, że zżyłam się z Twoimi bohaterami i nie chce, żeby to się kiedykolwiek skończyło. Ale tak czy inaczej to zakończenie jakoś mnie strasznie poruszyło i uświadomiło, że tak jest też w naszym codziennym życiu. Nie warto jest się kłóić, coś komuś wypominać, robić na złośc, bo tak naprawdę to nie sprawia nikomu żadnej przyjemności. Jedyne co się liczy to te chwile, kiedy jesteśmy świadomi obecności naszych przyjaciół, albo kiedy zakopujemy an chwilę topór wojenny, żeby sobie pomóc nawzajem. I trzeba kochać życie, bo cóż innego nam pozostało. (Czemu ja nie mam szóstki z polskiego ?!)
    Hahahah, nie no na serio, przepraszam, że takie głupoty piszę, ale jakoś już chciałam od dawna się wypowiedzieć na ten temat. xD
    No i ogólnie na sam koniec chciałam Ci bardzo podziękować za to co robisz, bo dzięki Tobie wyobrażamy sobie rzeczy, które chcielibysmy przeżyć i żywimy się nadzieją. No i nigdy nie przestawaj pisać, bo jesteś najlepsza <3

    Pozdrawiam i jak zwykle życzę weny :):*

    PS. DALEJ JESTEM ZŁA ŻE TAK KRÓTKO!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Złodziej pioruna? Nie oglądałam, mnie zainspirowała troszeczkę Troja, ale muszę zobaczyć ten o którym mówisz bo uwielbiam takie filmy :) Jasmin nie było, racja ale chciałam żebyście wiedzieli co się dzieje z wszystkimi bohaterami,a ciężko mi w jednej notce to zmieścić :) Cieszę się też, że zinterpretowałaś ten rozdział w taki sposób. Właśnie o to mi chodziło i chyba się udało: :) A z polskiego jak najbardziej należy Ci się 6 i wcale nie piszesz głupot :D Pozdrawiam :*
      ps: Jesteś już którąś osobą, która mi mówi, że rozdział krótki, mi się wydawało, że i tak jest za długi.. widocznie się pomyliłam. Wybaczcie, nadrobię w następnym :*

      Usuń
  10. Prosimy o więcej scen tylko z Draco i Hermioną! :D
    To z tymi posągami przypomina mi "Percy Jackson i Bogowie Olimpijscy. Złodziej pioruna". Wszystko wyszło fajnie tylko jakiś krótki :(
    Hahah najlepsza była reakcja mojej przyjaciółki (która też to czyta). Piszemy, piszemy a on nagle: "Asia ! Blog ! Już! Nowy rozdział!" Haha xD
    Dużo weny, bo wszyscy czekamy na następny ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będzie, będzie więcej scen :D Ale ten wydał mi się za długi i go skróciłam, dlatego nie zmieściłam wszystkiego ^^ Pozdrawiam was ;*

      Usuń
  11. Cudownie!! :D Rozdział krótki, ale niesamowity. Czy te dwie szmaty nie zdają sobie sprawy, jak bardzo zniszczą komuś życie?! Jasmin jest taka słodka <3 a one chcą ją zniszczyć. Po prostu nie mam słów. Proszę o więcej scen Dramione :D.
    W ogóle w Australii spotyka ich wiele niebezpieczeństw. Opisujesz to miejsce jak pole minowe :D ciągle jest jakaś akcja i to bardzo mi się podoba! :D
    Pisz, Pisz czekam na więcej :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Jak zwykle niesamowity rozdzialik *__*

    OdpowiedzUsuń
  13. Podoba mi się Twój styl pisania.
    Zapraszam do mnie http://hinny-forever.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetne ;* Tylko szkoda, że nic się nie działo...
    Huehuehue !! :D Ale i tak wspaniałe ! Czekam na nn ! Pozdrawiam ^^:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Super. :)
    Tylko troszkę za krótki moim zdaniem.
    No nic, pozostaje mi tylko czekać na nowe rozdziały. ;)
    Dodawaj szybko!
    PS. Niech ten obóz trwa i trwa. :)
    Pozdrawiam. ;*

    OdpowiedzUsuń
  16. Chciałaś , abym Cię informowała o nowym rozdzialiku, a więc to jest moment:) Już 11 rozdział, zapraszam: http://dramione-loves.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  17. Zaczęłam czytać twojego bloga wczoraj wieczorem, czytałam bez przerwy, całą noc, nie spałam ani chwili, przed chwilą skończyłam czytać i taka myśl w głowie 'już?!'. Świetnie piszesz, przyjemnie i lekko się czyta, stosunki uczuciowe między bohaterami wspaniałe, opisy także. Wszystko doskonale ze sobą współgra. Fascynujące, że wpadłaś na tak świetny pomysł na bloga, wszystko bardzo mi się podoba, są momenty kiedy chce mi się płakać razem z nimi, ale są też takie gdy razem z nimi wybucham niepochamowanym śmiechem. Gratuluję Ci serdecznie, bo to naprawdę wielkie osiągnięcie, że potrafisz czytelnika wciągnąć w swój świat, żeby ujrzał go tak jak chcesz żeby widział. Czekam na kolejny rozdział, życzę weny i pozdrawiam gorąco! :*

    OdpowiedzUsuń
  18. Jeżeli mam być szczera ,to o świetności tego rozdziału nie muszę wspominać ,bo i tak nie znalazłabym słów, które mogłyby opisać jak wspaniały jest ten rozdział i ogólnie blog! W każdym razie chciałam się spytać jak mniej więcej dodajesz notki ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram się dawać co tydzień, czasami ulega to zmianie :) Jutro rano nowy rozdział. Pozdrawiam!

      Usuń
  19. Dzisiaj w nocy przeczytałam cały twój blog, ale nie miałam już siły komentować, dlatego robię to dopiero teraz. Historia niesamowita, ale bardzo mi się podoba i jak mam być szczera, to muszę ci przyznać, że ten obóz integracyjny jest świetny. Może jeszcze trwać, chociaż według mnie przydałaby się jakaś szczera rozmowa między Draco, a jego siostrą. Jestem bardzo ciekawa jak będzie przebiegała dalsza część ich obozu. z niecierpliwością czekam na dalszą część. W związku z ty mam do ciebie taką małą prośbę. Czy mogłabyś powiadamiać mnie o nowych notkach u ciebie na milosc-przychodzi-nieoczekiwanie.blogspot.com, gdzie serdecznie cię także zapraszam. Czekając na kolejny rozdział pozdrawiam cię ciepło w ten zimowy dzień.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej :) Dziękuję za komentarz. Kiedyś informowałam o nowych rozdziałach ale teraz nie mam na to czasu więc zrezygnowałam z tej opcji. Istnieje jednak możliwość zaobserwowania mojego bloga, dlatego zachęcam :) Pozdrawiam i dziękuję za zostawienie adresu swojego bloga. Na pewno zajrzę :*

      Usuń
  20. Niesamowite! ! ! ! ! ! ! Podsumowanie na końcu było bardzo przyjemne, budzące pozytywne odczucia. ^^

    OdpowiedzUsuń
  21. Zakochałam się w Twoim opowiadaniu, poważnie. Jedno z najlepszych jakie kiedykolwiek czytałam, czekam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Nadrabiam zaległości :) Pierwsza zasada podróżnika w nieznanym i niebezpiecznym kraju: nigdy nie wrzucaj kamieni do studni :D A Draco i Blaise źli, źli! Tak toczyć bekę z Pansy... Przechodzę do następnego rozdziału.

    OdpowiedzUsuń
  23. Też nadrabiam zaległości, ale może to dobrze, bo czeka mnie 3 rozdziałowa lektura :) Nie mogę z głupoty Pansy, ale mimo tego lubię ją bardziej od Jasmine, która jest za idealna (wiem ja też zawaliłam z Julie, ale to chyba każdy kto zaczyna pisać, to wymyśla postacie a'la Mary Sue).
    Boże, ty to masz mega wyobraźnię. Akcja rozwija się w szybkim tempie. Wprawdzie nie było Dramione, ale nawet się nie nastawiałam. Odkąd rozpoczęła się przygoda z Australią, to wiedziałam, że będzie ciężko o takie sceny. Niemniej jednak są pewne hinty, jak np. w ostatnim rozdziale. Przedstawiasz je naturalnie, a rozmowy pomiędzy głównymi bohaterami nie są wymuszone.
    Nie podoba mi się ten plan Amandy. W ten sposób Cho już całkowicie straci szansę u Harry'ego.

    OdpowiedzUsuń
  24. Super! ;) A! I co do gorgony to chodzi ci o meduze? :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Czy mogłabyś przestać pisać "otwarły się" zamiast "otworzyły się" ? Bo jeszcze komuś to się utrwali. A i jeszcze nie pisz znaku zapytania tam gdzie nie ma pytania np. "Po gówno się przeniosła do tego Hogwartu, wytłumacz mi?" To nie jest pytanie tylko zdanie rozkazujące, ale tak twój blog jest MEGA :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, tak postaram się zwracać na to uwagę :) Dzięki za uwagi, pozdrawiam! x

      Usuń
  26. Zdaje mi się czy zmierzasz do tego żę to wszystko udawane? Że pająki to tylko jakieś żeżby a nauczyciele ciągle ich oglądają i to wszystko jest tylko po to aby połączyć ich siły? Może Albus Dambyldor to wszystko wymyślił? Że elfy wiedziały o nich i miały przez cały czas je na oku a Jasmin jest w to zamieszana?
    ~Mrs. Potter

    OdpowiedzUsuń
  27. Czytałam jak na razie wszystkie poprzednie rozdziały i muszę ci szczerze przyznać, że piszesz naprawdę interesującą. Jeszcze ten gatunek ptaka, grzyba... naprawdę świetnie wymyślone ! Jedyne, do czego mogę się przyczepić, to zbyt mała uwaga na tematykę bloga ; Draco i Hermiona i ich wzajemne stosunki. Obóz - okej, Hogwart- okej ; ale spraw, by między nimi wreszcie coś się narodziło!!! :D Z pozdrowieniami - potterfanka<3

    OdpowiedzUsuń

Pochwal albo skrytykuj, klnij jeśli trzeba i szanuj innych komentujących:)